Hybryda, plug-in czy elektryk? Jaki będzie Twój następny samochód?

Popularność samochodów zelektryfikowanych rośnie z tygodnia na tydzień. Od stycznia do końca czerwca nad Wisłą zarejestrowano łącznie 35,2 tys. nowych elektryków, klasycznych hybryd i hybryd plug-in. To oznacza, że mają już niemal 15 proc. udziałów w całym rynku. Niewykluczone, że Wasz kolejny samochód również będzie jeździł na prąd. Pytanie, którą technologię powinniście wybrać. 

Hybryda, plug-in czy elektryk? Jaki będzie Twój następny samochód?

    Spis treści:

Tylko w czerwcu z polskich salonów na drogi wyjechało prawie 7 tys. aut HEV, PHEV i BEV – o 50 proc. więcej, niż w styczniu. To pokazuje, jak błyskawicznie rośnie ich popularność. Na koniec roku mogą mieć już 20 proc. udziałów w całym rynku. W Europie Zachodniej widać ten trend jeszcze bardziej. W Niemczech w pierwszym półroczu zarejestrowano – uwaga – 150 tys. elektryków i 163,5 tys. plug-in’ów. Pod względem popularności wyprzedziły tam diesla, co jest swego rodzaju ewenementem i jednocześnie znakiem czasów. Od elektryfikacji nie ma odwrotu. To chyba dobry moment, żeby zastanowić się, jakie powinno być Wasze kolejne nowe auto. Klasyczna hybryda? Plug-in? A może już czas na elektryka?

Hybryda. Dla tych, którzy dużo jeżdżą

W napędzie hybrydowym współpracują ze sobą dwa silniki – spalinowy i elektryczny. Ten drugi wykorzystywany jest głównie podczas jazdy z niskimi prędkościami (np. po mieście) i podczas przyspieszania. Akumulator gromadzący energię do napędzania elektryka ma stosunkowo niewielką pojemność (1,5 – 2 kWh), dzięki czemu jest lekki. Nie ma możliwości ładowania baterii z gniazdka, doładowywana jest ona głównie energią kinetyczną powstającą np. podczas hamowania czy zwalniania. W generatorze zamienia się ona w energię elektryczną, gromadzona jest w akumulatorze, a potem wykorzystywana np. do przyspieszania, dzięki czemu odciąża się jednostkę spalinową – ogranicza to spalanie i emisje.

Średnie spalanie w Kia Niro HEV waha się miedzy 4,4 a 5,3 litra benzyny. Na jednym zbiorniku przejechać można 800-1000 kilometrów

Takie rozwiązanie jest idealne dla tych, którzy dużo podróżują na dłuższe dystanse. Często muszą pokonywać po kilkaset kilometrów, głównie w celach służbowych. Mówiąc wprost, hybryda to świetna alternatywa dla diesla. Co więcej, nie wymaga żadnych wyrzeczeń. Bagażnik Kia Sorento HEV ma niemal identyczną pojemność (różnica to tylko 8 litrów), co wersja z dieslem, a różnica w masie własnej to tylko 10 kg! Osiągi są prawie takie same (z lekką przewagą hybrydy, jeśli chodzi o przyspieszenie), podobnie jak średnie zużycie paliwa.

Nowe Niro, czyli inne podejście do hybrydy

Hybrydę, ze względów praktycznych, powinni wybrać również Ci, którzy nie mają dostępu do gniazdka z prądem. Bo np. mieszkają w bloku, bez miejsca parkingowego w garażu z przyłączem elektrycznym.

Jeżeli chodzi o kwestie serwisowe, to hybryda wymaga mniejszej „troski” w tym względzie niż diesel. Silnik elektryczny i bateria nie wymagają wymiany jakichkolwiek płynów czy części eksploatacyjnych. Poza tym, do hybrydy nie dolewa się adBlue, jak w dieslu.

