Close

Kia Sorento PHEV vs. konkurenci. Kto wypada najlepiej?

Kia ogłosiła ceny swojego nowego SUV-a z napędem hybrydowym typu plug-in. Jak wypada na tle konkurentów?

Tydzień temu szeroko opisywałem Kia Sorento PHEV od strony technicznej i starałem się wskazać różnice między nią, a wersją hybrydową. Dzisiaj sprawdzam, jak duży plug-in wypada na tle konkurentów, przede wszystkim pod względem ceny. 

O ile w obecnych czasach w zasadzie każda marka ma swojego przedstawiciela w segmencie D-SUV, to nie wszystkie oferują wersję PHEV. Czyli hybrydę z możliwością ładowania baterii z gniazdka i przejechania wyłącznie na prądzie kilkudziesięciu kilometrów. Co więcej, części SUV-ów PHEV w ogóle nie ma co porównywać z Sorento plug-in, bo reprezentują segment premium i są zdecydowanie droższe.

Do takich aut należy choćby Volvo XC60 T6 Recharge, którego cena z pełnym wyposażeniem ociera się o 300 tys. złotych. Owszem, XC60 T6 jest wyraźnie mocniejsze (łącznie ma 340 koni) i dynamiczniejsze od Sorento PHEV, ale jednocześnie jest też od niego znacznie mniejsze. Występuje wyłącznie w wersji pięcioosobowej i ma o niemal 350 litrów mniejszy bagażnik! Co więcej, na motorze elektrycznym Kia zajeżdża o około 15-20 km dalej niż Volvo – przynajmniej tak wynika z danych WLTP. Suma summarum uznałem, że nie możemy porównać XC60 z Sorento PHEV. To po prostu różne samochody. Poza tym, tak szczerze – Sorento pod względem użytych materiałów i jakości może aspirować do segmentu premium, ale się w nim nie znajduje. Po prostu.

Podobnie sprawa wygląda z BMW, które ma w ofercie X3 w wersji plug-in. Wersja z oznaczeniem 30e tylko na prądzie przejeżdża 51 kilometrów czyli ca. 20 mniej niż Sorento, ale jest od niego trochę mocniejsza (łącznie ma 293 konie w trybie boost). Oraz znacznie mniejsza, bo bagażnik to tylko 460 litrów w porównaniu z ponad 800 litrami w Kii. Najtańsza wersja X3 30e kosztuje prawie 240 tys. zł, ale jest to typowy golas. Dorzucenie najpotrzebniejszych elementów z miejsca podnosi ją w okolice 270-280 tys. zł, a full opcja to wydatek około 320 tys. zł. Szalenie drogo.

W porównaniu postanowiłem też nie uwzględniać SUV-ów, czy raczej crossoverów, które są plug-inami, ale nie mają napędu na cztery koła. Uważam, że przy tak dużych samochodach, które mają po dwa silniki, sporą masę własną i zazwyczaj duży moment obrotowy, napęd AWD to po prostu konieczność. Tymczasem nie ma go na przykład w Citroenie C5 Aircross Hybrid. Samo auto natomiast jest sporo słabsze i znacznie mniejsze od Sorento. 

Ten sam koncern, czyli PSA ma jeszcze w ofercie model DS7 Crossback plug-in, w którym silnik elektryczny napędza tylną oś. Ale jak zacząłem go konfigurować, to skończyłem na… 260 tys. zł! Sporo, jak za Citroena ze znaczkiem DS. Sama marka jest bardzo niszowa – w pierwszych 10 dniach grudnia w całej Polsce zarejestrowano zaledwie 7 DS-ów! Wszystkich, a nie modelu DS7 plug-in. To spowodowało, że zdecydowałem się jej po prostu nie uwzględniać w porównaniu.

Są jeszcze na rynku takie auta jak Ford Kuga plug-in, Peugeot 3008 PHEV, czy Jeep Compass plug-in. Wszystkie one reprezentują jednak formalnie segment C-SUV, a więc są znacznie mniejsze, niż Sorento. 

