Close

Nowa Kia Picanto. Takimi autami powinniśmy jeździć w miastach

Podczas gdy inni producenci wycofują z oferty swoje najmniejsze modele segmentu B, Kia wprowadza na rynek nowe Picanto. Samochód, który ma łączyć miejską praktyczność i zwrotność z nowoczesną technologią i ciekawym designem.

Nie ma już Forda Ka, Skody Citigo ani Opla Adama. Zniknął Peugeot 107 i Citroen C1, a Renault wycofało z oferty Twingo. Samochody, które kiedyś dominowały w miastach, były tanie, łatwe w parkowaniu i świetnie radziły sobie w wąskich uliczkach, niemal zniknęły z rynku. Dlaczego? Bo jednocześnie były mało komfortowe, kiepsko wyposażone, a jakością nierzadko znacząco odstawały od większych modeli. Wielu producentów zaprzestało więc ich produkcji i skupili się m.in. na SUV-ach. 

Jedną z niewielu marek, która nie tylko nie zrezygnowała z segmentu A, ale wręcz postanowiła pielęgnować jego tradycję, jest Kia. Koreańczycy pokazali właśnie nowe Picanto. I wygląda na to, że postanowili udowodnić, że mały miejski samochód nie musi być nijaki i tandetny. Przeciwnie – może mieć ciekawy wygląd, być komfortowy, praktyczny i jednocześnie wyposażony w najnowsze technologie, spotykane w znacznie większych i droższych autach.

Nowe Picanto. Wygląd

Uczciwie należy powiedzieć, że tak naprawdę mamy tutaj do czynienia z poprzednim Picanto, ale po bardzo głębokim liftingu. A raczej po solidnej modernizacji, dlatego producent zdecydował się nazwać je „Nowym Picanto”. Zresztą auto zasługuje na takie określenie już z racji na sam wygląd. O ile bryła i sylwetka zdecydowanie przypominają poprzednika, to przód i tył auta są kompletnie nowe. Maska, reflektory, tylne lampy, klapa bagażnika, zderzaki – wszystko to zmodernizowano i dostosowano do nowej filozofii projektowania marki, widocznej choćby w EV9 czy Sportage’u.

Oprócz wersji podstawowej, dostępna będzie GT-Line z nowymi 16-calowymi felgami, ostrzej zarysowanym i większym „tygrysim nosie” oraz zderzakami o bardziej sportowym sznycie (tylny ma nawet dyfuzor). Reflektory o charakterystycznym kształcie mogą być wykonane w technologii LED, podobnie jak tylne lampy, które połączono listwą świetlną. Dzięki tym wszystkim zabiegom już na zdjęciach nowe Picanto w wersji GT-Line sprawia wrażenie bardziej muskularnego niż poprzednik, choć jego wymiary prawie się nie zmieniły. Nadal ma niespełna 3,6 metra długości i 1,6 metra szerokości, co czyni go idealnym środkiem transportu do zatłoczonego miasta.

Przy okazji zmieniono również paletę kolorów – będzie ich aż dziewięć, z czego cztery zupełnie nowe: czerwony Signal, niebieski Smoke, niebieski Sporty i zielony Adventure.

Nowe Picanto. Wnętrze

Kolorowo ma być również we wnętrzu. Za dopłatą do wersji podstawowej będzie można zamówić wykończenie Glossy (czarny), Adventurous (zielony), albo Rich (brązowy). W GT-Line standardem będzie wykończenie Glossy, opcjonalnie zastąpić je będzie można Adventurous. 

Razem z pakietem kolorystycznym w każdym przypadku dostaniemy fotele i podłokietniki drzwi wykonane ze sztucznej skóry, a także kolorowe obramowania wokół nawiewów powietrza i dźwigni zmiany biegów.

Jeżeli chodzi o stylistykę, to w zasadzie nic się we wnętrzu nie zmieniło. Mamy przyjemną dla oka deskę rozdzielczą z przejrzystą obsługą, klasycznymi przyciskami i pokrętłami do obsługi większości rzeczy plus dotykowy ekran systemu multimedialnego. Jest po prostu tak, żebyśmy nie musieli odwracać uwagi od drogi, tylko intuicyjnie mogli wszystko włączać, wyłączać i zmieniać.

Nie zmieniła się też przestronność. Auto ma stosunkowo duży rozstaw osi, jak na segment A (240 cm), więc pomieści rodzinę 2+2. Bagażnik ma 255 litrów pojemności, co wystarczy spokojnie na duże zakupy. Jeżeli potrzebujemy większej przestrzeni, to po złożeniu oparć tylnej kanapy mamy do dyspozycji ponad 1000 litrów, a to już pojemność pozwalająca przetransportować spore towary, a nawet rower, czy hulajnogi.

Nowe Picanto. Napęd

Gama silników pozostaje bez zmian. Będzie można wybierać pomiędzy dwoma niezawodnymi, wolnossącymi, tanimi w eksploatacji motorami o pojemności 1.0 lub 1.2 litra. Pierwszy ma 67, a drugi 85 koni, co w obu przypadkach zapewnia osiągi wystarczające do poruszania się po mieście. Natomiast jeżeli ktoś planuje wyskoczyć czasami Picanto poza metropolię, to zdecydowanie polecam mocniejszy wariant. 

