Close

Ile NAPRAWDĘ kosztuje jazda elektrykiem?

Jedni twierdzą, że można przejechać 100 km za zaledwie 5-6 złotych, inni pokazują rachunki dowodzące, że ładowanie baterii kosztuje tyle, co zatankowanie baku benzyny w klasycznym samochodzie. A jak jest naprawdę?

Koszty tankowania samochodu spalinowego bardzo łatwo oszacować i policzyć. Bo wszystko zależy od dwóch czynników – zużycia paliwa i jego ceny za litr. Ta ostatnia na każdej stacji jest niemal taka sama. Różnice wynoszą kilka, czasami kilkanaście groszy. Dlaczego? To efekt konkurencji, podatków (VAT, akcyza, opłata akcyzowa, opłata paliwowa) oraz tego, że cena na stacjach zależna jest ściśle od cen baryłki ropy na światowych giełdach. W efekcie wykluczona jest sytuacja, w której na jednej stacji benzyna będzie kosztowała 6 zł, a na innej 4,5 złotego. Możecie nazwać to „zmową” albo wręcz „spiskiem”, ale tak to działa. 

Żeby jeszcze bardziej skomplikować sprawę, świat umówił się, że rozliczenia w obrocie ropą odbywają się tylko w jednej walucie – dolarze amerykańskim. Gdy zatem ten umacnia się w stosunku do złotówki, paliwo na stacjach… Zgadliście, drożeje. Oczywiście pod warunkiem, że akurat sama baryłka ropy nie tanieje. Sytuacji nie poprawia fakt, że o ile brandów stacji mamy dziesiątki, w tym kilka dużych i poważnych (wystarczy wspomnieć Orlen, PB, Lotos, Shell, Circle K, czy Amic), to paliwo do nich dostarczają de facto zaledwie dwie rafinerie – Orlenu i Lotosu.  

Możemy zatem mieć taniejącego dolara i ropę (scenariusz ultraoptymistyczny), drożejącego dolara i taniejącą ropę, drożejącą ropę i taniejącego dolara, drożejącego dolara i ropę (scenariusz obecny). Mnóstwo zmiennych. 

Z cenami energii jest trochę inaczej. Stawki są stałe przez cały rok i akceptuje je Urząd Regulacji Energetyki (URE). Nieco inne są dla odbiorców indywidualnych, czyli gospodarstw domowych, a inne dla biznesu (np. zakładów produkcyjnych). Oczywiście i na tym rynku – podobnie jak w przypadku stacji paliw – są różni sprzedawcy (a konkretnie dostawcy) prądu. Większość Polaków korzysta z usług pięciu koncernów energetycznych: Tauronu, Energi, Innogy, PGE i Enei. Ceny za 1 kWh energii w ich przypadku są bardzo wyrównane, różnice są dosłownie groszowe. I nie wahają się w ciągu roku. Zmiany mogą następować maksymalnie raz do roku, muszą przy tym być akceptowane przez URE. Niektóre firmy kuszą klientów umowami podpisywanymi z góry na 2-3 lata z gwarancją zachowania obecnej ceny. 

Jak to możliwe, że mimo tak stabilnego rynku energii elektrycznej, nie ma czegoś takiego jak jedna, stabilna cena ładowania samochodu elektrycznego? Jedni użytkownicy takich aut mówią, że jazda nimi jest tańsza niż komunikacją miejską. Drudzy pokazują rachunki za ładowanie opiewające na kwoty, za które można zatankować do pełna bak w samochodzie spalinowym. A jaka jest prawda? Tak, jak punkt widzenia zależy od puntu siedzenia, tak w przypadku elektryków koszt jazdy zależy od… punktu ładowania.

Najtaniej? Zawsze w domu. Pełna bateria nawet za darmo!

