Close

Porównanie: SUV z dieslem za 110-120 tys. zł

Przestronny, komfortowy, modny, a do tego jeszcze oszczędny, ekologiczny i bardzo dobrze wyposażony. Czy da się kupić takiego nowego SUV-a segmentu C za kwotę nieprzekraczającą 120 tys. zł?

Choć udział silników diesla w całym motoryzacyjnym rynku systematycznie spada, to akurat w tym segmencie nadal mają one znacznie większy sens, niż jednostki benzynowe. Wyższa masa i większe gabaryty (a tym samym większe opory powietrza i toczenia) SUV-ów nie pozostają bez wpływu na zużycie paliwa, szczególnie przy dynamiczniejszej jeździe. Oraz oczywiście na osiągi. W takim wypadku diesel z wyższym momentem obrotowym i mniejszym zapotrzebowaniem na paliwo (czyli jednocześnie emitujący mniej CO2 niż silniki benzynowe) wydaje się idealnym rozwiązaniem.

Pytanie, czy w dzisiejszych czasach da się kupić takie auto za nie więcej niż 120 tys. zł. A czemu akurat taką kwotę? Bo z badań i statystyk instytutu Samar wynika, że w ubiegłym roku właśnie taką sumę przeznaczali średnio Polacy na zakup nowego samochodu. W świetle tego próba sprawdzenia, jakiego SUV-a segmentu C można kupić za taką kwotę, wydaje się w pełni uzasadniona. 

Założyłem zatem, że szukamy auta z dieslem i koniecznie z automatyczną skrzynią biegów – wszak w dzisiejszych czasach to już w zasadzie „must have”. Człowiek zostaje zwolniony z używania lewej nogi (co szybko okazuje się zbawienne, przede wszystkim w mieście). No i rzecz jasna, skoro już wydajemy niemałą kwotę na nowy samochód, to fajnie byłoby mieć naprawdę dobre wyposażenie, wpływające zarówno na komfort, jak i bezpieczeństwo.

Niestety, już na samym początku zmuszony byłem zrezygnować z uwzględniania w porównaniu kilku modeli. Głównie z powodu ich ceny przekraczającej budżet, ale nie tylko. Okazało się, że kilka marek w ogóle wycofało diesle z oferty.

Honda CR-V – jakiś czas temu z oferty japońskiej marki całkowicie wyleciał diesel. Zastąpiła go hybryda, której ceny zaczynają się od 142 tys. zł. To zdecydowanie za dużo, jak na nasz budżet.

Ford Kuga – do salonów wjeżdża właśnie nowa generacja auta. Najtańsza wersja wysokoprężna z automatem (120 koni i 8 biegów) kosztuje prawie 130 tys. zł.

Mazda CX-30 w ogóle nie jest oferowana z dieslem, a CX-5 występuje wyłącznie z mocnym 184-konnym motorem 2.2 Skyactiv-D, który w wersji z automatem i napędem AWD kosztuje abstrakcyjne 191 900 zł.

Mitsubishi ASX i Eclipse Cross – występują wyłącznie z jednostkami benzynowymi, a ponadto ten pierwszy konstrukcyjnie ma już 10 lat. W świecie motoryzacji to cała wieczność.

Peugeot 3008 – Francuska marka ma w ofercie diesla i to z automatem, ale podstawowa wersja, niezbyt atrakcyjna pod względem wyposażenia, kosztuje 130 tys. zł. A lepsze wyceniono na 140-150 tys. zł. To znacznie przekracza założony budżet.

Seat Ateca – Po uwzględnieniu promocji najtańsza wersja ze skrzynią DSG kosztuje 127 tys. zł. 

Toyota RAV-4 nie występuje w dieslu, a najtańsza wersja z napędem hybrydowym to wydatek 138 tys. zł

Volkswagen Tiguan – Za wersję 2.0 TDI 150 KM ze skrzynią DSG zapłacić trzeba 132 190 zł i to już po uwzględnieniu oficjalnego rabatu wynoszącego aż 16 tys. zł!

W ten sposób na placu boju pozostały nam następujące modele, których ceny mieszczą się w założonym budżecie:

Kia Sportage 1.6 CRDi 7DCT (136 KM) – założony budżet spokojnie wystarczy na wersję L z pakietem Business Line. To dzięki temu, że na diesle Koreańczycy mają teraz promocję i wersja 136-konna wychodzi nawet nieco taniej niż silnik 1.6 T-GDi.

Hyundai Tucson 1.6 CRDi 7 DCT (136 KM) w wersji Comfort – dzięki promocji na auta wyprodukowane w 2020 koreański SUV kosztuje prawie 10 tys. mniej i łapie się do porównania.

Nissan Qashqai 1.5 dCi 7 DCT (115 KM) – rozsądna polityka cenowa plus promocja i mamy ciekawą propozycję, choć silnik wydaje się nieco słaby.

Skoda Karoq 1.6 TDI (115 KM) – o ile Volkswagen Tiguan i Seat Ateca występują wyłącznie z motorami 2.0 TDI, które są dość drogie, to do Skody trafił też mniejszy motor wysokoprężny 1.6 TDI. Dzięki temu wyjściowa cena za lepszą wersję Style to akceptowalne 122 200 zł.

Opel Grandland X 1.5 Diesel (130 KM) Ponad 131 tys. zł za wersję Design Line to sporo, ale jednocześnie jest promocja, dzięki której schodzimy do pułapu 121 tys. zł.

Renault Kadjar 1.5 dCi (115 KM) – Oficjalnej promocji na auta z 2020 r. nie ma, ale i tak samochód należy do najtańszych przedstawicieli segmentu.

