Po Picanto i Rio, przyszedł czas na odświeżenie miejskiego crossovera marki. Kia Stonic przeszła facelifting w ramach którego dostała trochę nowej technologii, miękką hybrydę i systemy wspomagające kierowcę znane do tej pory ze znacznie droższych aut. A do tego nowe kolory wnętrza i lakierów.
Kia Stonic facelifting. Bezpieczniej, oszczędniej i bardziej kolorowo
Spis treści:
Po Picanto i Rio przyszedł czas na odświeżenie miejskiego crossovera. Przy czym w przypadku Stonica, to odświeżenie jest chyba istotniejsze, niż w wypadku innych modeli. To kwestia tego, że samochód jest reprezentantem ciągle zyskującego na popularności segmentu B-SUV. A tutaj klienci oczekują nie tylko nowych technologii, czy przestronności, ale też modnych kolorów, atrakcyjnej, czasami wręcz „młodzieżowej” stylistyki. Ma być po prostu bardziej kolorowo i radośnie. Auto ma się wyróżniać z tłumu.
Dlatego o ile zmian stylistycznych jest niewiele (auto zyskało w zasadzie tylko nowe reflektory oraz trochę przeprojektowano światła przeciwmgielne), to zwiększono możliwości konfiguracji. Poza 9 standardowymi kolorami mamy teraz aż 11 wersji dwukolorowych, w których dach i lusterka mogą być czarne, pomarańczowe, czerwone, żółte albo białe. Z kolei wnętrze w wersji „L” może mieć pakiet kolorystyczny Yellow Splash lub Blue Splash. Wówczas otrzymujemy deskę rozdzielczą, boczki drzwi i fotele z kolorowymi akcentami – żółtymi lub niebieskimi. Wygląda to świetnie i nie wymaga dopłaty.
Nowością jest wersja GT Line (zastąpiła XL), która stylistycznie różni się trochę od M i L. Ma inne zderzaki, atrapę chłodnicy i światła dziennie oraz halogeny LED. Do tego dochodzą dedykowane dla tej wersji 17-calowe felgi, podwójna końcówka układu wydechowego, sportowa kierownica i dedykowana tapicerka, Innymi słowy – jest bardziej zadziornie. Niemniej szkoda, że do GT Line nie można zamówić pakietu kolorystycznego.
Pod względem wymiarów wnętrza nic się nie zmieniło i Stonic pozostaje jednym z najprzestronniejszych aut w swoim segmencie. Rozmiar zmienił za to ekran systemu multimedialnego. Już w standardzie ma on 8 cali i oczywiście obsługuje radio cyfrowe, Apple Car Play i Android Auto. Urósł również wyświetlacz komputera pokładowego między zegarami – ma teraz 4,2 cala i jest kolorowy (w wersjach L i GT Line), dzięki czemu jest czytelniejszy i może wyświetlać znacznie więcej informacji. Między innymi od systemów asystujących kierowcy.
Jeżeli chodzi o same systemy bezpieczeństwa, to Stonic dostał absolutnie wszystko, co obecnie możliwe. W standardowym wyposażeniu wersji „L” dostajemy system autonomicznego hamowania, automatycznego przełączania świateł między drogowymi a mijania, wykrywania zmęczenia, asystenta pasa ruchu utrzymującego auto po środku między liniami i tempomat. Ale oczywiście można to wzbogacić, choćby o system monitorowania martwego pola, a nawet ruchu pojazdów podczas cofania (podczas wyjeżdżania z miejsca parkingowego tyłem auto samo zahamuje, gdy coś będzie nadjeżdżało z boku). Generalnie Stonic może być autem półautonomicznym. Choć nadal trzeba trzymać ręce na kierownicy, to sam przejedzie łuk na autostradzie, zahamuje i przyspieszy kiedy trzeba, nie pozwoli zmienić pasa ruchu, gdy groziło to będzie kolizją (bo np. nie dostrzeżemy innego auta w martwym polu lusterka). O tym, jak dokładnie działają wszystkie te systemy i co warto mieć na pokładzie, pisałem W TYM MATERIALE.
Jeżeli chodzi o silniki to gamę otwiera nowa, wolnossąca jednostka 1.2 o mocy 84 koni. To unikalna oferta, bo praktycznie wszystkie firmy stosują już wyłącznie motory turbodoładowane i o kilka tysięcy złotych droższe. Po prostu Kia pomyślała o „tradycjonalistach”, którzy nie potrzebują dużej mocy, jeżdżą głównie po mieście, a chcą mieć oryginale auto za rozsądne pieniądze.
