Close

Pada śnieg, pada śnieg, dzwonią… ludzie po Assistance

Mówiąc o przygotowaniu auta na zimę, zazwyczaj mamy na myśli tylko wymianę opon. Tymczasem na nasze bezpieczeństwo i komfort podczas najzimniejszej pory roku wpływ mają także inne elementy samochodu. O co w szczególności warto zadbać?

Gdy nadchodzi wiosna łapiemy za wiadra, gąbki, odkurzacze i szorujemy samochody z pozostałości po zimie. Oczyszczamy i nabijamy klimatyzacje, wydajemy niemałe sumy na kosmetyki, odświeżamy wnętrza, dopieszczamy każdy element samochodu.  Ale gdy przychodzi jesień i trzeba przygotować auto do zimy, wykazujemy się najzwyklejszą w świecie ignorancją. Zdecydowana większość z nas poprzestaje na wizycie u wulkanizatora, który zmienia ogumienie. To wszystko. A przecież to właśnie zimą poznajemy najsłabsze punkty swoich pojazdów – przez mrozy zdarzają się problemy z uruchomieniem silnika, wszechobecna wilgoć sprawia, że szyby lubią parować, a zawieszenia narażone są na permanentny kontakt z wodą, śniegiem, błotem, solą i chemią, którą posypywane są drogi. Wszystko to nie pozostaje bez wpływu na żywotność samego auta. Dlatego warto poświęcić trochę (naprawdę niewiele) czasu oraz parę groszy na przygotowanie go do tej najtrudniejszej pory w roku.

Akumulator

Gdy temperatura na dworze spada poniżej zera, pojemność baterii w naturalny sposób obniża się do ok. 70 proc. pojemności letniej. Samo w sobie nie jest to problemem. Gorzej, jeśli nasz akumulator ma niskie SOH (z ang. state of health), czyli – w praktyce – zdolność rozruchową. – Tego parametru nie da się podnieść żadnym ładowaniem. SOH po prostu maleje w miarę upływu czasu. A niska zdolność rozruchowa w połączeniu z obniżonym przez mróz naładowaniem baterii oznacza tylko jedno: konieczność skorzystania z uprzejmości sąsiada – tłumaczy Jarosław Gasiński, specjalista ds. technicznych w Kia Motors Polska.

Zaśniedziałe klemy to także oznaka tego, że należy zadbać o akumulator

Dlatego najlepiej sprawdzić zdolność rozruchową baterii jeszcze przed nadejściem mrozów. Każde ASO dysponuje odpowiednim miernikiem, który w kilka sekund pozwoli odpowiedzieć na pytanie: wymieniać akumulator już, czy tę zimę jeszcze przeżyje?

Jeżeli akumulator jest już słaby, najlepiej go wymienić. Na jaki? Na to pytanie najlepiej odpowiedzą fachowcy w ASO. I od razu pomogą dobrać odpowiedni egzemplarz. Bo parametry baterii mogą różnić się nie tylko ze względu na model auta, ale także zamontowany w nim silnik oraz osprzęt pobierający energię. W wyjątkowych przypadkach (gdy mieszkamy np. w górach, gdzie mrozy są częstsze i większe) warto nawet kupić mocniejszy akumulator, niż zaleca producent.

Czasami SOH jest w porządku, ale akumulator pozostaje niedoładowany. Winę za to ponosi najczęściej alternator. Jak to sprawdzić? Wystarczy zmierzyć napięcie na zaciskach baterii przy pracującym silniku. Niższe niż 13,7 V lub wyższe niż 14,5 V oznacza, że alternator kwalifikuje się do naprawy.

Ceny baterii – z oczywistych względów – są bardzo różne. – Nasze ASO w ofercie mają ok. 20 akumulatorów, zarówno do współczesnych modeli, jak i tych starszych. Pięć z nich to akumulatory AGM do aut z funkcją ISG (Idle Stop and Go), czyli tych które samoczynnie “gasną” i uruchamiają się np. na światłach – tłumaczy Rafał Żółtonos, specjalista od części zamiennych w Kia Motors Polska. Ceny nowych baterii wahają się od 320 do 708 zł, a modeli AGM – od 854 do 1139 zł.

