Dziennikarze testują auta i oceniają ich wnętrza, wygląd, silniki, wykończenie etc. Mechanicy potrafią wskazać mocne i słabe punkty poszczególnych marek i modeli. Ale nikt nie oceni samochodu tak dobrze, wiarygodnie i uczciwie jak… jego właściciel. A ten coraz bardziej narzeka na marki z segmentu premium.
Czerwiec 30, 2019
Udostępnij
Spis treści:
Ze sporą rezerwową podchodzę do wszelkiej maści konkursów na „samochód roku”, testów porównawczych aut czy nawet statystyk niezawodności publikowanych przez renomowane firmy takie jak Dekra czy ADAC. Nie twierdzę, że nie można im ufać, że są niewiarygodne, czy że nie warto się nimi sugerować. Owszem, mają sporą wartość poznawczą i pewnie niejednemu pomogły podjąć decyzję o zakupie konkretnego samochodu. Niemniej uważam, że najlepiej i najbardziej racjonalnie auto potrafi ocenić… jego właściciel. Już po paru miesiącach zna nie tylko wszystkie jego zalety, ale przede wszystkim wady i bolączki. I potrafi wprost odpowiedzieć na pytanie, czy jest zadowolony z tego, co kupił.
Takich opinii o konkretnych modelach i markach można szukać na licznych forach internetowych, przekopując się przez tysiące komentarzy. Niestety, ta metoda coraz częściej zawodzi bo firmy zatrudniają sztaby ludzi odpowiedzialnych wyłącznie za pisanie komentarzy w sieci – zarówno pozytywnych na temat ich marki, jak i negatywnych na temat konkurencji (tak jest i w branży motoryzacyjnej, i kosmetycznej, i sprzętu AGD czy RTV). Dlatego bezpieczniejsza opcja to lektura badań przeprowadzanych przez firmę J.D Power. Nie bawi się ona w porównywanie aut, sprawdzenie ich w warsztacie, mierzenie osiągów, zużycia paliwa, ocenianie utraty wartości itp. W ramach corocznego badania Initial Quality Study jej ankieterzy zadają pytania właścicielom aut o to, jak bardzo są oni zadowoleni ze swoich pojazdów. I nie pada ono w obecności siedmiu przypadkowych osób złapanych pod galerią handlową. Na potrzeby najnowszego rankingu J.D Power zapytała o zdanie właścicieli ponad… 76 tys. aut (257 modeli)! Ci, wypełniając ankiety zawierające aż 233 pytania, zwracali uwagę m.in. na jakość swoich aut, irytujące mankamenty, niepokojące trzaski (np. dobiegające z deski rozdzielczej), nieplanowane wizyty w serwisie, inne „niespodzianki” oraz niedoskonałości swoich wozów. Dlatego ich zdania nie można zignorować. Prześledziłem zatem raport J.D Power 2019 i wyciągnąłem z niego kilka wniosków. Znajdziecie je niżej, ale najpierw tabela przedstawiająca wyniki:
Wniosek 1: premium nie ma nic wspólnego z jakością
J.D Power w badaniu Initial Quality bierze pod uwagę opinię właścicieli nowych samochodów po 90 dniach ich użytkowania. Dlaczego po tak krótkim czasie? Bo – jak dowodzi 30-letnie doświadczenie firmy – w tym okresie objawia się najwięcej „chorób wieku dziecięcego” w autach. Jednocześnie w tym czasie kierowcy dostrzegają najwięcej irytujących rzeczy w swoich wozach. Później nierzadko o nich zapominają albo się do nich przyzwyczajają i nie wspominają o nich w ankietach. Dlatego inaczej niż w tradycyjnych rankingach, w tym wygrywają modele i marki, które zdobywają najmniej punktów. Mówiąc prościej: chodzi o średnią liczbę problemów wskazanych przez użytkowników przypadającą na 100 samochodów.
Najbardziej zaskakujące w moim odczuciu jest to, że bardzo słabo w badaniu wypadają marki premium. I to wszystkie, bez wyjątku. Kupując Mercedesa, Volvo, BMW czy Porsche oczekujecie, że będą one przecież lepsze niż wozy marek popularnych. Lepiej wykonane, porządniej poskręcane, mniej awaryjne, bardziej dopracowane. Najwyraźniej jednak wcale tak nie jest! W przypadku Jaguara mówimy o aż 130 problemach na 100 aut, podczas gdy średnia dla całej branży to 93 problemy! Nieznacznie lepiej wypada Volvo (114 „usterek” na 100 samochodów w ciągu 90 pierwszych dni użytkowania). Zaskakująco nisko wylądowały też Audi i BMW (106 i 102 problemy). A jedyną luksusową marką, która zajęła miejsce powyżej średniej okazał się Lexus z wynikiem 90 wad na 100 aut.
Takie wyniki dowodzą moim zdaniem jednego: że doświadczenia kierowców z klasą premium często rozmijają się z ich pierwotnymi oczekiwaniami. I trudno tłumaczyć to tym, że te oczekiwania były może zbyt wygórowane. Przecież w grę nierzadko wchodzą setki tysięcy złotych! A prawdziwa skóra na fotelach, chromowane przyciski i wielkie ekrany multimedialne nie przykryją takich mankamentów, jak np. skrzypiący fotel czy świszczące uszczelki w drzwiach.