Sorento HEV ma silnik benzynowy o mocy 180 koni plus 60-konnego elektryka. Gdy pracują razem, zapewniają przyspieszenie do setki w 9 sekund. Średnie zużycie paliwa jest identyczne, jak w przypadku diesla 2.2 CRDi

Zdać jednak należy sobie sprawę, że w przypadku hybrydy w zasadzie niemożliwe jest coś takiego, jak „jazda wyłącznie na prądzie”. Motor elektryczny ma ograniczoną moc (w Sorento HEV to 60 KM), a bateria zbyt małą pojemność, by było to możliwe. W teorii możliwe jest rozpędzenie się do ca. 50 km/h tylko na elektryce i przejechanie tak około 2-3 km. W praktyce jednak podczas ruszania motor spalinowy załącza się przy ok. 30 km/h, a jazda wyłącznie na elektryce odbywa się np. w korkach.

Zalety

  • Zużycie paliwa jak w dieslu, przy mniejszym hałasie i podobnych osiągach
  • Brak konieczności ładowania akumulatorów z gniazdka
  • Zasięg niezależny od stanu naładowania baterii
  • Niska masa własna auta, porównywalna z wersjami spalinowymi

Wady

  • Niska moc silnika elektrycznego, uniemożliwiająca sprawne przyspieszanie tylko na prądzie
  • W praktyce brak możliwości jazdy tylko na silniku elektrycznym na dystansie dłuższym niż 1-2 km

Plug-in. Dla szukających złotego środka

Zasadniczo PHEV różni się od HEV dwiema rzeczami – ma znacznie większe akumulatory oraz mocniejszy sinik elektryczny. No i oczywiście w związku z tym można, a nawet TRZEBA ładować go z gniazdka. Podkreślam to wyraźnie, ponieważ wiele osób kupuje takie auta, nie ładuje ich, a potem narzeka na wysokie spalanie. Nie na tym polega sens plug-in’a. Doskonale zda on egzamin w codziennym użytkowaniu, jeżeli będziemy codziennie podpinali go do gniazda z prądem. Wówczas zapewnimy sobie niemal darmową i całkowicie bezemisyjną jazdę po mieście i w niewielkich odległościach od niego. Tak właśnie powinno się użytkować samochody typu plug-in i w takim celu zostały stworzone.

Ceed kombi PHEV przejeżdża wyłącznie na prądzie prawie 60 kilometrów. Koszt naładowania baterii z domowego gniazdka to raptem 4 zł

Ich akumulatory idealnie nadają się do ładowania ze zwykłego gniazdka domowego. W przypadku Sorento PHEV zajmuje to około 6-7 godzin, czyli można to zrobić w taryfie nocnej. Naładowanie baterii do pełna będzie wówczas kosztowało około 5 zł, a realnie przejedziemy na tym 50-60 km. Z kolei silnik elektryczny o większej mocy (90 koni) zapewnia wystarczające osiągi do poruszania się po mieście, a nawet poza nim.

Gdy prąd w bateriach się kończy, auta typu PHEV zaczynają jeździć, jak klasyczne hybrydy. Odzyskiwać energię z hamowania czy zwalniania i wykorzystywać ją np. podczas przyspieszania. Nie są jednak wówczas tak oszczędne, jak HEV. Dlaczego? Wynika to z dwóch rzeczy. Po pierwsze mają znacznie pojemniejsze, a więc i cięższe akumulatory. W przypadku Sorento PHEV oznacza to dodatkowe 150 kg wagi. Po drugie zaś, motor elektryczny jest mocniejszy, a więc także bardziej „prądożerny” niż jego odpowiednik w hybrydzie. Czyli szybciej wykorzystuje odzyskaną energię.

Kia Sorento PHEV vs. konkurenci. Kto wypada najlepiej?

