Kia Sorento diesel. Prymus (TEST)

Podczas gdy wielu producentów już wycofało albo wycofuje z oferty silniki wysokoprężne, Kia z dumą obwieszcza, że odświeżona Sorento pod maską może mieć poczciwego ropniaka. I dla wielu osób taka wersja może się okazać znacznie lepszym wyborem niż hybryda

Kia Sorento diesel. Prymus (TEST)

    Spis treści:

Choć formalnie Kia Sorento przeszła jedynie facelifting, to jest on na tyle głęboki, że śmiało możemy mówić o nowym Sorento. Przemodelowano cały przód auta, który wygląda teraz znacznie nowocześniej i nawiązuje stylistyką do EV9 czy najnowszego EV3. Z tyłu zmiany są zdecydowanie mniej spektakularne, niemniej łatwo będzie rozróżnić wersję MY’25 choćby po przemodelowanych lampach z nowym, ledowym wypełnieniem. Do tego doszły nowe lakiery i wzory felg. I… to już w zasadzie wszystko. Z zewnątrz. Zdecydowanie więcej zmieniło się we wnętrzu i pod maską.

Kia Sorento diesel. Wnętrze

Niezmiennie Sorento w standardzie jest siedmioosobowe, ale wybierając najbogatszą wersję wyposażenia Prestige Line możecie zdecydować się na wariant sześciomiejscowy (bez dopłaty). I właśnie taki trafił mi się do testów. W drugim rzędzie zamiast kanapy miał dwa niezależne, tzw. kapitańskie fotele. Ze zintegrowanymi podłokietnikami od strony wewnętrznej i możliwością regulacji w bardzo szerokim zakresie – siedziska można przesuwać, a oparcia pochylać do pozycji niemal półleżącej. Przy całkowitym odsunięciu ich do tyłu, pasażerowie mają w bród miejsca w każdym kierunku – i na nogi, i nad głowami, i na wysokości ramion.

Żeby zmieścić dwóch dodatkowych pasażerów w trzecim rzędzie, osoby siedzące w drugim muszą zrezygnować z takich ultrakomfortowych warunków. Oparcia idą w pion, siedziska trzeba przesunąć do przodu, ale miejsca jest nadal pod dostatkiem – powiedzmy, że jak w Sportage’u. Tyle, że w Sorento wówczas na dwóch ostatnich fotelach dość wygodnie siadają osoby o wzroście do około 160-170 cm, a więc nawet kilkunastoletnie dzieci. Przy czym mówimy tu o komfortowym przemieszczaniu się na większe dystanse, bo na krótszych „przeżyją” tam nawet dorośli słusznej postury. Problemem trzeciego rzędu nie jest bowiem brak miejsca na nogi czy nad głową, ale nisko umieszczone siedzisko, przez co wysokie osoby będą miały kolana na wysokości klatki piersiowej. 

Doskonale dopracowano system zajmowania miejsca w trzecim rzędzie – wystarczy nacisnąć przycisk na fotelu w drugim rzędzie, a składa się on i podjeżdża maksymalnie do przodu w ciągu sekundy. Co więcej, jeden przycisk jest umieszczony z boku siedziska od strony drzwi, a drugi na szczycie oparcia tuż obok zagłówka. To oznacza, że „proces wejścia i wyjścia” z trzeciego rzędu będą w stanie obsłużyć nawet małe dzieci. Bo niczego nie trzeba ciągnąć, z niczym się szarpać, niczego przesuwać. Wszystko załatwi za nas sprytny mechanizm automatycznego przesuwania i składania. 

Pasażerowie siedzący na sam końcu mają do dyspozycji dwa gniazda USB-C, uchwyty na kubki, a nawet nawiewy klimatyzacji z możliwością sterowania intensywnością nawiewu klimatyzacji. Doskonale sprawdza się intercom, który można uruchomić na przykład klawiszem na kierownicy (gdy przypiszemy odpowiedni skrót do przycisku z gwiazdką). Wówczas to, co mówi kierowca jest słyszalne w głośnikach z tyłu i odwrotnie – sam kierowca lepiej słyszy np. dzieci siedzące w ostatnim rzędzie. Nie ma mowy o nieporozumieniach pt. „No przecież mówiłam, że chce mi się siku”.

Pasażerowie siedzący w drugim rzędzie mają do dyspozycji dwa gniazda USB-C, uchwyty na kubki w drzwiach, rolety w oknach chroniące przed słońcem, podwójne kieszenie w oparciach przednich foteli a także kieszenie od wewnętrznej strony siedzisk, w którym można trzymać np. telefon, zabawki i inne mniejsze przedmioty.

Wady? Dwie: brakuje trzeciej strefy klimatyzacji (są tylko nawiewy) i trzeba uważać pakując bagażnik, bo przez dwa niezależne fotele i brak przegrody pomiędzy częścią pasażerską, a bagażnikiem, źle umieszczone pakunki mogą przelecieć do przodu (np. podczas hamowania). Z drugiej strony, pomiędzy dwoma niezależnymi fotelami w drugim rzędzie spokojnie mieści się jedna walizka kabinowa i nie grozi jej przemieszczenie się. 

