Close

Porównanie: XCeed vs. konkurenci

Czwarty członek rodziny Ceeda jest z nami od dwóch miesięcy. Dziennikarze zdążyli w tym czasie solidnie go przetestować, zainteresowani zakupem odbyć jazdę próbną (a może i kupić), jedni się zachwycić, a inni wyrazić swoje rozczarowanie, głównie – cytuję – zbyt wysoką ceną. Mnie życie nauczyło, że zanim wyda się taki osąd, najpierw trzeba solidnie popracować z kalkulatorem. No więc z przyjemnością zrobiłem to za Was.

Jak zawsze w tego rodzaju porównaniach, najbardziej problematyczne okazało się znalezienie odpowiedzi na dwa zasadnicze pytania:

  1. Którą wersję XCeeda wystawić do porównania
  2. Z jakimi modelami go „zderzyć”

W przypadku tego pierwszego z pomocą przyszedł mi instytut Samar, zajmujący się badaniem rynku motoryzacyjnego. Z jego statystyk wynika, że średnia transakcyjna cena zakupu samochodu, jaki w tym roku wyjeżdża z polskich salonów waha się – w zależności od miesiąca – między 114 a 118 tys. zł. Ale w przypadku crossoverów to lekko ponad 120 tys. zł. Pokrywa się to w dużej mierze z większością komentarzy w mediach społecznościowych dotyczących XCeeda – duża część zainteresowanych tym autem celuje w wersję 1.6 T-GDi z wyposażeniem L z dodatkowym pakietem Business Line. Ja dorzucam jeszcze do tego pakiet bezpieczeństwa. W ten sposób otrzymujemy nowoczesny, mocny (204 konie), bardzo dobrze wyposażony, komfortowy, bezpieczny, rodzinny wóz z automatyczną skrzynią biegów za 122 490 zł. Idealnie! Ale co dalej?

Zanim przeszedłem do etapu wyboru konkurentów dla XCeeda, postanowiłem poczytać, co sądzą o nim dziennikarze, którzy nim jeździli. Szybko doszedłem do wniosku, że dawno żadne auto w tym segmencie nie miało tak dobrej prasy (internetów i YouTube’ów też). W najnowszym numerze Auto Świata Kia pokonała nawet w bezpośrednim porównaniu Volkswagena T-Roca! Co więcej, niemiecki odpowiednik tej gazety, czyli Auto Bild kilka dni temu przyznał XCeedowi nagrodę „Złota kierownica” w kategorii „Najlepsze auto do 35 tys. euro” – koreański crossover pokonał aż 57 rywali! A w polskiej edycji konkursu Car Of The Year znalazł się w finałowej piątce (ostateczne rozstrzygnięcie zapadnie na początku grudnia, więcej na temat tego plebiscytu pisałem TUTAJ).

A teraz pozwólcie, że przytoczę tylko kilka cytatów z polskich mediów na temat nowej Kii.

Moto.pl: Szach mat w segmencie kompaktów

Super Express: Dawno nie zostałem tak pozytywnie zaskoczony przez auto, jak na pierwszym spotkaniu z Kią XCeed

AutoKult.pl: Nie tylko jest bardziej stylowy od hatchbacka, ale też od niego praktyczniejszy i jeździ lepiej. Jeśli dodamy do tego atrakcyjny cennik, dostajemy przepis na hit

Autocentrum.pl: Kia pokonała długą drogę od producenta samochodów uważanych za budżetowe do momentu, gdy osiągnęła status poważnego gracza na rynku aut popularnych. A najlepszym tego dowodem jest najnowszy model Koreańczyków – XCeed.

Auto Świat: To najlepszy z Ceedów

Dziennik Gazeta Prawna: Koreańczycy zaczęli budować coś więcej niż bardzo dobre samochody. Oni zaczęli budować własną tożsamość i tworzyć własną historię.

Reasumując, według dziennikarzy mamy hit, poważnego gracza na rynku aut popularnych, zaskoczenie i model, który szachuje konkurentów. Sami przyznacie, że takie określenia i opisy stawiają poprzeczkę wysoko. Bardzo wysoko. Dlatego zdecydowałem, że porównam XCeeda z najlepszymi. Czyli z modelami, które – w powszechnej opinii – stoją na szczycie crossoverowej drabiny. Oto one:

Volkswagen T-Roc – skoro Auto Bild i Auto Świat odważyły się zestawić niemieckiego wyjadacza z Kią to czemu nie miałbym tego zrobić ja? Ale oni „zderzyli” ze sobą wersje 1.4 T-GDi i 1.5 TSI,  a ja spróbuję z czymś znacznie mocniejszym: 1,6 T-GDi kontra 2.0 TSI.