Drugi silnik w ofercie to znany już z innych modeli 1.0 T-GDi o mocy 100 koni, który może współpracować z klasyczną, sześciobiegową skrzynią manualną lub automatem (i to dwusprzęgłowym!) 7DCT – dopłata do niego wynosi 6000 zł.
Topowy silnik w ofercie to również 1.0 T-GDi, ale w odmianie 120-konnej, dodatkowo wspomagany 48-voltowym silniczkiem elektrycznym. To tzw. napęd MHEV czyli mild-hybrid (miękka hybryda). W standardzie współpracuje on z innowacyjną manualną skrzynią biegów 6iMT, która pozwala na jazdę w trybie „żeglowania” z wyłączonym silnikiem przy prędkości nawet do 160 km/h. Wszystko to daje nam lepszą dynamikę i odczucia z jazdy (np. system start-stop działa znacznie płynniej) i zmniejsza zużycie paliwa. A jak dokładnie działa pisałem w tym materiale, przy okazji faceliftingu Rio:
CZYTAJ TEŻ: Nowa Kia Rio. Teraz także jako hybryda!
Dobrze opisują to również poniższe schematy:
O ile zatem w wyglądzie nie mamy rewolucji, to pod względem technicznym zmian jest całkiem sporo – poczynając od systemów wsparcia kierowcy, przez nowy silnik wolnossący, a na wyjątkowej skrzyni biegów i napędzie MHEV skończywszy. Co ciekawe, nie wpłynęło to zasadniczo na cenę auta.
Owszem, podstawowa wersja M kosztuje teraz o 3000 zł więcej niż auto przed liftingiem, ale już w standardzie ma światła do jazdy dziennej LED, 16-calowe felgi aluminiowe, tylne szyby sterowane elektrycznie oraz tuner radia cyfrowego DAB. Oczywiście na pokładzie jest też klimatyzacja manualna i wspomniany 8-calowy ekran dotykowy. I to wszystko za bardzo rozsądne 62 990 zł. Do silnika 1.0 T-GDi dopłacić trzeba 4000 zł, a do 120-konnej miękkiej hybrydy kolejne 4500 zł.
Jeżeli chodzi o wersje wyposażenia, to zdecydowanie najlepszą opcją wydaje się L z promocyjnym pakietem Business Line. Mamy już wtedy na pokładzie wspomniane wyżej systemy asystujące kierowcy, a także reflektory przednie i lampy tylne LED, system bezkluczykowego dostępu do auta, czujnik deszczu, samościemniające lusterko wsteczne, tapicerkę skórzano-materiałową, automatyczną klimatyzację, kamerę cofania, przyciemniane szyby etc. Po porostu L+BL robi ze Stonica kompletnego, bardzo komfortowego crossovera. Przy silniku 1.0 T-GDi o mocy 100 koni rachunek zamyka się kwotą ok. 80 tys. zł. To sporo poniżej tego, co oferuje konkurencja.
Stonic po prostu odmłodniał. Najbardziej podoba mi się to, że można się pobawić jego kolorystyką (tak karoserii, jak i wnętrza), przez co nadaje się mu sporo indywidualizmu. Nawet zacząłem sobie sprawdzać różne możliwości i wychodzi na to, że biały z czarnym dachem i pakietem Yellow Splash byłby ideałem. Ewentualnie niebieski z białym dachem i pakietem Blue Splash. Albo czerwony z czarnym dachem i tapicerką jednokolorową… Sam już nie wiem. I właśnie chyba o to chodzi. Żeby klient miał radochę już na etapie samego konfigurowania auta.
Powiązane
Rejestracja nowego samochodu krok po kroku. Formalności
20 grudnia, 2024
Spełnienie motoryzacyjnego marzenia o nowym samochodzie z salonu to ekscytujący moment, który wiąże się także z koniecznością dopełnienia formalności, które…
Prezent (nie tylko) dla fana motoryzacji
10 grudnia, 2024
Smycz, breloczek, kubek, pendrive – zazwyczaj z takimi przedmiotami kojarzą się nam „prezenty” brandowane logotypami różnych marek. Ale spokojnie, nie…
Aktualności Modele EV3 Niro EV Picanto Ceed Stonic Niro Rodzaje samochodów Miejski
Pierwszy samochód — jaki model wybrać?
3 grudnia, 2024
Sentyment to szczególne uczucie, którym obdarzamy nie tylko osoby czy rzeczy wyjątkowe, ale przede wszystkim te, które zapisały się w…