Z kolei osobom spędzającym dużo czasu w miejskich korkach również polecam motor 1.2, ale ze zautomatyzowaną skrzynią biegów (5 AMT). Nie jest to prawdziwy automat, tylko de facto klasyczna skrzynia z siłownikami sterującymi sprzęgłem i zmianą przełożeń. Takie rozwiązanie jest tanie (obecnie dopłata to tylko 3500 zł), lekkie (Picanto 5 AMT jest zaledwie kilogram cięższe od wersji z manualem) i ekonomiczne – zużycie paliwa w praktyce jest o zaledwie 0,2 litra wyższe. Wadą są osiągi – przyspieszenie do setki zajmuje nieco więcej czasu nawet w porównaniu z wersją 1.0. Niemniej wygoda przemieszczania się po zatłoczonym mieście jest bezapelacyjna.

Zawieszenie i układ kierowniczy pozostały takie same. Mamy tu niezależne zawieszenie z przodu, belkę skrętną z tyłu i tylko 2,8 obrotu kierownicy pomiędzy skrajnymi położeniami kół. W połączeniu z bardzo krótkimi zwisami oznacza to prowadzenie, jakie ja nazywam „sprytnym”. Łatwo się manewruje, zawraca, parkuje, podjeżdża pod krawężniki, śmiga w wąskich uliczkach. To po prostu zwinny maluch, który doskonale radzi sobie z miejskimi warunkami. Ale jego zawieszenie nie boi się też wyższych prędkości – nawet przy 140 km/h auto zachowuje się stabilnie i pewnie prowadzi.

Nowe Picanto. Technologie

Już w standardzie nowe Picanto będzie miało 8-calowy ekran z nawigacją i możliwością podłączenia Apple CarPlay i Android Auto. Do tego funkcje Kia Connect, możliwość „podglądu” auta ze smartfona przez aplikację (więcej pisałem o tym TUTAJ), a nawet nawigację Last Mile. Jak to działa? Załóżmy, że idziemy do restauracji i wprowadzamy ją w nawigację, ale miejsce parkingowe znajdujemy kilka ulic dalej. Parkujemy, wysiadamy z auta i dzięki aplikacji Kia Connect jesteśmy nawigowani pod same drzwi knajpy.

Z powyższego zdjęcia wynika, że nowa Kia Picanto będzie miała również cyfrowe zegary. Co prawda w oficjalnych materiałach prasowych o tym nie wspomniano, ale nie sądzę, żeby marka pokazała na fotografiach coś, co będzie niedostępne. Pewne jest natomiast, że w standardzie podstawowej wersji będą klasyczne zegary plus ekran komputera pokładowego o przekątnej 4,2 cala.

W kwestii nowoczesnych systemów bezpieczeństwa  nowe Picanto nie będzie miało sobie równych w segmencie A. Będzie automatycznie hamowało przed samochodami, rowerzystami i pieszymi, gdy wykryje ich na swojej drodze, a my nie zdążymy wcisnąć hamulca. Co więcej, zrobi to nawet wtedy, gdy będziemy skręcali w lewo i np. nie zauważymy nadjeżdżającego samochodu.

Do tego dochodzi asystent unikania kolizji z samochodami znajdującymi się w martwym polu lusterek – system nie pozwoli nam zmienić pasa ruchu, jeżeli będzie groziło to kolizją z autem jadącym tym drugim pasem. Z kolei aktywny tempomat w połączeniu z systemem Lane Following Assist, utrzymującym auto pośrodku pasa ruchu, zdecydowanie ułatwią i umilą np. jazdę w korkach. Wyjeżdżanie tyłem np. z miejsc parkingowych również ma być łatwiejsze i bezpieczniejsze. Nie tylko za sprawą kamery cofania i czujników, ale także systemu Rear Cross-Traffic Collision-Avoidance Assist – gdy będziemy cofali i z prawej lub lewej nadjeżdżało będzie inne auto, system ten najpierw nas ostrzeże, a potem sam zahamuje.

Poza tym wszystkim nowe Picanto będzie mogło mieć na pokładzie wyposażenie znacząco podnoszące komfort jazdy po mieście. Choćby automatyczną klimatyzację, podgrzewane fotele i kierownicę, dostęp bezkluczykowy, czujnik wycieraczek, przyciemniane szyby i wiele innych. Nieźle, jak na segment A.

Nowym Picanto Kia udowadnia, że typowo miejski maluch może być pełnowartościowym samochodem. Praktycznym, atrakcyjnym stylistycznie, oryginalnym, a przede wszystkim dobrze wykonanym, komfortowym i bezpiecznym. I moim zdaniem wszystkim nam żyłoby się znacznie lepiej, gdyby po ulicach miast jeździły właśnie takie maluchy, a nie wielkie SUV-y. Szanuję Kię za to, że na przekór panującej modzie pozostała w segmencie, z którego niemal wszyscy uciekli. I jednocześnie wniosła do tego segmentu zupełnie nową jakość. Mam szczerą nadzieję, że jej się to opłaci.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgoda na przetwarzanie danych osobowych

Zgoda marketingowa