Close

Kia ProCeed GT 2022. Dla Ciebie, dla rodziny (TEST)

 W latach młodości fascynujemy się samochodami sportowymi, marzymy o setkach koni mechanicznych, zakochujemy się w sylwetkach coupe i groźnie brzmiących wydechach. A następnie idziemy do salonu i kupujemy jakieś kombi albo crossovera z ekonomicznym silnikiem, dużym bagażnikiem i wygodnymi fotelami. Po prostu grzebiemy swoje marzenia, stawiając ponad nie zdrowy rozsądek, dobro rodziny i portfela. Kia ProCeed GT dowodzi, że wcale tak być nie musi.

Zacznijmy od tego, że Kia ProCeed GT to prawdopodobnie najtańsze auto na rynku w kategorii „ponad 200 koni”. No dobra, tańszy może będzie np. Ford Fiesta ST, ale jest przecież nieporównywalnie mniejszy. Jego trochę większa siostra Puma ST kosztuje 131 700 zł, czyli jest o niemal 3000 zł droższa od ProCeeda GT, a ma o jeden cylinder mniej, manualną skrzynię, gorsze wyposażenie, 150 litrów mniejszy bagażnik i jest o 40 cm krótsza.

Poprzeglądałem różne katalogi, cenniki oraz konfiguratory i jestem pewien, że w segmencie C nie kupicie żadnego nowego samochodu legitymującego się mocą powyżej 200 koni w tak atrakcyjnej cenie. Skoda Octavia Combi RS z automatyczną skrzynią jest o ponad 30 tys. zł droższa! Nie ulega zatem wątpliwości, że jeżeli bierzemy pod uwagę cenę, to ProCeed GT po liftingu jest bezkonkurencyjny. Pytanie, czy oprócz tego jest też dobrym samochodem. Czy da frajdę kierowcy, a jednocześnie spełni oczekiwania rodziny.

Czy jest przestronny?

W katalogu znajdziecie informację, że bagażnik mieści aż 594 litry pakunków. Przyznacie, że to wartość zdumiewająca nawet jak na samochód typu kombi. Ale trzeba uczciwie powiedzieć, że objętość tę podano wliczając do niej przestrzeń pod podłogą bagażnika. Bardzo ładnie ją zagospodarowano, dzieląc na kilka schowków, które są zaskakująco pojemne i praktyczne. Główna część bagażnika pozostała długa, szeroka i wystarczająco wysoka, by pomieścić walizki, plecaki i torby czteroosobowej rodziny udającej się na długie wakacje. Nikt się tutaj nie będzie musiał ograniczać.

Jeżeli chodzi o przestronność samej kabiny to… Mam jedną generalną uwagę. Jeżeli ktoś z waszej rodziny ma powyżej 185 cm wzrostu, nie zamawiajcie opcjonalnego szklanego dachu. Bardzo ogranicza miejsce nad głową i to zarówno z przodu, jak i z tyłu. Bez niego na przednich fotelach wygodnie będzie osobom o wzroście około 190-195 cm. Tylna kanapa to miejsce, gdzie dobrze zbudowani dorośli będą czuli się komfortowo tylko na krótkich dystansach. Za to osoby skromniejszej postury i nastolatkowie nie powinni narzekać ani na wygodę kanapy, ani ilość miejsca na nogi.     

Duży plus za oparcie kanapy składane w proporcjach 40:20:40. Można dzięki temu pojechać na narty w cztery osoby i ze sprzętem. Fajne jest też to, że w nadwodziu Shooting Brake klapa bagażnika unosi się pod większym kątem, niż w klasycznym kombi, dzięki czemu nawet bardzo wysokie osoby nie będą uderzały w nią głową.

Czy nie jest zbyt męczący?

Często rodziny rezygnują z zakupu usportowionych wersji, bo obawiają się zbyt twardego zawieszenia, hałasu, nerwowego prowadzenia, narowistości itp. W przypadku ProCeeda nic takiego nie ma miejsca. W ustawieniu komfortowym skrzynia biegów pracuje miękko, niezauważalnie zmieniając przełożenia. Układ kierowniczy działa lekko, nawet głębsze wciśnięcie pedału gazu nie wywołuje agresywnej reakcji, a fotele świetnie sprawdzą się nawet w długich podróżach. Zawieszenie? Jest lekko utwardzone w stosunku do słabszych wersji, ale nie wpłynęło to znacząco na komfort. Nie trzeba obawiać się dziur, kolein czy po prostu dróg złej jakości. 

Mówiąc krótko, ProCeed GT w codziennym użytkowaniu sprawdzi się równie dobrze, co zwykły ProCeed czy nawet Ceed. Za jego kierownicą dadzą sobie radę nawet szanowne małżonki, które stronią od aut o większej mocy, bo zwyczajnie się ich obawiają.

