Są samochody, które kupuje się ze zdrowego rozsądku. Są modele, które kupuje się oczami. Są też takie, przy zakupie których główną rolę odgrywają emocje. A na Stingera decydują się Ci, którym zależy i na rozsądku, i na emocjach, i na wyjątkowych wrażeniach estetycznych.
Kompromis bez wyrzeczeń
Spis treści:
Ten dylemat jest znany wielu kierowcom, którzy – jak mawiają moje zdecydowanie za szybko dorastające dzieci – „jarają się furami”. Z jednej strony chcieliby postawić w swoim garażu coś wyjątkowego, mocnego, szybkiego, stricte sportowego, ale z drugiej zdają sobie sprawę, że to byłoby nierozsądne, a wręcz głupie – bo dzieci, bo bagaże, bo komfort, bo żona, bo koszty utrzymania etc. Owszem, mamy na rynku wozy pokroju Audi S4, S6 czy nawet mocniejsze wersje SUV-ów klasy premium (choć te „sportowe” są zazwyczaj tylko z nazwy), ale umówmy się – to oznacza wydatek porównywalny do zakupu całkiem sporego domu. Na szczęście za 30 proc. tej kwoty możemy mieć jakiegoś hot-hatcha. Np. Forda Focusa ST albo – jeśli potrzebujemy większego bagażnika – Golfa Varianta w 310-konnej odmianie R. Problem polega na tym, że w takim przypadku otrzymujemy szybki kompaktowy wóz, który wyróżnia się w tłumie innych kompaktowych wozów mniej więcej w taki sam sposób, jak pomarańcza na tle mandarynek. No i jednak mamy dzieci i żonę, a nie 25 lat i nową dziewczynę co weekend.
Wszystko to skłania Was do postawienia tezy, że potrzebujecie czegoś bardziej „dorosłego” i poważnego z segmentu D, może E. Nie wyobrażacie sobie, by zaciągać na to kredyt hipoteczny, więc celujecie w jakąś popularną markę. Volkswagen? Ma Passata i Arteona z motorem 2.0 TFSI o mocy 272 koni – trochę mało, w dodatku zaledwie cztery cylindry oraz tyle sportowego ducha, co w pietruszce. To może Ford? Hm, tu nie ma nic. Opel? Kiedyś była Insignia OPC z V6 pod maską, ale dzisiaj mamy już tylko GSI z… dieslem 210 KM. Citroen albo Peugeot? Zapomnijcie, Francuzi konstruują teraz głównie trzycylindrowe kosiarki. Skoda Superb to to samo co Passat, a Toyota ma w tym segmencie wyłącznie hybrydową Camry. Renault, Mazda, Hyundai, Honda, Fiat, Nissan, Mitsubishi, Suzuki, Seat – zero oferty dla ludzi, którzy chcą się wyróżniać, mieć porządny silnik, dużo mocy, cieszyć się jazdą i jednocześnie nie rezygnować ze sporego bagażnika, dwóch par drzwi, wygodnej kanapy, komfortu itd. Aż tu nagle wjeżdża Kia Stinger. Cała na…. pomarańczowo. To nie tyle najlepszy, co w zasadzie jedyny samochód godzący ogień z wodą – zdrowy rozsądek z emocjami i wyjątkową stylistyką.
Stylistyka
Sami przyznacie, że już samo patrzenie na to auto sprawia, że kąciki ust zaczynają mimowolnie zmierzać w kierunku uszu. Jeździłem egzemplarzem, który widzicie na zdjęciach przez tydzień i ani razu nie wstawiłem go do garażu tylko zostawiałem na podjeździe. Wolałem rano marznąć wsiadając do nierozgrzanego wnętrza, ale jednocześnie cały czas móc na niego patrzeć przez okno w kuchni. Ku wielkiemu zdziwieniu mojej żony dwa razy umyłem stertę naczyń leżących w zlewie, zamiast załadować je do zmywarki. A raz nawet umyłem kuchenne okno. Z zewnątrz też. Nie żartuję.
Sylwetka tego auta jest po prostu obłędna. Smukła, ale muskularna. Oryginalna, ale jednocześnie ponadczasowa – jestem więcej niż pewien, że również z tego powodu Kia Stinger będzie w (nie)dalekiej przyszłości poszukiwanym youngtimerem. Bezdyskusyjnie nic w tym segmencie nie przykuwa wzroku tak, jak on. A gdy jest pomarańczowy to wykręca głowy na ulicy co najmniej tak, jakby przechadzała się nią Angelina Jolie. W stroju Lary Croft.
