Close

Elektryki. Najpierw się ich boimy, potem nie chcemy z nich wysiadać

Od 78 do 96 proc. właścicieli samochodów na prąd mówi wprost, że ich kolejne auto również będzie elektrykiem – wynika z badania J.D. Power Electric Vehicle Experience (EVX), przeprowadzonego w Stanach Zjednoczonych. W tym samym raporcie za „najbardziej satysfakcjonującego” elektryka kierowcy uznali Kię e-Niro. I to drugi rok z rzędu. 

Wytykamy im kiepskie zasięgi i konieczność długiego ładowania, narzekamy na brak brzmienia, poddajemy w wątpliwość ich faktyczne ekologiczne walory oraz twierdzimy, że są tylko „chwilową modą”. Ale gdy raz wsiądziemy do samochodu elektrycznego (BEV), to nie chcemy już z niego wysiadać. Taki jasny i dobitny wniosek płynie z raportu Electric Vehicle Experience (EVX), jaki po raz drugi przygotował słynny instytut J.D. Power we współpracy z firmą badawczą PlugShare (należy do niej m.in. najsłynniejsza na świecie aplikacja na smartfony, ułatwiająca lokalizowanie stacji do ładowania elektryków).

Na potrzeby raportu zapytano aż 8122 właścicieli samochodów elektrycznych wyprodukowanych w latach 2016-2021 o ich doświadczenia i opnie na temat swoich aut. Pod uwagę brano 10 czynników:

  1. Zasięg podawany przez producenta
  2. Zasięg rzeczywisty
  3. Dostępność publicznych stacji ładowania
  4. Koszty utrzymania
  5. Przyjemność z jazdy
  6. Łatwość ładowania w domu
  7. Stylistyka nadwozia i wnętrza 
  8. Technologie i systemy bezpieczeństwa
  9. Doświadczenie serwisowe
  10. Jakość i niezawodność

Łączna liczba punktów, jaką właściciele mogli przyznać swoim samochodom to 1000. Średnia w klasie premium wyniosła 770 punktów, zaś w popularnej  – 709 punktów. Autorzy badania podkreślają, że w przypadku segmentu premium decydującą rolę odegrał punkt 5., czyli przyjemność jazdy. Wiele drogich elektryków ma po dwa silniki, kilkaset koni i przyspieszają do setki w 4-5 sekund. Nie dziwi zatem fakt, że pierwsze trzy miejsca okupują Tesle. Co prawda nie słyną ze zbyt dobrego wykonania i nie mają najlepszych opinii jeśli chodzi o serwis, ale nie można zaprzeczyć, że pod względem osiągów, zasięgu na baterii i dostępności stacji ładowania w USA wypadają bardzo dobrze. Stąd takie, a nie inne wyniki:

W segmencie elektryków popularnych wygrała Kia e-Niro schodzącej generacji (w USA sprzedawana była jako Niro EV). Średnia ocena dla tego modelu to 744 punkty na 1000 możliwych. To drugie z rzędu zwycięstwo e-Niro – rok temu też pokonało konkurentów. Teraz zepchnęło na dalsze pozycje m.in. Forda Mach-E, Nissana Leafa, Hyundaia Konę EV i Volkswagena ID.4, który dostał tylko 692 punkty.

Właściciele e-Niro podkreślali przede wszystkim, że auto ma bardzo duży zasięg rzeczywisty, który w warunkach miejskich potrafi być nawet wyższy od tego podawanego przez producenta. Niemniej istotna z ich punktu widzenia była także wysoka jakość wykonania, łatwość ładowania w warunkach domowych oraz praktycznie zerowa awaryjność i bardzo niskie koszty utrzymania. A to właśnie te czynniki – jak zwracają uwagę autorzy raportu J.D. Power Electric Vehicle Experience – odgrywają kluczową rolę w tym, czy jesteśmy zadowoleni z elektryka. 

W przyszłorocznej edycji badania EVX Kia może osiągnąć jeszcze większy sukces. Po pierwsze dlatego, że na tamtejszym rynku zdąży już na dobre zadomowić się model EV6, który imponuje nie tylko zasięgiem, czasem ładowania, designem czy nowymi technologiami, ale ma też osiągi na poziomie aut z klasy premium. Możliwe zatem, że zbliży się do Tesli w kategorii „przyjemność z jazdy”. 

