Close

Kia Sportage HEV. Praktyka czyni mistrza (TEST)

Można śmiało powiedzieć, że produkowany od 1993 roku Sportage jest protoplastą wszystkich kompaktowych SUV-ów. To on zapoczątkował ten segment. Piąta generacja modelu w wersji hybrydowej jest jeżdżącym dowodem na to, że Koreańczycy poświęcili 30 lat na opracowanie SUV-a idealnego. No, może prawie idealnego…

C-SUV to obecnie najpopularniejszy segment samochodów w Europie. W Polsce tylko w pierwszym półroczu sprzedało się prawie 55 tys. przedstawicieli tego gatunku, przy czym samego Sportage’a wybrało 6,2 tys. osób. To daje mu ponad 11 proc. udziałów w swojej klasie. Jest absolutnym liderem nie tylko w segmencie C-SUV, ale SUV-ów ogółem i nawet w ogólnym rankingu najpopularniejszych modeli w czerwcu zajął bardzo wysokie 4. miejsce.

Zatem operując jedynie liczbami dotyczącymi sprzedaży czy rejestracji, można bez zbędnej skromności stwierdzić, że „Sportage jest najlepszy”. Rozjechał konkurencję. Pytanie, czy najlepszy, albo przynajmniej bardzo dobry jest również w rzeczywistości, a nie tylko w statystykach. Aby to sprawdzić, spędziłem kilka dni z wersją hybrydową i napędem FWD.

Kiedyś było jakoś, dzisiaj jest jakość

Kto pamięta samochody Kia sprzed 20 lat, ten wie, że pod względem wykonania daleko było im do produktów europejskich czy japońskich. Wnętrza miały zrobione z tego, co Koreańczykom udało się kupić w sklepie „Wszystko po 5 zł”. Obecnie to już zupełnie inna bajka. Gdybyśmy posadzili za kierownicą Sportage’a kompletnego motoryzacyjnego ignoranta, laika i amatora, zakryli znaczek na kierownicy i zapytali go, jaka to może być marka samochodu, odpowiedziałby, że „jakieś Audi albo BMW”. Jestem tego więcej niż pewien.

Miękkie materiały wykończeniowe na desce rozdzielczej i boczkach drzwi, przyjemna w dotyku kierownica z logicznie rozplanowanymi przyciskami, elegancka konsola środkowa, dwa duże zakrzywione ekrany, nowoczesny panel klimatyzacji, który jednocześnie jest panelem do sterowania audio, oświetlenie ambiente, ciekawa stylistyka całości, wstawki z materiałów przypominających wyglądem carbon. No jest tutaj nad czym się zachwycać. Naprawdę. Do pełni szczęścia brakuje miękkich obić na bokach konsoli środkowej i przyjemniejszego obicia podszybia na drzwiach z tyłu – jest tam twardy plastik, podczas gdy drzwi z przodu mają w tym miejscu miękki materiał.

Generalnie siedząc we wnętrzu Kii Sportage nietrudno o wrażenie, że pod względem designu i wykończenia bliżej jej do marek premium, niż tych popularnych. W moim egzemplarzu (wersja Business Line z pakietem Premium) dodatkowo to wrażenie potęgowała tapicerka foteli – jasna, skórzana, ze wstawkami z alcantary, perforowana i z nietypowo zaprojektowanymi, ale bardzo wygodnymi zagłówkami. Cudo! Nie byłbym sobą, gdybym jednak trochę nie ponarzekał. Choć fotele są mega wygodne i odpowiednio twarde/miękkie, to przydałoby się nieco dłuższe siedzisko i możliwość opuszczenia nieco niżej całego fotela. Ale może po prostu to ja lubię siedzieć na podłodze.

Praktycznie nie do pokonania    

Bardzo podoba mi się podejście Kii do kwestii praktyczności. I nie chodzi jedynie o pojemność bagażnika, lecz o wiele rozwiązań, które mają ułatwiać korzystanie z samochodu i poprawiać komfort podróżowania. Wielu producentów o nich zapomina, choć moim zdaniem raczej są po prostu… mało kreatywni. Tymczasem przykład tylnej kanapy Sportage’a dowodzi, że czasami małe rzeczy potrafią wiele zmienić.

Przede wszystkim znajdziecie tu mnóstwo miejsca. Nawet wysocy pasażerowie będą mieli go pod dostatkiem, zarówno na kolana, jak i nad głowami (przynajmniej w wersji bez szklanego dachu). Ale oprócz przestrzeni są tu pochylane oparcia – i to płynnie, bezstopniowo oraz w dość szerokim zakresie. Można wręcz uzyskać pozycję półleżącą. Tylna część przednich zagłówków jest wyprofilowana tak, że może pełnić funkcję wieszaka, na przykład dla kurtki czy marynarki, a dodatkowo mały wieszaczek umieszczono w oparciach przednich foteli. Z kolei na ich bokach sprytnie wkomponowano dwa gniazda USB-C – dostęp do nich jest tak łatwy, że korzystać z nich mogą zarówno pasażerowie siedzący z tyłu, jak i Ci z przodu.

Bagażnik to też przykład tego, jak można dobrze zagospodarować przestrzeń na walizki. W normalnym położeniu podłoga jest na wysokości progu załadunkowego, co ułatwia wrzucanie codziennych zakupów albo np. wózka dziecięcego. Gdy chcemy przewieźć więcej gratów, wystarczy jeden ruch ręki i obniżamy podłogę, dostając solidne 587 litrów przestrzeni bagażowej. Co więcej, pod podłogą znalazło się jeszcze miejsce na zapasowe koło dojazdowe. I to w hybrydzie! Oparcie tylnej kanapy jest składane w proporcjach 40:20:40, dzięki czemu łatwo przewieziemy np. czworo pasażerów plus narty. Duży plus również za to, że oparcia można złożyć bezpośrednio z poziomu bagażnika.