Bez dwóch zdań to najtańsza metoda ładowania. Prąd w domowych gniazdkach jest po prostu najtańszym źródłem energii. Jeżeli mamy samochód elektryczny, to opłaca się skorzystać z taryfy G12 lub G12w. Wówczas w nocy (między 21:00 a 6:00 lub 22:00 a 7:00) jego ładowanie będzie jeszcze tańsze. A ile dokładnie będzie kosztowało?

Policzmy to na przykładzie Kia e-Soul z baterią 64 kWh, którą chcemy naładować od 0 do 100 proc. Cena 1 kWh w nocy to około 0,36 zł. Doliczyć należy do tego opłatę dystrybucyjną, czyli 0,25 zł za każdą 1 kWh. Rachunek za prąd wygląda zatem tak:

64 x 0,61 = 39,04 zł

Na pełnej baterii e-Soul może przejechać – według badań WLTP – 455 kilometrów. Z tego wynika, że…

100 km = 8,57 zł

Nie, to nie jest żart. Ładując e-Soula z domowego gniazdka w taryfie G12 lub G12W (tańszy prąd także przez cały weekend), każde 100 km przejedziemy za równowartość PÓŁTORA LITRA BENZYNY!!!

Oczywiście żeby sprawnie naładować elektryka we własnym domu, warto zainstalować wall-boxa (tylko 1755 zł, więcej na ten temat przeczytacie TUTAJ). Możliwe, że trzeba będzie wypełnić parę papierów, dzięki którym elektrownia zwiększy nam moc przyłączeniową w budynku. Przyjmuje się, że dla domu jednorodzinnego wynosi ona 10-11 kW. Jeżeli chcemy ładować elektryka, warto zwiększyć ją do 21-22 kWh. To zagwarantuje nam bezpieczne ładowanie naszego przykładowego e-Soula w ciągu 7 godzin. Czyli idealnie, by zmieścić się w nocnej taryfie. Ale nawet gdy przyjdzie nam naładować go w dzień, to będzie niewiele drożej. Bo cena kWh kosztuje wówczas 0,42 zł. Czyli, uwzględniając opłatę za przesył:

 64 x 0,67 = 42,88 zł

Przyznacie, że różnica niecałych czterech złotych na dystansie 455 km jest niezauważalna. Żeby pokonać podobną odległość, klasyczne i oszczędne auto spalinowe wielkości e-Soula będzie potrzebowało przynajmniej 27 litrów benzyny (czyli po 6 litrów na każde 100 km). Przy dzisiejszych cenach na stacjach to 160 zł. Ponad pięciokrotnie więcej, niż za prąd.

Da się taniej? Cóż… da! Jeżeli mamy panele fotowoltaiczne w domu, to jeździli elektrykiem będziemy praktycznie za darmo. W dodatku samą Kię kupimy znacznie taniej. Szczegóły TUTAJ.

Ze słupka, czyli szybko i… No właśnie, czy na pewno drogo?

Raz na jakiś czas media obiegają zdjęcia paragonów za ładowanie elektryka opiewające na kwoty liczone w setkach złotych. Jak to możliwe?

Przede wszystkim trze ba zdać sobie sprawę, że operatorzy słupków inwestują miliony w rozbudowę sieci – jeden szybki punkt ładowana to wydatek kilkuset tysięcy złotych. A taki o mocy 350 kW potrafi kosztować nawet milion! Niemożliwe jest zatem, by operatorzy oferowali nam prąd w „domowych” cenach. Nakłady na infrastrukturę muszą im się zwrócić. Ale czy to oznacza, że za prąd ze słupka musimy zapłacić tyle, co za benzynę z dystrybutora? Żeby się o tym przekonać, warto zagłębić się w cennik Kia Charge. O samej usłudze przeczytacie TUTAJ. W dużym skrócie, dzięki niej możecie korzystać ze słupków różnych operatorów, bez konieczności rejestracji w ich systemach. Macie jedną kartę, jedną aplikację, jeden rachunek. Cena 1 kWh zależy od abonamentu, a abonamenty są trzy i wyglądają tak:

Załóżmy, że mamy e-Soula i abonament Advanced, który gwarantuje nam stałą cenę za 1 kWh – 95 groszy w przypadku ładowarki AC i 1,95 zł za szybkie ładowanie DC. Po przekroczeniu pewnego czasu pobierana jest jeszcze opłata za każdą dodatkową minutę. 