Za to praktyczność współczesnych PHEV-ów, jest taka sama jak aut z klasycznym napędem. To efekt tego, że już na etapie projektu uwzględnia się fakt, że samochód będzie również miał wersję plug-in, a to pozwala zaplanować miejsce na baterie. Świetnie widać to na przykładzie Sorento PHEV. Pozostało siedmioosobowe, a przy pięciu osobach na pokładzie jego bagażnik ma 809 litrów pojemności, czyli zaledwie cztery litry mniej niż HEV! Ale już np w Ceedzie kombi PHEV czy XCeedzie PHEV musimy liczyć się z nieznacznym ograniczeniem przestrzeni bagażowej, bo gdzieś trzeba było zamontować baterie.

Niro to jeden z nielicznych samochodów na rynku, który jest oferowany w wersji hybrydowej,
plug-in, jak i całkowicie elektrycznej

Mówiąc wprost, plug-in’y to idealne rozwiązanie dla tych, którzy na co dzień jeżdżą głównie po mieście i na krótkich dystansach, a okazyjnie udają się w dłuższe trasy. Wówczas i tak przez 90 proc. czasu będą korzystali tylko i wyłącznie z napędu elektrycznego. A jeżeli uważacie, że Sorento jest za duże do miasta, to bardziej odpowiadać wam może Kia XCeed PHEV, Kia Ceed kombi PHEV, a także Niro PHEV. Tylko na prądzie przejadą do 60 km, a jednocześnie nadal są wystarczająco pojemne i praktyczne, by skoczyć nimi w dłuższą podróż.

Zalety:

  • Jazda wyłącznie na prądzie przez kilkadziesiąt kilometrów
  • Szybki czas ładowania
  • Bezemisyjne i ciche w trybie elektrycznym
  • Bardzo niskie koszty eksploatacji w codziennym użytkowaniu

Wady: 

  • gdy rozładuje się akumulator, są mniej oszczędne od porównywalnych hybryd

Elektryk. Dla gotowych zmienić punkt widzenia

Poprawiająca się infrastruktura do ładowania, coraz szersza oferta, doskonalsza technologia, większe zasięgi – wszystko to sprawia, że kupno elektryka zaczyna mieć sens. I będzie go jeszcze nabierało. Choć nie oznacza to oczywiście, że jest to rozwiązanie dla każdego. Bez dwóch zdań osoby, które dużo podróżują po Polsce, np. służbowo, elektryka w ogóle nie będą brały pod uwagę. I chodzi w tym wypadku zarówno o zasięg, jak i potencjalne problemy z naładowaniem auta na drugim końcu kraju.

KIA EV6 może przejechać na prądzie nawet 528 km, a 4,5 minuty ładowania wystarczą do przejechania 100 km!

Natomiast jeżeli samochód ma służyć wyłącznie do jazdy po mieście, albo być tzw. „drugim autem w rodzinie”, to już dziś nie widzę sensu pakowania się w auto spalinowe. Sam wybrałbym elektryka. Do sprawnego poruszania się między pracą, szkołą, sklepami, fryzjerem, przychodnią, restauracją w zupełności wystarczy np. e-Soul z baterią 39,2 kWh. Na jednym ładowaniu przejeżdża po mieście blisko 300 km i z powodzeniem można go ładować w domu. Po zakupieniu WallBoxa o mocy 7,2 kW (wydatek 2-3 tys. zł), uzupełnimy akumulator prądem w zaledwie 6 godzin. A koszt naładowania w taryfie nocnej to raptem 16 złotych!

Kia EV6 na żywo. Pięć rzeczy, które mnie zaskoczyły

Jestem pewien, że w przypadku większości rodzin żyjących w dużych miastach taki e-Soul będzie ładowany nie częściej niż raz na tydzień. Czyli mamy tydzień jeżdżenia po mieście za 16 złotych! Zresztą przy takim scenariuszu, to nawet nie trzeba mieć własnej ładowarki domowej. Raz na tydzień można podpiąć auto do słupka publicznego o mocy 50 lub 100 kW i naładować akumulator od 0 do 100 proc. w nieco ponad godzinę. A w tym czasie np. zrobić zakupy.

