Close

Same elektryki nie zahamują ocieplenia klimatu. Ale…

Wiele osób jest zdania, że samochody elektryczne w żaden sposób nie przyczynią się do zahamowania efektu cieplarnianego. To prawda. Dlatego koncerny nie zamierzają jedynie przesadzić nas do aut na baterie. Ich plany są znacznie bardziej ambitne. Kia będzie produkowała „zieloną stal”, oczyszczała oceany z plastiku, odzyskiwała akumulatory, a w walce z dwutlenkiem węgla pomogą jej… wodorosty.

Ocieplenie klimatu, emisje gazów cieplarnianych, neutralność węglowa, pakiety klimatyczne, gospodarka zeroemisyjna – w ostatnich latach odmieniamy te pojęcia przez wszystkie możliwe przypadki. A klimatolodzy, naukowcy i politycy coraz głośniej ostrzegają nas przed nadciągającą katastrofą ekologiczną. Wiele osób dopatruje się w tych teoriach spisku, albo próbuje podważać je używając argumentu, że „przecież kiedyś też były ocieplenia klimatu”. To prawda. Były. Ale żadnego nie wywołał człowiek. Teraz natomiast to on jest jego autorem i jednocześnie sam może paść jego ofiarą. 

Ocieplenie klimatu. Czym tak naprawdę jest?

Klimat na Ziemi wielokrotnie ulegał drastycznym zmianom. Cykle ocieplenia i ochłodzenia utrzymywały się przez dziesiątki tysięcy lub miliony lat. Ale nigdy temperatury nie rosły tak szybko, jak w ciągu ostatnich 150 lat. Nie sposób nie połączyć tego faktu z rewolucją przemysłową. Paliwa kopalne – węgiel, ropa naftowa i gaz – bez dwóch zdań przysłużyły się rozwojowi ludzkości, ale jednocześnie ich wydobycie zaczęło niszczyć planetę. Spalanie tych surowców powoduje emisję gazów cieplarnianych. Zatrzymują one w atmosferze ciepło i to właśnie to zjawisko nazywamy efektem cieplarnianym. 

W tym miejscu warto wspomnieć, że sam w sobie efekt cieplarniany jest zjawiskiem naturalnym. Dzięki niemu istnieje życie na Ziemi. Gdyby nie on, średnia temperatura na globie wynosiłaby -18°C. Gorzej, że działalność człowieka ten efekt zwielokrotniła. Z danych Światowej Organizacji Meteorologicznej wynika, że w 2019 r. emisje gazów cieplarnianych wzrosły o niemal 150 proc. w stosunku do roku 1750 r.

Ponadnormatywny efekt cieplarniany przyspiesza zmiany klimatyczne. Odnosi się to nie tylko do średnich temperatur, ale także poziomu mórz i opadów. Zdaniem naukowców rok 2019 był drugim najgorętszym rokiem w historii ludzkości. Jeżeli utrzyma się obecna tendencja wzrostowa, do końca tego wieku ocieplenie może wynosić nawet 5°C. Czyli w niespełna 80 lat osiągniemy taki wzrost temperatury, jaki miał miejsce na przestrzeni ostatnich 10 tys. Skutki tego mogą być opłakane. Wystarczy wspomnieć szybkie topnienie lodu na biegunach, co z kolei spowoduje wzrost poziomu mórz skutkujący powodziami. Do tego trzeba wziąć pod uwagę częstsze i intensywniejsze ekstremalne zdarzenia pogodowe, których przecież już jesteśmy świadkami – nagłe i intensywne burze, powodzie, fale suszy i upałów, pożary lasów i huraganowe wiatry w częściach świata, w których do tej pory się nie pojawiały.

Rosnąca średnia temperatura na Ziemi stanowi ogromne zagrożenie dla ludzkości. Jej wzrost o 2°C oznaczałby poważny kryzys żywnościowy – ponad połowie ludności Afryki groziłaby śmierć głodowa. Z kolei Światowa Organizacja Zdrowia ostrzega, że w Europie na dobre zagościłaby malaria i wiele innych chorób. Dodatkowo musielibyśmy zmierzyć się z falą nowych uchodźców – tym razem klimatycznych.