W przypadku szybkiej ładowarki o mocy 100 kW Kia e-Soul od 0 do 80 proc. ładuje się w 54 minuty. W tym czasie „wpompujemy” w baterie około 51 kWh, do tego doliczyć trzeba 2 kWh start powstałych podczas ładowania. Czyli razem mamy:

53 kWh x 1,95 zł + 2,7 zł = 106 zł 

106 zł za przejechanie około 360 kilometrów. Nieźle. Czyli po 30 zł za 100 km. To równowartość pięciu litrów benzyny. 

Przypominam, że mówimy o ładowaniu naprawdę szybką ładowarką. Jeżeli nam się nie spieszy i na przykład podłączymy e-Soula do ładowarki prądem zmiennym o mocy 11 kW, to zapłacimy nie 1,95 zł a 0,95 zł za każdą 1 kWh. Co prawda po 3 godzinach będzie doliczana dodatkowa opłata 30 gr za każdą minutę ładowana, ale i tak rachunek za baterię napełnioną do 80 proc. zamknie się kwotą około 70-80 zł.

Ładowanie EV6 – ultraszybkie i zaskakująco tanie 

Jeżeli zdecydujecie się na Kię EV6 to szybkie ładowanie może być nie tylko jeszcze szybsze, ale też znacznie tańsze. Dokupując do abonamentu pakiet IONITY Power za 58 zł miesięcznie, dostajecie możliwość korzystnia z ładowarek, które od 10 do 80 proc. napełniają baterię w EV6 w ciągu zaledwie 18 minut! A każdy 1 kWh kosztuje tylko 1,35 zł. Czyli:

54,1 kWh x 1,35 zł = 73 zł

Za tę kwotę Kia EV6 RWD z baterią 77,4 kWh i silnikiem o mocy 228 KM przejedzie 360 km (według WLTP). Czyli… 

100 km = 20 zł

Za 20 zł na stacji benzynowej nalejecie do baku klasycznego samochodu spalinowego 3,3 litra paliwa.

Żeby było jeszcze ciekawiej, to przy zakupie EV6 dostaniecie pakiet IONITY Power za darmo – promocja ruszy w pierwszym kwartale 2022. Nie poniesiecie miesięcznej opłaty abonamentowej, zapłacicie tylko za pobraną z sieci energię.

 To gdzie się ładować?

Najlepiej we własnym domu, bo to i najwygodniejsze, i najtańsze. Zresztą, jak dowodzą badania i statystyki, 70 proc. właścicieli elektryków właśnie w prywatnych garażach i na podjazdach „karmi” prądem swoje samochody. Ale jeżeli mieszkacie w bloku, to nic nie stoi na przeszkodzie abyście używali publicznych słupków, które nie są wcale tak drogie, jak niektórzy sądzą. Takiego e-Soula, e-Niro czy EV6 wystarczy raz na 7-10 dni podłączyć do publicznej ładowarki i codziennie cieszyć się bezszelestną i bezemisyjną jazdą. 

Co więcej, nadal w niektórych miastach i na głównych szlakach drogowych można znaleźć darmowe ogólnodostępne ładowarki – choćby przy marketach, w galeriach handlowych i na niektórych stacjach. A na przykład Lotos ma zryczałtowaną stawkę – 24 zł za napełnienie całego akumulatora, bez względu na to, czy „upchniemy” w nim 5 kWh, czy 100 kWh. W praktyce zatem oznacza to 24 zł za przejechanie ponad 500 km Kią EV6 RWD. Przyznacie, że to brzmi naprawdę niewiarygodnie.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgoda na przetwarzanie danych osobowych

Zgoda marketingowa