W ten sposób na placu boju pozostały: Mitsubishi Outlander PHEV, nowe Suzuki Across (bliźniak Toyoty RAV4 PHEV, która pojawi się na rynku dopiero za kilka miesięcy) i Opel Grandland X Hybrid. No i oczywiście Kia Sorento PHEV. Wszystkie zdecydowałem się porównać w najwyższych dostępnych wersjach wyposażenia, zrównując je ze sobą tak mocno, jak tylko się da. Oto efekty:

Podsumowując i idąc od najtańszego do najdroższego modelu w zestawieniu: 

Mitsubishi Outlander PHEV Instyle Plus, 179 190 zł. Duży SUV z napędem na cztery koła i napędem plug-in za niecałe 180 tys. zł? To brzmi jak prawdziwa okazja! Ale niestety nią nie jest. Po pierwsze, Outlander to bardzo stara konstrukcja, która karierę zaczęła w… 2012 roku! Widać to nie tylko po designie karoserii, ale i wnętrza. Wyposażenie, jak na przedsionek trzeciej dekady XXI wieku, również pozostawia wiele do życzenia. Nie ma asystenta znaków drogowych, ekran systemu multimedialnego ma zaledwie 8 cali, brakuje indukcyjnej ładowarki (nie ma jej nawet w opcjach!), a felgi aluminiowe mają „tylko” 18 cali. Do tego Mitsubishi jest po prostu słabe i powolne, jak na obecne standardy. Łączna moc układu hybrydowego to tylko 224 koni, a setka na prędkościomierzu pojawia się dopiero po 10,5 sekundy. Co gorsza, odbywa się to w sporym hałasie, bo auto ma skrzynię bezstopniową. A to nie koniec złych wiadomości. Bo o ile benzynowy Outlander może przewieźć siedmioro pasażerów, to wersja PHEV występuję jedynie w wersji pięcioosobowej. I na domiar złego, Mitsubishi jakiś czas temu ogłosiło, że wycofuje się z Europy. To pod znakiem zapytania stawia dostępność autoryzowanych serwisów w przyszłości.

Opel Grandland X Hybrid Ultimate, 213 850 zł. Mimo, że Ultimate to najbogatsza wersja w cenniku, to sporo jej brakuje do tego, by można było o niej powiedzieć „wszystkomająca”. Nawet w opcjach nie mamy możliwości sterowania autem z poziomu aplikacji w smartfonie, elektrycznych foteli, podgrzewanej kierownicy i tylnej kanapy, cyfrowych zegarów, a ekran nawigacji ma jedynie 8 cali. Dopłacić trzeba za aktywny tempomat, ale nie ma on trybu asystenta jazdy po autostradzie. Ponadto Grandland, pomimo słusznych rozmiarów, występuje jedynie w wersji pięcioosobowej, a jego bagażnik ma zaledwie 390 litrów. To połowa tego, co oferuje Sorento PHEV. Za to łączna moc układu to 300 koni, co gwarantować ma mu bardzo dobre osiągi – od 0 do 100 km/h przyspiesza w nieco ponad 6 sekund. Zasięg w trybie elektrycznym jest mniejszy niż w Kii o 10-15 km. Generalnie pod względem parametrów motoru Grandland Hybrid prezentuje się świetnie, ale okazuje się zaskakująco mały i ma braki w wyposażeniu, jak na samochód za ponad 200 tys. zł. I to już w promocji! Bo cennikowo jest o 15 000 zł droższy, co oznacza, że już w przyszłym roku może wjechać na pułap 230 tys. zł.

Kia Sorento PHEV Prestige Line, 239 900 zł. Tym razem Kia nie jest najtańsza. Ale tylko na pierwszy rzut oka. Bo jak zerkniemy na listę wyposażenia standardowego tej wersji, możemy być w niemałym szoku. Jest tu skóra naturalna Nappa na siedzeniach, wentylowane fotele, wielki multimedialny ekran o przekątnej ponad 10 cali z usługami cyfrowymi, cyfrowe zegary, oświetlenie ambiente. Mało? To co powiecie na wyświetlacz head-up display, wszystkie możliwie systemy wspomagające kierowcę (łącznie z asystentem jazdy po autostradzie i skrętu w lewo), kamery 360 stopni, elektrycznie sterowane fotele z funkcją pamięci i wysuwanym podparciem pod uda dla fotela kierowcy, rolety w tylnych drzwiach czy zestaw audio Bose z 12 głośnikami? Generalnie pod względem wyposażenia Sorento znacznie bliżej do samochodów z segmentu premium, niż do bezpośrednich konkurentów. Tyle, że podobnie „uzbrojone” XC60 T6 czy BMW X3 30e byłyby o 60-70 tys. zł droższe. Ale za żadne pieniądze nie można byłoby do nich dokupić takiej przestrzeni, jaką oferuje Sorento. Jest ono jedynym siedmioosobowym SUV-em na rynku z napędem plug-in. I ma największy bagażnik – przy pięciorgu pasażerów mieści ponad 800 litrów pakunków. Do tego dochodzi zasięg na elektryce większy niż u konkurentów – do 70km w trybie elektrycznym w mieście.

