Głównym argumentem, który jak mantrę lubią powtarzać krytycy samochodów elektrycznych, jest rzekomo fatalna infrastruktura do ich ładowania. Ale tak było kilka lat temu. Dzisiaj zarówno w Polsce, jak i w Europie jest już tyle szybkich ładowarek, że elektrykiem możemy bez obaw wybrać się na zagraniczne wakacje. I się przy tym nie stresować.
Elektrykiem w długą trasę? To żaden problem
Spis treści:
Gdy 8-10 lat temu na rynek wjeżdżały pierwsze modele z napędem wyłącznie elektrycznym, miały skromny zasięg (góra 150 km), a ładować je można było de facto wyłącznie ze zwykłego gniazdka 230V, co trwało realnie całą noc. Bez dwóch zdań zatem były to modele wyłącznie do poruszania się po mieście. Minęła dekada i… wiele osób nadal myśli o nich właśnie w ten sposób. Nadal często słychać argumenty o zbyt małych zasięgach, długim czasie ładowania i braku punktów, w których można by napełnić baterie energią w krótkim czasie. Tyle, że obecnie nijak ma się to do rzeczywistości.
W Polsce jest już ponad 1000 ogólnodostępnych punktów do ładowania elektryków (a w każdym punkcie zazwyczaj kilka ładowarek), a tylko w ciągu roku ich liczba urosła o 400! I nie ma tygodnia, żeby nie stawały nowe słupki – najczęściej na klasycznych stacjach benzynowych, przy marketach, biurowcach, autostradach, urzędach, w miejscach użyteczności publicznej, galeriach handlowych, na parkingach publicznych etc. Część z nich należy do prywatnych operatorów (np. Greenway czy Elocity), ale inwestycje prowadzą też koncerny naftowe (choćby Orlen i Lotos) oraz energetyczne (np. PGE), a także samorządy. Niekiedy ładowanie wiąże się z opłatami, ale w wielu punktach ciągle można napełnić baterie prądem całkowicie za darmo – tak jest nadal na stacjach Orlenu czy w przypadku słupków stawianych przez gminy (choćby przy urzędach i na parkingach Park&Ride).
W krajach rozwiniętych infrastruktura jest jeszcze lepsza. Tylko w Niemczech jest już 20 tys. punktów ładowania EV, a w całej Europie ich liczba przekroczyła już 100 tys. A to wszystko oznacza, że coś, co jeszcze 2-3 lata temu wydawało się mrzonką, dzisiaj nie stanowi większego problemu – autem na prąd można dojechać na drugi koniec kontynentu i to bez stresu czy większych wyrzeczeń. Nie oznacza to, że nie trzeba zadawać już sobie trudnych pytań: Jak szukać ładowarek? Gdzie się ładować? Na co zwracać uwagę? Znalezienie odpowiedzi na nie to klucz do sprawnego, bezstresowego przemieszczania się elektrykiem w każdych warunkach. Ja zrobię to na przykładzie Kii e-Soul z baterią o pojemości 64 kWh, która wg danych producenta (dane WLTP) wystarczy na przejechanie 452 km.
Miasto i zwykłe gniazdko z prądem
Przeciętny kierowca przez 90 proc. czasu w roku jeździ po mieście. W takim wypadku zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem jest ładowanie baterii e-Soula… w domu lub biurze przy użyciu ładowarki „wallbox” i to w zakresie od 20 do 80 proc. Po pierwsze to wydłuża żywotność akumulatorów, po drugie jest najwygodniejsze, po trzecie – najtańsze (oczywiście oprócz darmowych słupków). I last, but not least – jest najefektywniejsze z punktu widzenia czasu ładowania. Wykorzystując funkcję programowania godziny ładowania w ustawieniach auta (lub niebawem zdalnie przy pomocy aplikacji UVO Connect) nastawiacie timer, żeby auto zaczęło się ładować o godz. 22.00 i automatycznie skończyło o godzinie 6.00 rano (czyli w taryfie nocnej G12). Do tego ustawiacie maks. limit ładowania na 80 proc. pojemności baterii. Prędkość ładowania będzie zależała od Waszego przyłącza, ale KIA oferuje możliwość wykorzystania trójfazowego prądu (tzw. siły) do ładowania. W tym przypadku moc ładowania wzrasta z 7.2 kW (w przypadku instalacji jednofazowej) do aż 11 kW. Pozwala to na skrócenie czasu ładowania o prawie 30 proc. Nawet dla tych, którym wystarcza 5-6 godz. snu jest to wystarczający czas żeby „odzyskać” energię w aucie. Jest to najwygodniejsze rozwiązanie, ceny urządzeń nie są wysokie, podłączenie bajecznie proste, a daje nam wygodę posiadania własnej „stacji paliw” w garażu.