Ta rozpoznawalność ma niestety również swoje wady. Łatwo będzie na was donieść i was odnaleźć, gdy np. grubo przegniecie z prędkością. Również po zmroku. Mam nadzieję, że zdjęcia, które są dołączone do tego materiału przynajmniej w jakiś części oddają to, o czym mówię. I jednocześnie pewnie od razu rozpoznajecie, że to nie ja je robiłem. I macie rację. Uznałem, że takiego wyjątkowego wozu nie może uwiecznić na karcie pamięci aparatu nieczuły artystycznie barbarzyńca, jakim jestem. I poprosiłem o pomoc wyjątkowego fotografa Filipa Blanka. Znajdziecie chłopaka na Instagramie, a tam więcej wszelkiej maści fot jego autorstwa.
Środek Kia Stinger nie jest narysowany tak spektakularnie jak nadwozie, ale nie znaczy to, że jest nudny. Przeciwnie. Fotele z pompowanymi boczkami, środkowa konsola wykończona szczotkowanym aluminium, nakładki z tego samego materiału na pedałach, okrągłe nawiewy, lekko spłaszczona u dołu kierownica, czerwone wskazówki zegarów, nietypowa dźwignia zmiany biegów – wszystko to nadaje wnętrzu wersji GT sportowego sznytu, ale jednocześnie nie odbiera mu elegancji. Kierowca ma tu wystarczająco przestrzeni ale jednocześnie czuje się „otoczony” samochodem. Ja osobiście bardzo to lubię – czuję się wtedy bardziej zintegrowany z autem, jakbym lepiej je czuł.
Na tylnej kanapie jest wystarczająco dużo miejsca dla dwójki nastolatków, dorosłym powyżej 175-180 cm będzie już nieco ciasnawo, a wsadzić trzy foteliki da się… Przykro mi, ale się nie da. To po prostu niemożliwe. To nie SUV ani minivan tylko GT – Gran Turismo.
Do wykończenia i użytych do tego materiałów nie można mieć większych zastrzeżeń. Drażnią trochę tylko drobne niedociągnięcia – np. podłoga bagażnika jest po prostu byle jaka. W Sportage się dało, w XCeedzie się dało, nawet w Stonicu się dało, a w Stingerze ktoś po prostu spartaczył tak błahą rzecz. Łez nie będę jednak nad tym mankamentem wylewał, bo w bagażniku wożę tylko bagaże, a im obojętne jest na jakiej jakości materiale leżą.
Emocje
366 konie z podwójnie doładowanego silnika V6 o pojemności 3,3 litra powinny mówić same za siebie. A w moim testowym egzemplarzu nie tyle mówiły, co wręcz krzyczały. To efekt tego, że zamontowano w nim opcjonalny, akcesoryjny układ wydechowy. To ukłon Kia Motors Polska w kierunku tych, którzy twierdzili, że Stinger GT jest „za cichy, jak na sportowy wóz”. Teraz za kilka tysięcy złotych mogą mieć werk faktycznie godny 366 koni. Sęk w tym, że ja nie lubię podczas każdego mocniejszego przyspieszenia czy redukcji biegu odnosić wrażenia, że zbliża się burza. Lubię jeździć szybko i dynamicznie, ale w ciszy i komforcie, słuchając dźwięków dobywających się z głośników Harmana Kardona, a nie gdzieś spod podłogi bagażnika. Dlatego zostałbym przy standardowym wydechu.
Jeśli natomiast o samą jazdę chodzi to te tabuny koni i 510 niutonometrów w połączeniu z wystarczająco szybką 8-biegową skrzynią automatyczną oraz napędem na cztery koła robią to, czego od nich oczekujecie – katapultują Stingera w kierunku horyzontu szybciej niż szybko. Dane fabryczne mówią o 5,5 sekundy do setki, ale subiektywnie zajmuje to mniej czasu. Zresztą ważniejsze jest to, że GT ochoczo nabiera prędkości także powyżej tej prędkości, a wena kończy mu się dopiero przy 270 km/h. Petarda! Trudno mi wyobrazić sobie lepsze auto na autostradę i długie podróże. Ale już na kręte drogi w Alpach wybrałbym wersję 2.0 T-GDi. Jest lżejsza aż o 200 kg i ma napęd wyłącznie na tylną oś, co sprawia że prowadzi się nieco precyzyjniej.