Co kryje się pod pojęciem neutralności klimatycznej?

Proces ocieplenia klimatu można spowolnić i złagodzić jego skutki. Dlatego coraz więcej organizacji, naukowców, klimatologów i polityków nawołuje do tego, byśmy zmniejszyli ilość gazów uwalnianych do atmosfery. Głównie poprzez rozwój źródeł czystej energii. Coraz częściej w przestrzeni publicznej usłyszeć można pojęcia gospodarki zeroemisyjnej albo neutralności klimatycznej. Czym ona jest?  

Mówiąc wprost neutralność klimatyczna oznacza maksymalne ograniczenie emisji CO2 w przemyśle, transporcie i energetyce oraz zrównoważenie tych emisji, których ograniczyć się nie udało, poprzez zwiększanie jej pochłaniania (np. dzięki sadzeniu drzew). Chodzi o to, by na koniec bilans wynosił 0. Zero gramów dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych – freonów, halonów, metanu, podtlenku azotu i gazów przemysłowych.

Częścią walki o tę neutralność klimatyczną ma być także elektryfikacja w motoryzacji. Czyli zastąpienie samochodów spalinowych takimi na prąd – bezemisyjnymi. Oczywiście wiele osób powie w tym miejscu, że to bzdura i elektryki nie są bezemisyjne. Bo prąd trzeba wyprodukować (w Polsce z węgla), bo baterie trzeba zrobić, a na koniec jeszcze je poddać recyklingowi. A to wszystko wymaga energii i powoduje emisje. I trudno nie zgodzić się z tymi argumentami. Wszystkie są prawdziwe. Ale właśnie dlatego pojęcie „neutralności klimatycznej” nie sprowadza się wyłącznie do przesiadki na samochody elektryczne. W ślad za tym musi iść również produkcja energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych (słońca, wiatru, wody) oraz zmiana procesu produkcji samochodów. I same koncerny motoryzacyjne zdają sobie z tego sprawę.

Zero emisji podczas jazdy, zero podczas produkcji

Przed kilkoma dniami Kia ogłosiła, że już w 2045 roku chce osiągnąć całkowitą neutralność pod względem emisji dwutlenku węgla. I to w całym łańcuchu produkcji, dostaw i recyklingu samochodów. – Chodzi o ustalenie wizji, która zainspiruje innych do przyłączenia się do ruchu na rzecz ludzkości i ochrony środowiska” – powiedział podczas konferencji 11 listopada Hosung Song, prezes i dyrektor generalny Kia. Cały plan marki opiera się na trzech filarach: „Zrównoważona mobilność”, „Zrównoważona planeta” i „Zrównoważona energia”.

Zrównoważona mobilność. Kia zamierza w pełni zelektryfikować swoją ofertę samochodów w Europie do 2035 r. Pięć lat później na wszystkich najważniejszych rynkach świata (Korea, Chiny, USA) marka będzie oferowała wyłącznie auta z napędami bezemisyjnymi. Ale nie oznacza to, że będą to wyłącznie akumulatorowe samochody elektryczne. W 2028 roku Kia wprowadzi na rynek swój pierwszy model z ogniwami paliwowymi, czyli napędzany wodorem. Co więcej, technologia ta pojawi się także w wojskowych pojazdach Kia. A w przyszłości ma być rozszerzona na inne środki transportu.

Jednocześnie firma zapowiedziała, że do przyszłego roku stworzy system monitorowania emisji dwutlenku węgla również dla swoich poddostawców. Kluczowym elementem tego planu jest wykorzystanie w produkcji aut „zielonej stali”. Czyli takiej, która wytwarzana jest w ekologicznym procesie, w którym zminimalizowano zużycie paliw kopalnych.