Po drugie zaś lada chwila za Wielką Wodą zadebiutuje również druga generacja Niro EV – większa, mocniejsza, szybciej się ładująca, z atrakcyjniejszym designem i nowocześniejszymi technologiami. A na to też klienci zwracają uwagę, gdy decydują się na elektryka. Chociaż priorytetem jest zasięg i J.D. Power głośno to podkreśla. 

W wynikach tegorocznej edycji badania EVX zwyciężyło Niro EV pierwszej generacji (po lewej). Auta nie ma już w ofercie. Zastępuje je druga generacja (po prawej), którą już można zamawiać

– Mimo, że większość kierowców na co dzień przejeżdża niewielkie dystanse, rzędu kilkudziesięciu kilometrów, to chcą mieć pewność, że rzeczywisty zasięg akumulatora jest bliski temu podawanemu przez producenta. Chcą wiedzieć, że w razie czego dojadą do celu bez stresu – komentuje Brent Gruber z J.D. Power. I właśnie ta kwestia realnego zasięgu sprawia, że w badaniu dosyć kiepsko ocenianie są marki europejskie (Audi, Volkswagen, Jaguar). W katalogach chwalą się one 400 czy 500 km zasięgu, ale w rzeczywistości po prostu rozczarowują – zdarza się, że zasięg wynosi tylko połowę tego, co deklaruje producent. Z kolei Kia należy do wąskiego grona marek, które pod tym względem zaskakują pozytywnie – rzeczywisty zasięg nowego Niro EV w mieście ma wynosić nawet 600 km. Więcej na ten temat przeczytacie tutaj:

Nowa Kia Niro. Elektryfikacja dla każdego

Poza zasięgiem dla właścicieli elektryków bardzo ważne są niskie koszty eksploatacji. Skłonni są więcej zapłacić za sam samochód, ale potem chcą oszczędzać. Np. ładować takie auto w domu. I tu e-Niro też miało się czym pochwalić, bo ładowarką 11 kWh można je naładować do pełna z domowej sieci w około 6-7 godzin, a kosztuje to około 30 złotych. Ponadto eksperci J.D. Power zwracają uwagę, że elektryki mają znacznie mniejsze wymagania serwisowe, a ich silniki są trwalsze. Do tego nie mają osprzętu, jaki jest konieczny w autach benzynowych – rozruszników, turbosprężarek, katalizatorów, filtrów cząstek stałych, kół zamachowych, wtryskiwaczy, rozrządów, układów wydechowych itd. To wszystko znacząco ogranicza koszty eksploatacji.

W świetle tego wszystkiego nie powinno dziwić, że zdecydowana większość przepytanych przez J.D. Power kierowców nie wyobraża już sobie życia z autem spalinowym. Na pytanie „Czy kupiłbyś samochód elektryczny po raz kolejny?” pozytywnie odpowiedziało aż 96 proc. tych, którzy przyznali swoim samochodom powyżej 900 punktów. Ale nawet w grupie tych, którzy nie do końca są zadowoleni ze swoich elektryków (dali im poniżej 600 punktów), aż 78 proc. deklaruje, że ich kolejne auto też będzie na prąd. Tylko innej marki, gwarantujące większy rzeczywisty zasięg i lepszą jakość.

Raport EVX zawraca uwagę na jeszcze jedną istotną prawidłowość – zazwyczaj samochody elektryczne są lepiej oceniane przez tych, którzy żyją z nimi od kilku lat, a nie tygodni. Przykładowo, zadowolenie „weteranów” z zasięgu i łatwości ładowania jest o – odpowiednio – 78 i 49 punktów wyższe niż w przypadku „świeżaków”. Po prostu mają bogatsze doświadczenie i większą wiedzę na temat tego, jak to wygląda w praktyce kilkuletniej, a nie kilkutygodniowej.  

– Na początku wielu konsumentów boi się elektryków. Mają obawy przede wszystkim co do zasięgu i ładowania. Ale gdy już kupią BEV-a, to w zasadzie stają się od niego uzależnieni. Najczęściej nie wyobrażają sobie powrotu do samochodu z konwencjonalnym silnikiem. Taki wniosek jasno płynie z naszego badania – podkreśla Brent Gruber. Jego zdaniem decyduje o tym zupełnie inna jakość jeżdżenia elektrykiem – osiągi, cisza, brak biegów, większa przestronność, niższe koszty eksploatacji, mniej problemów z naprawami czy serwisem. 

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgoda na przetwarzanie danych osobowych

Zgoda marketingowa