W szczegółach wygląda to tak (ceny zawierają aktualne promocje i dotyczą aut  wyprodukowanych już w tym roku, a nie wyprzedaży 2019):

Kliknij TUTAJ, by otworzyć tabelę w dużym rozmiarze w nowym oknie

Najdroższym autem w zestawieniu jest Skoda Karoq, ale trzeba przyznać, że za 122 200 zł dostajemy przyzwoicie wyposażonego SUV-a na 18-calowych felgach, z aktywnym tempomatem, systemem autonomicznego hamowania, a nawet dostępem bezkluczykowym. Szkoda, że w standardzie nie ma możliwości podłączenia smartfona do systemu multimedialnego, radia DAB ani kamery cofania. No i przydałoby się trochę więcej mocy – 115 koni w sporym SUV-ie nie każdego usatysfakcjonuje.

Opel Grandland X kosztuje tylko 850 zł mniej niż Skoda (i to już po uwzględnieniu promocji) a jest najgorzej wyposażonym autem w zestawieniu. Co prawda ma mocniejszy motor (130 KM), ale na pokładzie wersji Design Line jest tylko manualna klimatyzacja, a z nowoczesnych systemów wspierających kierowcę mamy tu jedynie rozpoznawanie znaków drogowych.

Hyundai Tucson też się ceni. Za 120 900 zł mamy co prawda najmocniejszy silnik w stawce (na równi z Kią Sportage), ale kuleje wyposażenie. Co prawda są podgrzewane przednie fotele i kierownica oraz dwustrefowa automatyczna klimatyzacja, ale nie ma nawet ekranu multimedialnego (zamiast tego jest zwykłe radio i 6 głośników), kamery cofania ani żadnego systemu wspomagającego kierowcę. Jest więc dosyć ubogo.

Za prawie 6000 zł mniej (114 990 zł) kupujemy Kię Sportage z takim samym silnikiem i skrzynią (136 KM oraz dwusprzęgłówka 7 DCT), ale nieporównywalnie lepszym wyposażeniem. W standardzie wersji L Business Line jest już nawet nawigacja, usługi cyfrowe UVO Connect z darmowym abonamentem na 7 lat  (więcej przeczytacie o nich TUTAJ), przednie reflektory i tylne lampy wykonane w technologii LED, dostęp bezkluczykowy, alarm, kamera i czujniki cofania, półskórzana tapicerka i wykończenie wnętrza premium (m.in. lakier fortepianowy na konsoli środkowej), a do tego kilku przydatnych asystentów wspierających kierowcę (wykrywanie zmęczenia, automat zmieniający światła między drogowymi a mijania, rozpoznawanie znaków, asystent pasa ruchu). Do pełni szczęścia niektórym może brakować podgrzewanych foteli. Te można jednak dokupić za 3500 zł w pakiecie z podgrzewaną kierownicą i tylną kanapą oraz… elektrycznie zamykaną klapą bagażnika! I nadal mieścimy się w limicie 120 tys. zł. A siedmioletnia, najdłuższa na rynku gwarancja jest w standardzie.

W Renault za 111 900 zł mamy Kadjara z silnikiem 1.5 dCi o mocy 115 KM. Trochę mało, zważywszy na gabaryty i wagę auta, niemniej jest grupa kierowców, którym taka moc wystarczy. Większą rolę przywiązują do wyposażenia, a to jest w przypadku francuskiego auta naprawdę niezłe. W porównaniu z Kią Sportage brakuje mu tylko usług cyfrowych, kamery cofania, systemu wykrywającego zmęczenie kierowcy i alarmu. Renault ma też o cal mniejszy ekran multimedialny.

Najtańszym samochodem w zestawieniu okazuje się Nissan Qashqai z identycznym silnikiem, jak w Renault. Za 111 190 zł dostajemy całkiem niezłe wyposażenie obejmujące choćby system autonomicznego hamowania czy asystenta pasa ruchu, a nawet nawigację (choć z tylko 7-calowym ekranem). Nadal brakuje jednak reflektorów LED, półskórzanej tapicerki czy możliwości sterownia niektórymi funkcjami auta ze smartfona. Największym problemem wydaje się jednak silnik, który ma zaledwie 115 KM – skromnie, jak na sporego SUV-a.

Podsumowanie

Da się? Da się! Za 110-120 tys. zł da się kupić dużego, rodzinnego, oszczędnego SUV-a, choć nie zawsze będzie on tak komfortowy i dobrze wyposażony, jakbyśmy tego oczekiwali. Bardzo dziwi kiepskie wyposażenie Opla Grandlanda X, pomimo wysokiej ceny i to już po uwzględnieniu promocji. Skoda jest najdroższa, ale wiadomo – ma korzenie Volkswagena, a to zobowiązuje. Po doposażeniu do poziomu Kii Sportage Karoq kosztowałby jakieś 130 tys. zł! Miłe zaskoczenie to Renault i Nissan, które bardzo rozsądnie wyceniono choć brakuje im mocy i momentu obrotowego. Zdecydowanie najlepiej wyposażonym w całym zestawieniu samochodem jest Sportage 1.6 CRDi, a w dodatku ma też najmocniejszy silnik w stawce – o mocy 136 KM.

Co ciekawe, aktualna promocja (czyli rabat 7000 zł na motory CRDi) sprawiła, że wersja z ropniakiem jest o 2500 zł TAŃSZA od motoru benzynowego 1.6 T-GDi. Wygląda więc na to, że diesel ma więcej sensu, niż kiedykolwiek wcześniej.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgoda na przetwarzanie danych osobowych

Zgoda marketingowa