Zrównoważona planeta. Nie da się osiągnąć pełnej neutralności wyłącznie ograniczając emisje CO2. Trzeba jeszcze jakoś „pochłonąć” ten wyprodukowany dwutlenek. I Kia na to też ma plan. Pomogą jej w tym… wodorosty. To nie pomyłka. Koreańczycy inicjują projekt „Blue Carbon”, który skupi się na ochronie ekosystemów morskich. Kraj ten ma jedne z najbardziej rozległych błotnistych terenów przybrzeżnych  na świecie. Panują tam idealne warunki do rozwoju wodorostów, które z kolei są jednymi z najbardziej wydajnych pochłaniaczy dwutlenku węgla.

W celu zrównoważenia swojej działalności Kia będzie również współpracować z organizacją The Ocean Cleanup, która opracowuje rozwiązania pomagające usuwać plastik z oceanów. Jej naukowcy mają już na swoim koncie projekt Interceptora – specjalnego odkurzacza, który oczyszcza rzeki z plastikowych śmieci. Kia dostarczy niezbędne części do budowy Interceptorów, a potem wykorzysta zebrane przez nie odpady do ​​produkcji pojazdów. Już dzisiaj do wykonania wnętrza jednego egzemplarza EV6 wykorzystuje się ponad 100 butelek PET!

Do 2030 roku Kia planuje zwiększyć odsetek ponownego wykorzystania plastiku do 20 proc. Chce również sama uczestniczyć w utylizacji i recyklingu swoich pojazdów, po to by odzyskiwać z nich jak najwięcej surowców do powtórnego użycia. Dotyczy to również akumulatorów w elektrykach. Część z nich może zostać wykorzystana do budowy magazynów energii. Realizację pilotażowego projektu tego typu Kia chce rozpocząć z partnerami już w przyszłym roku. 

Aby podkreślić fakt, że Kia zamierza budować pojazdy “zrównoważone” środowiskowo, podczas konferencji 11 listopada zapowiedziano debiut nowego modelu EV9. A już 17 listopada na targach w Los Angeles pokazano jego koncepcją wersję. Samochód nie tylko jest elektryczny, ale też zbudowany z materiałów z recyklingu. Głównie z odpadów wyłowionych z oceanów!

Zrównoważona energia. Kia przystąpiła do inicjatywy RE100 Climate Group, co oznacza że zobowiązała się do przestawienia wszystkich swoich fabryk w 100 proc. na zasilanie zieloną energią. Ten cel Koreańczycy zamierzają zrealizować w kilku etapach. Do 2030 r. zielony prąd zasili wszystkie zagraniczne zakłady produkcyjne firmy, a do 2040 r. także te koreańskie. Ciekawostka – pierwszą fabryką Kia, która już w 100 proc. przeszła na OZE jest słowacka Żylina, gdzie powstaje między innymi Ceed i nowy Sportage. Niebawem z energii słonecznej mają korzystać również zakłady w Stanach Zjednoczonych, Chinach i Indiach.

To jednak nie koniec. W swojej działalności Kia planuje szerzej wykorzystywać technologię wodorowych ogniw paliwowych. Sam wodór chce pozyskiwać w nowatorskim procesie produkcyjnym, który wiąże się z zerową emisją dwutlenku węgla. Dodatkowo Koreańczycy udoskonalają technologię wychwytywania, utylizacji i składowania dwutlenku węgla, który później może być wykorzystywany właśnie do produkcji wodoru.

Wszystkie te działania mają doprowadzić do zmniejszenia emisji o 97 proc. w stosunku do roku 2019. Wówczas globalnie Kia wyemitowała do atmosfery 75,5 mln ton dwutlenku węgla. Przy okazji prezentowania wszystkich tych założeń, marka pokazała też tajemnicze wizualizacje swojego kolejnego elektryka – EV9. Futurystyczny projekt pojazdu został zainspirowany naturą i wykorzystuje tzw. materiały upcyklingowe powstałe z odpadów oceanicznych. W pełnej krasie samochód zostanie pokazany 17 listopada na targach AutoMobility w Los Angeles. I w pewnym sensie symbolizował będzie nową erę, w którą wjeżdża Kia. Erę, w której podejmując decyzję o zakupie auta, myśleli będziemy także o tym, jaki będzie jego wkład w ratowanie planety.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgoda na przetwarzanie danych osobowych

Zgoda marketingowa