Mazda CX-30 – nowość na rynku, w dodatku bardzo atrakcyjna stylistycznie (linia dachu podobna, jak w XCeedzie, przywodząca na myśl auta coupe), dostępna z mocnym wolnossącym benzyniakiem 2.0 Skyactive-X. Nie bez znaczenia jest też fakt, że w niektórych środowiskach Mazda ma status marki aspirującej do klasy premium.

Toyota C-HR – właśnie przeszła solidny face-lifting, w ramach którego dorzucono do niej mocną hybrydę, bazującą na dwulitrowym motorze spalinowym. No i nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, jaką renomą cieszy się nad Wisłą Toyota – 2. miejsce w rankingach sprzedaży mówi samo za siebie. Podobnie jak to, że C-HR jest jednym z najchętniej kupowanych crossoverów w Polsce.

No to mamy cztery modele z tego samego segmentu, wszystkie z mocnymi silnikami, komfortowe, bezpieczne, w typowej dla tego segmentu cenie (za nieco ponad 120 tys. zł), uwzględniającej już wszystkie promocje, rabaty czy atrakcyjnie wycenione pakiety wyposażenia. Pytanie, co dokładnie za te pieniądze dostajemy w przypadku każdego z tych aut. I właśnie to postanowiłem policzyć, a afekty przedstawić w tabeli:

No to teraz jeszcze krótkie słowne podsumowanie, zaczynając od najdroższego, a kończąc na najtańszym aucie w zestawieniu (choć różnice cenowe w większości przypadków są minimalne):

Mazda CX-30 – przestrzeliła całą stawkę o 5-6 tys. zł. W dodatku w słowniku japońskiej marki nie ma słów takich jak „promocja” czy „rabat” lub choćby „pakiet wyposażenia dodatkowego w promocyjnej cenie”. Nie zmienia to faktu, że już podstawowa wersja z mocniejszym 180-konnym silnikiem jest bardzo dobrze wyposażona (ma nawet wyświetlacz head-up, elektryczną klapę bagażnika, nawigację, reflektory LED, systemy asystujące kierowcy łącznie z aktywnym tempomatem etc.). Do minusów zaliczyć można zaledwie 16-calowe felgi, halogenowe światła do jazdy dziennej czy tylko 8-calowy ekran nawigacji. Przede wszystkim jednak obraz całości psuje przestarzała, 6-biegowa skrzynia automatyczna. Podnosi ona zużycie paliwa i pogarsza osiągi auta. Mimo 180 koni pod maską, CX-30 jest aż o 1,6 sekundy wolniejsze w sprincie do setki od T-Roca! W droższej o 10 tys. zł wersji z napędem na cztery ten wynik jeszcze się pogarsza – różnica wzrasta do 2 sekund.

Toyota C-HR – mocny punkt programu w tym wypadku to mocna hybryda. 184 konie zapewniają dobre osiągi i niskie spalanie, ale ogólne wrażenia z jazdy psuje bezstopniowa skrzynia biegów CVT. Nieco ponad 123 tys. zł wystarczą na wersję Style, która ma już kilka systemów wspomagających kierowcę, m.in. aktywny tempomat. Wyposażenie z zakresu komfortu bardzo dobre. Jest m.in. nawigacja, kamera cofania, podgrzewane fotele i kierownica, reflektory LED, 18-calowe felgi. Wady? Maleńki na tle konkurentów bagażnik – w praktyce mieści jedną dużą walizkę mniej. Z kolei prędkość maksymalna wynosząca 180 km/h brzmi jak żart.