Sporo zmienia się po wciśnięciu przycisku „Sport”. Skrzynia biegów utrzymuje wówczas niższe przełożenia, szybciej je zmienia, przepustnica wyraźnie szybciej się otwiera już po muśnięciu pedału gazu, zaś układ kierowniczy zaczyna stawiać nieco większy opór i pozwala lepiej wyczuć to, co dzieje się kołami. Po prostu z ProCeeda GT wychodzi wówczas jego sportowa natura, staje się bardziej spontaniczny, chętniejszy do zabawy. Wręcz zachęca do tego, by głębiej wciskać pedał gazu i szybciej wchodzić w kolejne zakręty. A nadaje się do tego świetnie.

Pamiętajmy, że o całe zawieszenie i układ kierowniczy ProCeeda zadbał słynny Albert Biermann, czyli człowiek który zbudował autorytet BMW M. Więc choć auto nie ma szpery, to na suchej nawierzchni prowadzi się genialnie i nie ma najmniejszych problemów z trakcją. Bez względu na to, czy jedziecie bardzo szybko autostradą, czy pokonujecie kręty górski odcinek, cały czas czujecie, że macie pełną kontrolę nad autem. Że jest stabilne i ma daleko przesuniętą granicę przyczepności. Nie bez znaczenia jest również to, że nie mamy tu instalacji MHEV, nie ma trybu żeglowania, więc skrzynia nie ma takiego „laga”, jak na przykład w samochodach grupy VW.

Jedyna uwaga, jaką mam, dotyczy dźwięków. W trybie sportowym w wydechu otwiera się klapka, a jednocześnie w środku rozlega się „sportowy” dźwięk silnika. Problem w tym, że jest sztuczny, bo generuje go głośnik umieszczony w podszybiu. Generalnie moje uszy nie są w stanie tego znieść, ale wiem, że wielu osobom to się podoba. Na szczęście ten mankament można w bardzo prosty i bezinwazyjny sposób wyeliminować… wyłączając „głośnik silnika” w ASO.

Czy jest szybki?

Choć auto dopiero co przeszło facelifting, to z tej okazji nie podniesiono mu mocy. Nadal mamy 204 konie i 265 niutonometrów, które współpracują z siedmiobiegową, dwusprzęgłową skrzynią 7DCT. W katalogu Kia podaje, że przyspieszenie do setki zajmuje 7,5 sekundy i jest to rezultat, jaki uzyskałem bez trudu na oponach zimowych i przy lekko wilgotnym asfalcie. W internecie można znaleźć filmiki i informacje, że w idealnych warunkach i przy odrobinie wprawy (np. zmieniając ręcznie biegi) można zejść do poziomu 6,5 sekundy! A to już przecież rezultat zarezerwowany dla znacznie mocniejszych hot hatchy.

Sekret ProCeeda tkwi w trakcji. Już o tym pisałem, ale jak na przednionapędowe auto jest ona po prostu świetna. Wiele oczywiście zależy także od opon i pogody. Podczas maksymalnego przyspieszania od zera na suchej nawierzchni – mimo braku szpery – nie wyrywa nam kierownicy z rąk, nie trzeba robić korekt toru jazdy. Na deszczu czy śniegu oczywiście mogą pojawić się problemy z trakcją podczas mocnego dodawania gazu przy niskich prędkościach ale wówczas bardzo szybko i łagodnie ingeruje kontrola trakcji. 

Mówiąc krótko, ProCeed jest szybki. Nawet bardzo, jak na kompaktowe, stylowe kombi. Zaskoczy nie tylko niejedną osobę siadającą po raz pierwszy za jego kierownicą, ale także kierowców w teoretycznie mocniejszych, a na pewno droższych autach. 

Czy jego eksploatacja jest droga?

Podczas normalnej jazdy w trybie Comfort zużycie paliwa pozostaje na bardzo rozsądnym poziomie. Przy stabilnej jeździe z prędkością 140 km/h komputer pokładowy pokazywał 7,5 litra. Na bocznych drogach udawało mi się zejść w rejony 6 litrów. W zakorkowanym mieście 8-9 litrów. Agresywna jazda w trybie sport – 11 litrów. Każda z tych wartości jest bardzo przyzwoita, szczególnie biorąc pod uwagę, że pod maską mamy ponad 200 koni.

Ciut większy mógłby być zbiornik na paliwo. Ma 50 litrów, czyli realnie do wykorzystania jest ich 45. Przy średnim zużyciu w trasie na poziomie 8 litrów, przejedziemy 500-550 km i będziemy musieli rozglądać się za stacją.    

Czy to jest hot hatch?

Sama Kia nie używa tego sformułowania. Hot hatche są mocne i szybkie  ale też agresywne, hałaśliwe, twarde, mało przyjazne w normalnym, codziennym użytkowaniu. A przynajmniej tak się kojarzą. ProCeed GT taki nie jest. Nie bez powodu w jego nazwie znalazły się właśnie literki GT – sugerują one, że to bardziej wóz w stylu Gran Turismo, czyli szybki ale nie męczący, którym z przyjemnością pokonuje się dłuższe trasy. I dokładnie tak jest w tym wypadku. Za niespełna 130 tys. zł (a 140 tys. za full wersję) nie kupicie absolutnie niczego, co będzie w stanie dać Wam tyle radości, jednocześnie nie narażając waszej rodziny na cierpienia.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgoda na przetwarzanie danych osobowych

Zgoda marketingowa