Natomiast o ile GT brakuje nieco zwinności i lekkości to zdecydowanie wygrywa uniwersalnością – dzięki AWD nie straszny mu deszcz, śnieg etc. Pojedzie w każdych warunkach. I na dobrą sprawę jedyne, czego mi w nim brakuje to większego zbiornika paliwa. 60 litrów w baku realnie wystarczy na przejechanie 400 km. I nie chodzi wcale o wysokie spalanie (to można utrzymać na poziomie 10-12 litrów, co w przypadku niemal 370 koni jest niezłym wynikiem), tylko fakt, że kontrolka rezerwy zapala się, gdy w zbiorniku jest jeszcze około 10 litrów. Ale przecież nie będziecie czekali w napięciu aż zgaśnie razem z silnikiem, tylko od razu zajedziecie na stację.
P.S. dla zainteresowanych wersją 2.0 T-GDI: pod koniec roku ten motor wypadnie z oferty – zabije go nowa polityka klimatyczna Unii, normy emisji CO2 i takie tam. Jeśli zatem ktoś chce kupić Stingera z tym silnikiem, ten nie powinien zwlekać z decyzją zbyt długo.
Zdrowy rozsądek
Podsumowując, Stinger GT jest jedynym w swoim rodzaju wozem, którego nie da się porównać z jakimkolwiek innym autem, ponieważ będzie ono: A) Zbyt pospolite; B) Za słabe; C) Za drogie; D) Niepraktyczne. Przy czym A może się łączyć z B albo z D, B z C, zaś C z D.
W przypadku flagowej Kii otrzymujecie nietuzinkową, przykuwającą uwagę stylistykę (czasami też kolor), pięciodrzwiowe i pięcioosobowe nadwozie, spory bagażnik (te 405 litrów jest naprawdę bardzo ustawnych, dostęp do nich świetny, w razie potrzeby można też zdjąć półkę), mega komfortowe i wyposażone po sufit wnętrze (nawet wentylacja foteli, komplet systemów asystujących, elektryka foteli etc). A to wszystko jest opakowaniem dla 366 koni i sportowych doznań. Najlepsze jednak jest to, że całość kosztuje niecałe 240 tys. zł. Pokażcie mi drugi nowy wóz, który potrafi tak dużo za tak niedużo (tylko błagam, bądźcie poważni i nie przywołujcie Mustanga V8, który pochodzi z zupełnie innej bajki).
Najbardziej jednak podoba mi się w Stingerze jego podwójny charakter. W trybie eco lub komfortowym urzeka łagodnością, spokojem i zachęca do dalekich podróży z całą rodziną na pokładzie. Wystarczy jednak włączyć tryb „Sport” albo „Sport+”, a staje się maszyną tryskającą testosteronem – twardą, zdecydowaną i bezwzględną. Nie ważne jednak, który tryb preferujecie, zawsze możecie być pewni jednego – to auto po prostu cieszy. I kiedy nim jedziecie, i kiedy zwyczajnie na nie patrzycie. Co więcej, równie bardzo cieszy i Was osobiście, i Waszą żonę, i Wasze dzieci, i możliwe że także sąsiada i teściową. A chyba nie ma w życiu nic piękniejszego niż kompromisy, z których wszyscy są szczerze zadowoleni i które od nikogo nie wymagają wyrzeczeń.
Powiązane
Aktualności Modele EV3 Niro EV Picanto Ceed Stonic Niro Rodzaje samochodów Miejski
Pierwszy samochód — jaki model wybrać?
3 grudnia, 2024
Sentyment to szczególne uczucie, którym obdarzamy nie tylko osoby czy rzeczy wyjątkowe, ale przede wszystkim te, które zapisały się w…
Aktualności EV9 EV6 i EV6 GT EV3 Niro EV Niro Sportage Sorento Elektryczny (EV) Plug-in Hybrid (PHEV) Hybrydowy (HEV) Ekologiczny Miejski Rodzinny Sportowy
Co piąte nowe auto ma silnik elektryczny!
30 listopada, 2024
Choć wiele osób wróżyło, że rynek samochodów na prąd się załamie, to po statystykach niczego takiego nie widać. Poza Niemcami,…
Aktualności Stonic Spalinowy Miejski Rodzinny SUV/Crossover
Kia Stonic – cena, dane techniczne. Którą wersję wybrać?
29 listopada, 2024
Mało jest dzisiaj samochodów, które można kupić za mniej niż 100 tys. zł, a oferują tak dużo. Przestronność, praktyczność, jakość,…