Volkswagen T-Roc – Jako jedyne auto w zestawieniu niemiecki crossover ma napęd na cztery koła 4motion (stale napędzana przednia oś, tył dołączany automatycznie w razie potrzeby). 190-konna wersja 2.0 TSI po prostu nie jest dostępna z napędem wyłącznie na przód. Przyspieszenie do setki zajmuje świetne 7,2 sekundy, ale osiągi okupione są wyższym spalaniem – według katalogowych danych T-Roc zużywa średnio od litra do dwóch benzyny więcej niż konkurenci. To jednak dla niektórych nie będzie problemem. Za to poziom wyposażenia już na pewno tak. Za 123 tys. zł, które obejmują już opcjonalny i promocyjnie wyceniony pakiet drogowy, dostajemy – jak na współczesne czasy – golasa. Bez nawigacji, bez kamery cofania, nawet bez klimatyzacji automatycznej (tu jest tylko manual!) i bez podgrzewanych siedzeń czy choćby przyciemnianych szyb. W dodatku auto wyjeżdża z salonu na zaledwie 16-calowych felgach i z zaledwie 6 głośnikami. W Volkswagenie za wszystko trzeba dopłacać i to niemało. Doposażenie go do poziomu konkurentów kosztowałoby ca. 20 tys. zł i wywindowało cenę całkowitą w okolice 145 tys. zł. Grubo.

Kia XCeed – ma najmocniejszy w tym zestawieniu silnik, choć pod względem momentu obrotowego i przyspieszenia nieznacznie ustępuje Volkswagenowi. Ale już pod względem wyposażenia to wszyscy bezwzględnie muszą ustąpić jej. 122 490 zł wystarczyło na wersję L z dwoma pakietami: Business Line (BL)  i Bezpieczeństwa (AEB). XCeed w takiej konfiguracji jest już samochodem półautonomicznym – sam hamuje, przyspiesza i utrzymuje się na pasie ruchu w zakresie 0-200 km/h (choć dla bezpieczeństwa każe trzymać ręce na kierownicy), również w miejskich korkach. Dostajemy tu też reflektory LED, nawigację z dużym ekranem (ponad 10 cali) i usługami online i cyfrowymi (UVO Connect), audio firmy JBL z subwooferem, podgrzewane fotele i kierownicę, półskórzaną tapicerkę, dostęp bezkluczykowy i dużo, dużo więcej. Mnie osobiście do pełni szczęścia brakuje tylko i wyłącznie jednej rzeczy – elektrycznej klapy bagażnika (dostępna jest dopiero w wersji XL). Mam jednak świadomość, że większość za pełnię szczęścia uzna zupełnie co innego – święty spokój przez 7 lat, bo tak długą gwarancję ma XCeed (lub 150 tys. km).

W świetle tego wszystkiego nie wydaje mi się, żeby crossover Kii był – jak można przeczytać w niektórych komentarzach – „za drogi”. Jest dokładnie odwrotnie. Pamiętajmy, że nie mówimy o marce sprzed 10 lat, która wówczas faktycznie uchodziła za „budżetową”. Dzisiaj Kia to zupełnie inne samochody – dopracowane, z nowoczesnymi rozwiązaniami technologicznymi i przewyższające swoich rywali – czego dowodzą dziennikarze – pod wieloma względami. Innymi słowy, Kia nie ma już ani powodów, ani zamiaru być najtańsza. Teraz chce być najtańsza wśród najlepszych. I w przypadku XCeeda świetnie jej to wyszło.

Powiązane artykuły

Komentarze (4) do “Porównanie: XCeed vs. konkurenci

  1. Patron

    Warto dodać, że toyota ogranicza elektronicznie prędkość swoich hybryd do 180km/h. Bo w sumie to nie ma racjonalnych powodów żeby jeździć szybciej..

  2. Andrzej

    Bardzo podoba mi się to auto. Cena dobrze wyposażonych wersji jest rzeczywiście korzystniejsza niż u konkurencji. Tak naprawdę to przeszkadza jedynie brak wersji z napędem na cztery koła- nie dla jazdy w terenie oczywiście, ale dla sprawności na asfalcie czy bezpieczeństwa na śliskiej nawierzchni. Do tak mocnego (jak na masę auta) silnika i fajnego automatu napęd 4×4 pasowałby idealnie. P.S. Podobają mi się te artykuły w “Kiawiarni”. Przeczytałem kilka i widzę, że choć publikowane na stronie producenta, są w miarę obiektywne i nie promują nachalnie aut marki przez co przyjemnie się czyta. Pozdrawiam

  3. Master

    Trochę niejasności jeżeli chodzi o wyposażenie, ponieważ T-Roc ma dużo bardziej bogate wyposażenie z pakietem drogowym i najbogatsze z całego porównania. Natomiast artykuł bardzo obiektywny i bardzo dobry! Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgoda na przetwarzanie danych osobowych

Zgoda marketingowa