Oczywiście elektryka można też wykorzystać do dalszych wycieczek. Wtedy jednak warto szukać takiego o większym zasięgu. e-Soul i e-Niro dostępne są również z większą baterią o pojemności 64 kWh, która zapewnia średni zasięg 450-460 km, a na autostradzie przy 140 km/h będzie to około 350 km. To wystarczy, by z Warszawy dojechać nad morze, czy na Mazury. Albo nawet pojechać służbowo do Poznania, tam podczas spotkania naładować samochód do pełnia w ciągu 1,5 godziny i wrócić do stolicy.

Oczywiście ograniczeń jest sporo, bo trzeba znaleźć ładowarkę, sam proces ładowania nadal zajmuje sporo czasu itd. Ale z biegiem czasu ograniczenia te będą znikały. I to szybciej, niż nam się wydaje. W lipcu w Polsce uruchomione zostały cztery pierwsze ładowarki o mocy 350 kW. To oznacza, że już są punkty, gdzie najnowszą Kię EV6 będzie można naładować od 10 do 80 proc. w zaledwie 18 minut! A każde 4,5 minuty ładowania zapewni zasięg na 100 km. Dołóżcie do tego zasięg EV6 wynoszący nawet 528 km, a robi się naprawdę bardzo ciekawie. I sensownie.

Zalety:

  • Bezemisyjna i chicha jazda przez cały czas
  • Doskonałe osiągi
  • Niskie koszty eksploatacji

Wady:

  • Mniejszy zasięg
  • Braki w infrastrukturze do ładowania
  • Wyższa cena

Podsumowanie

Oczywiście nadal dostępne są również modele z konwencjonalnymi silnikami spalinowymi. I jeszcze długo będą miały swoich zwolenników. Ludzi, którzy po prostu w samochodach szukają emocji w starym stylu, sprowadzających się choćby do brzmienia silnika. Nie ulega jednak wątpliwości, że cały świat motoryzacji będzie ewoluował w kierunku elektryfikacji. Bardzo dobrze to widać po statystykach przytoczonych na początku. Nawet diesel w latach 90. nie zdominował rynku tak szybko, jak obecnie robią to hybrydy, plug-in’y i elektryki.

Udostępnij

facebookxmail

Powiązane

Kia EV3. Pierwsze testy, opinie i wrażenia

Aktualności EV3 Elektryczny (EV) Ekologiczny Miejski Rodzinny SUV/Crossover

Kia EV3. Pierwsze testy, opinie i wrażenia

15 listopada, 2024

Gdyby ktoś kazał mi w trzech słowach opisać najnowszą Kię EV3 po pierwszym kontakcie z nią, powiedziałbym, że to „wielki…

Najlepszy elektryk, jakiego możecie kupić. Kia EV6 za 156 tys. zł

Kia i rynek Aktualności EV9 EV6 i EV6 GT Niro EV Elektryczny (EV) Ekologiczny Rodzinny Sportowy SUV/Crossover

Najlepszy elektryk, jakiego możecie kupić. Kia EV6 za 156 tys. zł

31 października, 2024

Architektura 800V, zasięg ponad 500 km, ultraszybkie ładowanie od 10 do 80 proc. w 18 minut. Do tego najprzestronniejsze w…

Nie musisz mieć ładowarki w domu, aby naładować elektryka

Aktualności EV9 EV6 i EV6 GT EV3 Niro EV Elektryczny (EV) Plug-in Hybrid (PHEV) Ekologiczny Miejski Rodzinny Sportowy Przepisy i porady

Nie musisz mieć ładowarki w domu, aby naładować elektryka

25 października, 2024

Elektryk ma sens tylko wtedy, gdy ma się własny dom – taki argument często pada z ust osób, które mieszkają…