Wniosek 2: Japończycy nie są niezawodni
Dawniej kupując auto którejkolwiek marki wywodzącej się z kraju Kwitnącej Wiśni można było być pewnym jednego: że nie będzie zbyt wyrafinowane stylistycznie i technologicznie, za to będzie bezproblemowe i nie do zajechania. Najwidoczniej jednak to już mit i współcześnie jest zupełnie inaczej. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że Mitsubishi zajęło w badaniu trzecie miejsce… od końca? Albo, że Subaru wypadło równie „dobrze” co amerykańsko-włoski Chrysler (113 problemów na 100 aut)? Mazda, Honda, Infiniti, Acura – wszystkie te marki wylądowały poniżej średniej dla całej branży. A powyżej niej znalazły się tylko dwie marki: Toyota i Nissan (kolejno 90 i 86 „usterek” na 100 samochodów). Nie zmienia to faktu, że obie wypadły gorzej niż … Ford, czy Chevrolet. Najlepiej ocenioną europejską marką został Mercedes, który zgarnął 94 punkty.
Wniosek 3: Generalnie jest coraz gorzej
„Kiedyś to robili porządne samochody, a teraz to…”. Nieważne, jak kończy się to zdanie. Ważne, że coraz częściej pada w dyskusjach z udziałem osób, które pamiętają i wozy sprzed 20-30 lat, i znają te współczesne. Niestety, ich opinie zdaje się potwierdzać J.D. Power. Aż 18 marek zdobyło w tegorocznym rankingu gorsze noty niż w ubiegłorocznym. Z kolei poprawiło swój wynik tylko 13 firm. Eksperci nie mają wątpliwości, że ma to ścisły związek z coraz większą liczbą elektroniki i komputerów w samochodach, szczególnie tych z segmentu premium. Zdaniem samych klientów wiele do życzenia pozostawiają ekrany multimedialne i nawigacje (zawieszają się, wolno działają etc.) czy systemy mające wspomagać prowadzenie. Do tego coraz częściej właściciele nowych samochodów skarżą się na niedoróbki we wnętrzach (trzaski, stuki i chrobotania), problemy z karoserią (np. odpryskujący lakier przy myciu ciśnieniowy), zawieszeniem, a nawet silnikami (np. nagle, bez wyraźnego powodu potrafią w trakcie jazdy stracić moc i przejść w tryb awaryjny).
Wniosek 4: Koreańczycy robią to, o czym inni zapomnieli
Pięć lat temu, gdy koreańskie marki po raz pierwszy znalazły się na szczycie rankingu J.D Power uznać można to było za za przypadek albo cud. Ale zdobycie tytułu „najlepszych” po raz piąty dowodzi, że za punkt honoru postawiły sobie pokonanie konkurentów jakością rozumianą po staremu. Czyli wszystko ma być zrobione tak, żeby klient nie miał się do czego przyczepić. Efekt? Pierwsze miejsce w tegorocznym rankingu zdobył niedostępny w Europie Genesis, a drugie – Kia. W jej wypadku skończyło się na zaledwie 70 problemach na 100 samochodów! Dla porównania, w przypadku Volkswagena było to 113 „usterek”, a Toyoty – wspomniane 90. Hyundai wypadł tylko o punkt gorzej i dostał 71 „punktów”. Mówiąc krótko, trzy pierwsze miejsca na podium zgarnęli Koreańczycy. Co więcej, o ile między nimi samymi różnice punktowe są niewielkie, to następną w rankingu markę czyli Forda dzieli od Hyundaia aż 12 punktów. A w tego typu raporcie to wręcz przepaść.
Nie bez znaczenia jest też fakt, że Kia znalazła się w wąskim gronie firm, które poprawiły swój wynik w porównaniu z rokiem ubiegłym – o dwa punkty. A w TOP10 najlepiej ocenionych przez właścicieli samochodów są aż cztery modele marki: Rio, Forte, Sportage i Soul. Żaden inny producent nie ma tylu przedstawicieli w najlepszej dziesiątce. Żaden też nie zdominował tak poszczególnych segmentów. W klasie małych aut wygrało Rio, w segmencie kompaktów Forte, w małych SUV-ach Sportage, a w kategorii minivanów – Sedona. Do tego dochodzą miejsca na podium (drugie lub trzecie) w trzech innych segmentach.
Wszystko to dowodzi jednego – Koreańczycy nie chcą jedynie konkurować z Europejczykami czy Japończykami. Pod pewnymi względami chcą być lepsi niż oni. I pamiętać o tym, o czy wielu producentów ze Starego Kontynentu czy Kraju Kwitnącej Wiśni zapomniało – że „jakość” to nie tylko skórzana tapicerka, elektryczny fotel i wodotryski w sprzęcie multimedialnym, ale przede wszystkim niezawodność. Bo mimo postępu technologicznego i zmieniających się czasów to nadal ona jest źródłem największego zadowolenia kierowcy.
Elektryk ma sens tylko wtedy, gdy ma się własny dom – taki argument często pada z ust osób, które mieszkają…
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.ZgodaPolityka prywatności