A co zrobić, kiedy nie mamy wallboxa? Wówczas może użyć ładowarki, jaką otrzymujecie w standardzie z autem. Prędkość ładowania to ok. 2,3 kWh, więc przez osiem godzin zyskujemy 20 kWh – to spokojnie wystarczy na przejechanie w codziennych miejskich warunkach około 140-150 km. A to już mega rozsądny wynik. Co więcej, koszt prądu w tej taryfie to zaledwie 35 groszy za 1 kWh (już ze wszystkimi opłatami dystrybucyjnymi, podatkami itd.). To oznacza, że te 150 km jesteście w stanie przejechać za raptem 7 zł! Producent nie zaleca jednak tego rozwiązania z uwagi na wielogodzinne obciążenie sieci. O ile ładowarka poradzi sobie z tym problemem, o tyle z gniazdkami bywało różnie…
Wycieczka za miasto
A co jeśli nie macie możliwości ładowania akumulatorów z własnej, szybszej ładowarki, a potrzebujecie pojechać na dalszą wycieczkę? Oczywiście pozostaje Wam ładowanie w publicznych miejscach. Obecnie – jak już wspomniałem – nie jest to problem. Żeby się o tym przekonać, wystarczy wejść na stronę PlugShare.com albo ściągnąć na telefon aplikację o tej nazwie. To obecnie najlepsze i wiarygodne narzędzie do wyszukiwana ładowarek. Zaznaczamy dwa złącza (e-Soul ma gniazda Type 2 oraz CCS/SAE), które nas interesują i widzimy wszystkie obsługujące je punkty w naszej okolicy.
W samej Warszawie jest ponad 140 stacji ładowania, z czego 26 to punkty ładowania CCS, czyli tego najszybszego – o mocy nawet 100-150 kW. Przy ich pomocy baterię e-Soula od 0 do 80 proc. napełnimy w zaledwie 54 minuty! Jeśli aż tak nam się nie spieszy to do dyspozycji są jeszcze ładowarki wolniejsze, obsługujące gniazdo Type 2 – takich punktów ładowania w całej stolicy i jej bezpośrednim sąsiedztwie jest już niemal 100, a w każdym można jednocześnie podłączyć od 3 do nawet 10 samochodów. Stanowisk do ładowania jest zatem kilkaset.
Identycznie jest poza Warszawą. Każde duże miasto ma już przyzwoitą (jak na nasze skromne póki co potrzeby) sieć stacji do ładowania pojazdów (inwestycje w infrastrukturę do ładowania zapowiedziały już Poznań, Łódź, Częstochowa, Katowice, Lublin, Bydgoszcz), słupki trafiają do coraz mniejszych miejscowości (Wambierzyce, Radków, Bolków), a i w trasie nie ma już problemu z uzupełnieniem energii. Jadąc z centrum nad morze autostradami A2 i A1 mamy już po drodze aż 10 ładowarek i to tych najszybszych – z łączem CCS! Jak wygląda to w praktyce? Dojeżdżamy bez problemu za Toruń, zatrzymujemy się na obiad, auto przez 40 minut zostaje uzupełnione ok. 40 kWh energii i bez żadnego stresu, z prędkością autostradową dojeżdżamy do Trójmiasta. A tam jest kolejnych 13 punktów ładowania z CCS i aż 35 Type-2. Zaś stanowisk łącznie ponad 100.