Suzuki Across PHEV, 261 800 zł. To niemal wierna kopia Toyoty RAV4 Plug-in, która wjedzie na rynek za kilka miesięcy. Gdy zerkniemy na dane techniczne, samochód robi wrażenie – ponad 300 koni, nieco ponad 6 sekund do setki i 75 km zasięgu na samej elektryce. Super! Szkoda tylko, że za ponad ćwierć miliona złotych dostajemy tak liche wyposażenie. Na tle Sorento Across prezentuje się jak bezdomny. Skóra na fotelach jest sztuczna i łączona z materiałem, elektrycznie sterowany jest tylko fotel kierowcy i to w wąskim zakresie, a fotel pasażera nie ma nawet manualnej regulacji wysokości! Brakuje nawigacji, cyfrowych zegarów, lepszego audio, ładowarki indukcyjnej, a ekran multimediów ma tylko 9 cali. Ponadto nie da się zaprogramować ładowania np. na konkretną godzinę, ani sterować nim ze smartfona. No i Across jest tylko pięcioosobowy, a tylnej kanapy nie da się tu ani przesuwać, ani pochylać jej oparć. Generalnie Suzuki wcelowało się z tą ceną mocno w segment premium, przy czym nie oferuje znanego z niego wyposażenia i jakości wykonania.

W relacji ceny do jakości, przestronności i wyposażenia, bezwzględnym zwycięzcą jest Kia Sorento PHEV. Gdyby Suzuki miało to, co Kia, musiałoby kosztować 30 tys. zł więcej. Z kolei Volvo czy BMW byłyby o wspomniane 60-70 tys. zł droższe. Albo i więcej. Mitsubishi? Przez leciwość całej konstrukcji, kiepskie osiągi i fakt, że wyjeżdża z Europy, w zasadzie w ogóle nie powinno się znaleźć w tym porównaniu. Teraz żałuję, że je tu umieściłem. Chyba lepiej pasowałoby tu jednak Volvo XC60 T6 Recharge, które jest mniejsze, ale mocniejsze od Sorento PHEV. Wówczas tabela wyglądałaby tak:

Starałem się maksymalnie zrównać wyposażenie Volvo z Kią, ale nie było to łatwe. Na przykład ani na liście wyposażenia standardowego, ani opcjonalnego XC60 nie znalazłem elektrycznej klapy bagażnika i dostępu bezdotykowego. Zakładam jednak optymistycznie, że w takim samochodzie i to premium są już w standardzie. Nawet za dopłatą nie można jednak dostać w Volvo niektórych systemów bezpieczeństwa (m.in. hamulca pokolizyjnego, asystenta martwego pola z kamerami, Safe Exit). Nie występuje tu również wentylacja foteli, nie ma rolet w tylnych oknach, oświetlenia ambient, a za przyciemniane szyby trzeba zapłacić dodatkowo ponad 2000 zł, zaś za 19-calowe felgi kolejne 2800 zł. No i możemy zapomnieć o wersji siedmioosobowej czy regulowanych siedziskach tylnej kanapy. Żeby było śmieszniej, rozszerzenie gwarancji w Volvo do 5 lat kosztuje – bagatela – ponad 7000 zł. W Kii mamy w gratisie 7 lat gwarancji.

Nadal jest zatem tego wszystkiego znacznie mniej niż w Sorento PHEV, a cena i tak jest wyższa o niemal 50 tys. złotych. Zaś po dołożeniu większych felg, dłuższej gwarancji i przyciemnianych szyb aż o 60 tys. zł! A to już pieniądze, obok których trudno przejść obojętnie. Mówiąc krótko, w relacji ceny do jakości, przestronności i wyposażenia Kia nadal zostawia konkurencję daleko w tyle.

Powiązane artykuły

Komentarz (1) do “Kia Sorento PHEV vs. konkurenci. Kto wypada najlepiej?

  1. Marcin

    Opel Grandland X i Suzuki Across to jednak konkurenci KIA Sportage a nie Sorento. Troche bez sensu je tu porównywać. W zasadzie w tym momencie poza przestarzałym Outlanderem wśród marek “nie premium” Sorento PHEV nie ma żadnego konkurenta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgoda na przetwarzanie danych osobowych

Zgoda marketingowa