Sportage jest wyjątkowo przemyślanym samochodem. Wyraźnie widać i czuć tutaj wieloletnie doświadczenie Kii w budowaniu kompaktowych SUV-ów i kreatywne podejście projektantów i konstruktorów marki.

Nie jeździ jak SUV

Szczerze mówiąc, nigdy nie byłem zbyt wielkim fanem SUV-ów. Owszem, są bardziej praktyczne, łatwiej się do nich wsiada, lepiej się z nich widzi, ale okupione jest to gorszymi właściwościami jezdnymi i wyższym zużyciem paliwa. Ale nie w przypadku Sportage’a HEV. Zacznijmy od tego, że ma zawieszenie, którego nie można nazwać ani zbyt miękkim, ani za twardym. Uzyskano tu idealny kompromis i wydaje mi się, że idealne określenie, jakie do niego pasuje, to „jędrne”. W połączeniu z dokładnym, pozwalającym świetnie wyczuć drogę układem kierowniczym i wysoką sztywnością nadwozia, daje nam to SUV-a, który… w ogóle nie jeździ jak SUV.

Stabilność i pewność podczas jazdy z wysokimi prędkościami, czy podczas dynamicznego wchodzenia w zakręty jest wręcz spektakularna, jak na podwyższone auto. I to przednionapędowe, bo moja wersja nie miała AWD. Na suchej nawierzchni nie ma tu żadnej podsterowności czy nadsterowności, auto prowadzi się wręcz sportowo. Dopłatę do wersji AWD zupełnie szczerze polecam tylko tym, którzy użytkują Sportage’a w górach albo regionach gdzie pada dużo śniegu, ewentualnie faktycznie czasami zapuszczają się w lżejszy teren. Reszta powinna pozostać przy wersji FWD. Także ze względu na osiągi i spalanie.

Ekonomicznie i dynamicznie

Dodatkowy napęd na tylne koła to także dodatkowe kilogramy – konkretnie prawie 70 kg. W rezultacie przyspieszenie do 100 km/h w hybrydowym Sportage’u z napędem wyłącznie na przednią oś wynosi 8 sekund, podczas gdy w AWD jest gorsze o 0,3 sekundy. Spalanie w wersji czteronapędowej jest natomiast aż o 0,7 litra wyższe.

Z danych technicznych wynika, że wersja HEV FWD w bogatej wersji wyposażenia powinna spalać średnio około 6 litrów paliwa. I na bazie moich doświadczeń mogę powiedzieć, że jest to osiągalny rezultat, niemniej zależał będzie nie tylko od naszego stylu jazdy, ale także od tego po jakich drogach się poruszamy. Podczas stabilnej jazdy ekspresówką z prędkością 120 km/h komputer pokładowy pokazywał średnie zużycie na poziomie 7,6 litra. Zdecydowanie lepiej było na bocznych drogach – na dystansie 10 km i przy prędkościach 50-90 km/h, Sportage spalił mi średnio jedynie 4,2 litra benzyny! W mieście można bez trudu i większych wyrzeczeń uzyskać wynik 5-6 litrów.

Jeżeli chodzi o pracę samego układu hybrydowego, to nie mam do niej żadnych poważniejszych zastrzeżeń. Silnik elektryczny ma wysoki moment obrotowy (aż 264 Nm), więc podczas startu auto wyczuwalnie „wyrywa” do przodu. Silnik spalinowy załącza się niezauważalnie i niewyczuwalnie. Klasyczny 6-biegowy automat dobrze sobie radzi, choć nie obraziłbym się, gdyby miał jeszcze jeden, siódmy bieg. Tryby jazdy są tylko dwa (Eco i Sport), ale więcej nie potrzeba. Nic tu nie wyje, nie trzęsie się, nie szarpie, nic człowieka nie stresuje – HEV jeździ jak benzynowy Sportage, tylko ekonomiczniej, dynamicznej i ciszej. W mieście i przy niskich prędkościach korzysta w dużej mierze tylko z jednostki elektrycznej i prądu zgromadzonego w akumulatorze o pojemności 1,5 kWh. Gromadzona jest w nim energia odzyskiwana np. podczas hamowania. I tu jedynie mała uwaga – trzeba przyzwyczaić się do działania pedału hamulca. Jest on skalibrowany dość sportowo, czyli już delikatne jego muśnięcie sprawia, że auto zaczyna mocno hamować. Przy paru pierwszych hamowaniach mocno się zdziwiłem i kierowcy jadący za mną chyba też. Na szczęście hamulec szybko daje się wyczuć.

Podsumowanie

Sportage HEV to wyjątkowo kompetentny SUV. Zarówno jeżeli chodzi o właściwości jezdne, jak i praktyczne. Ekonomiczny, dynamiczny, oryginalny, świetnie wykończony i wykonany, nowoczesny, dający nawet radość z siedzenia za kierownicą i kręcenia nią. Jest tak dobry, że w wersji Business Line z pakietem skórzanym i audio Harmana Kardona (tylko 2500 zł i naprawdę warto!), bliżej mu już do marek premium niż tych popularnych. A w swoim segmencie praktycznie nie ma konkurencji.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgoda na przetwarzanie danych osobowych

Zgoda marketingowa