Wolicie góry? Nie ma sprawy! Doładujecie się w razie potrzeby w szybkich ładowarkach za Białobrzegami, w Kielcach, w Krakowie, a w samym Zakopanym są trzy punkty z CCS o mocy do 100 kW. Co więcej, sporo z nich nadal jest darmowych (np. te na stacjach Orlen).
Generalnie autem o zasięgu e-Soula 64 kWh dojedziemy już w każdy zakątek Polski i z niego wrócimy bez większego problemu i konieczności martwienia się o dostęp do prądu itp. Nawet pojechanie do Poznania, Krakowa czy Wrocławia w sprawach służbowych i powrót jeszcze tego samego dnia przestał być problemem.
Wakacje w napięciu?
O ile na Polskiej „mapie elektrycznej” sporo jest jeszcze białych plam to w krajach rozwiniętych można się obecnie naładować w zasadzie na każdym parkingu czy stacji. Aplikacja PlugShare pomaga zaplanować podróż tak, żebyście mogli się napełniać energią w najbardziej dogodnym czasie i miejscu. I tak, ustawiając trasę z Warszawy do Splitu będziemy mieli po drodze następującą liczbę szybkich punktów do ładowana dysponujących łączem CCS:
- 7 w Polsce
- 10 w Czechach
- ponad 40 w Austrii
- 29 w Chorwacji
Łącznie niemal 90 punktów ładowania CCS na trasie liczącej ponad 1400 km, czyli średnio jeden co 15-16 km. Przyznacie sami, że przy takiej infrastrukturze nie ma najmniejszych powodów do obaw. Co więcej, jeżeli ruszycie z domu e-Soulem z naładowaną na full baterią, to po drodze będziecie musieli zrobić tylko trzy postoje na godzinne ładowanie.
To robi się proste, jak jazda zwykłym autem
Nie ulega wątpliwości, że infrastruktura jeszcze będzie się poprawiała, szczególnie ta w Polsce. To konieczne, szczególnie, że samochodów elektrycznych też będzie przybywało. Generalnie w przyszłości, i to raczej bliższej niż dalszej, będzie tak, że punktów ładowania będziemy mieli więcej niż stacji benzynowych. Raz, że potrzebują mniej miejsca i nie mają takich ograniczeń jak dystrybutory z benzyną, dwa że są przez to znacznie tańsze, trzy – można je stawiać praktycznie wszędzie.
W jednym z kolejnych materiałów wytłumaczę Wam, jak sprawdzać, czy np. dana stacja ładowania nie jest przez kogoś zajęta, a także porównam ceny ładowania u operatorów komercyjnych – zarówno tych w Polsce, jak i zagranicą. Wszystkiego naładowanego!
Powiązane
Aktualności EV3 Elektryczny (EV) Ekologiczny Miejski Rodzinny SUV/Crossover
Kia EV3. Pierwsze testy, opinie i wrażenia
15 listopada, 2024
Gdyby ktoś kazał mi w trzech słowach opisać najnowszą Kię EV3 po pierwszym kontakcie z nią, powiedziałbym, że to „wielki…
Kia i rynek Aktualności EV9 EV6 i EV6 GT Niro EV Elektryczny (EV) Ekologiczny Rodzinny Sportowy SUV/Crossover
Najlepszy elektryk, jakiego możecie kupić. Kia EV6 za 156 tys. zł
31 października, 2024
Architektura 800V, zasięg ponad 500 km, ultraszybkie ładowanie od 10 do 80 proc. w 18 minut. Do tego najprzestronniejsze w…
Aktualności EV9 EV6 i EV6 GT EV3 Niro EV Elektryczny (EV) Plug-in Hybrid (PHEV) Ekologiczny Miejski Rodzinny Sportowy Przepisy i porady
Nie musisz mieć ładowarki w domu, aby naładować elektryka
25 października, 2024
Elektryk ma sens tylko wtedy, gdy ma się własny dom – taki argument często pada z ust osób, które mieszkają…