Klimatyzacja i ogrzewanie

Jazda z zaparowanymi szybami jest najzwyczajniej w świecie niebezpieczna

Wsiadacie do auta, włączacie dmuchawę na najwyższy bieg, a szyby nadal wyglądają jak w łaźni tureckiej. Wtedy zaczyna się kombinowanie: przecieranie szmatkami, irchami, uchylanie okien, a raz nawet widziałem gościa, który pozbywał się problemu za pomocą… ściągaczki do szyb. Serio! Tymczasem przyczyna zaparowanych szyb najczęściej tkwi gdzie indziej – w filtrze kabinowym. Po okresie letnio-jesiennym często zapchany jest martwymi owadami, liśćmi i innymi zanieczyszczeniami. Filtry w autach Kia zamontowane są zaraz za schowkiem na drobiazgi. Spokojnie można je oczyszczać samemu. Jeżeli filtr jest bardzo zabrudzony, warto go wymienić – tę czynność lepiej już zlecić serwisowi. I tak dla przykładu, filtr do Rio w ASO kosztuje 109 zł, do cee’da – 114 zł, Sportage’a – 98-109 zł (w zależności od modelu), a do Sorento – 134 zł. Co ciekawe, filtr do Stingera wyceniony został na tyle, co do… Rio. 109 zł.

Jeżeli natomiast wymiana filtra nie pomogła to… warto włączyć klimatyzację. Część kierowców jest mylnie przekonana, że przycisk z napisem AC, powinien być wciśnięty tylko latem, gdy jest gorąco. Tymczasem zimą używanie klimatyzacji pomaga utrzymać we wnętrzu auta znacznie niższą wilgotność, dzięki czemu szyby nie parują. Niezłym pomysłem jest też oczyszczenie i nabicie układu przed zimą, a nie – jak robi większość kierowców – po niej.

Podwozie

Pamiętacie czasy, gdy producenci zalecali konserwowanie podwozi samochodów? We wrześniu i październiku na osiedlach w całej Polsce każdy leżał pod swoim Fiatem 125p albo Polonezem i zabezpieczał dorobek swojego życia przed solą i wilgocią. – W ostatnich latach temat zabezpieczenia antykorozyjnego stał się jakby niemodny. Wręcz wstydliwy – zauważa Jarosław Gasiński. Nie znaczy to jednak, że o podwozie samochodu nie należy dbać.

Choć z reguły podwozia są już zabezpieczone fabrycznie to warto dbać o nie także we własnym zakresie. Konserwacja co 2-3 lata wystarczy

– Osobiście jestem zwolennikiem dodatkowych zabezpieczeń, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że w Polsce zima jest bardzo kapryśna. Koszt jest symboliczny, a możemy pokazać przy odsprzedaży, że samochód jest zadbany. Innymi słowy, podnosimy w ten sposób jego wartość – tłumaczy specjalista ds. technicznych w Kia Motors Polska.

Zabezpieczyć spód auta przed działaniem soli i wilgoci można samemu. Wystarczy kupić środek bitumiczny, hydrofobowy, wypierający wilgoć i pokryć nim cały podwozie. Wszystkie preparaty dystrybuowane są w opakowaniach typu spray. Te do profili mają w komplecie długi wężyk igielitowy ułatwiający wprowadzenie – to rozwiązanie wręcz dedykowane amatorom. Oczywiście pod warunkiem, że ma się ku temu odpowiednie warunki, czyli np. możliwość podniesienia auta i demontażu nadkoli. Trzeba też pamiętać o wcześniejszym umyciu podwozia i jego dokładnym osuszeniu (np. w garażu). Kto nie ma takich możliwości, śmiało może zlecić konserwację ASO – zajmie się tym wówczas profesjonalna blacharnia. Najlepiej zrobić to jeszcze przed odbiorem nowego samochodu, a później ponawiać procedurę co 2-3 lata.

W kolejnej części będzie o płynach eksploatacyjnych (np. wodzie w układzie hamulcowym i chłodnicy), uszczelkach w drzwiach, wycieraczkach i paliwie.

 

 

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgoda na przetwarzanie danych osobowych

Zgoda marketingowa