W żadnym innym popularnym SUV-ie nie spotkałem się z tak przemyślanymi i praktycznymi rozwiązaniami, jak w Sorento. To auto ewidentnie projektował ktoś, kto ma dzieci i swoje doświadczenia życiowe z podróży z nimi wykorzystał w pracach nad częścią pasażerską Sorento.

Kia Sorento diesel. Bagażnik

Gdy na pokładzie znajduje się sześć osób, wiele do niego nie zmieścimy. Trzy standardowe walizki kabinowe w pozycji stojącej i to pod warunkiem, że są miękkie (z twardymi nie zamkniemy klapy). Czwarta wejdzie – jak wspomniałem – pomiędzy fotele drugiego rzędu. Przy pięciu pasażerach będzie lepiej (a w wersji siedmioosobowej przy sześciu), bo jeden fotel w bagażniku można wówczas schować w podłodze i umieścić tam walizki (choć trzeba je zabezpieczyć tak, alby np. podczas skręcania nie poleciały pasażerowi na kolana).

Gdy autem podróżuje 4 lub 5 (w wersji siedmioosobowej) osób, to na bagaże pozostaje aż 818 litrów przestrzeni. Ale – choć Kia w katalogu o tym nie wspomina – jest to przestrzeń przy przesuniętej do przodu kanapie. Gdy zostanie ona maksymalnie cofnięta do tyłu, to na moje oko do dyspozycji mamy i tak sensowne 600 litrów. Na pewno nikt nie będzie narzekał, że nie da rady się spakować. 

Duży plus za to, że trzeci rząd siedzeń bardzo łatwo się rozstawia i chowa w podłodze – wystarczy jedno pociągnięcie linki. Jeszcze prościej składa się oparcia foteli w drugim rzędzie – robi się to przyciskami umieszczonymi na prawej ściance bagażnika. A gdy zdejmiemy roletę bagażnika, to możemy schować ją pod podłogą. Tam też znalazło się miejsce na apteczkę, trójkąt, lewarek etc. Samo koło zapasowe (dojazdowe) wylądowało pod samochodem.

Kia Sorento diesel. Komfort, jakość, wyposażenie

Zajmując miejsce za kierownicą Sorento MY’25 czujecie się, jakbyście wsiadali do zupełnie nowej generacji modelu, a nie wersji po liftingu. Tutaj zmieniło się najwięcej. Dwa zakrzywione ekrany schowane za jedną taflą szkła, haptyczny panel do sterowania klimatyzacją i multimediami przeszczepiony z EV6, konsola środkowa, oświetlenie ambiente – niemal wszystko jest tu nowe. Łącznie z materiałami wykończeniowymi, których jakość jest bliższa tym stosowanym w autach klasy premium, niż popularnej.

Nowy interfejs systemu info-rozrywki jest oszczędny w formie i dzięki temu bardzo intuicyjny. Sterowanie głównymi funkcjami (tryby jazdy, wentylacja i ogrzewanie foteli, kierownicy i wiele innych) pozostawiono w formie przycisków i pokręteł. Do tego na konsoli środkowej pojawił się czytnik linii papilarnych, który za dotknięciem palca pozwala wprowadzić ustawienia konkretnych użytkowników. Kierownica zyskała elektryczne sterowania, a fotel kierowcy – funkcję masażu! I to takiego porządnego, który solidnie ugniata nie tylko nasze plecy, ale także pośladki. Do tego fotel ma pompowane boczki, a w wersji Prestige Line tapicerka to bardzo przyjemna w dotyku, miękka, perforowana i naturalna skóra Nappa. Wow! A gdy dorzucimy do tego duży wyświetlacz head-up, usługi on-line, komplet rozbudowanych systemów wsparcia kierowcy (łącznie z asystentem jazdy autostradowej), cyfrowy kluczyk w telefonie, doskonale grające audio amerykańskiej firmy Bose, fotele przednie z funkcją relaksu (mają wysuwane elektrycznie podnóżki), to dochodzimy do wniosku, że absolutnie żaden inny SUV popularnej marki, nie oferuje tego, co Sorento. Nawet wielu konkurentów klasy premium może pozazdrościć Kii wyposażenia i niektórych rozwiązań.

Niemniej jedną irytującą mnie osobiście rzecz muszę Sorento wytknąć – konsola środkowa po bokach ma twardy plastik. I nie byłoby to problemem, gdyby nie fakt, że jako człowiek o wzroście wykraczającym poza przeciętną, cały czas opierałem o nią swoją prawą nogę. Mniej więcej ciut pod kolanem, co w dłuższej trasie powodowało lekki dyskomfort. Obicie w tym miejscu konsoli jakimś miękkim materiałem rozwiązałoby problem.

Kia Sorento diesel. Silnik, prowadzenie, zużycie paliwa

Diesel, jaki trafił pod maskę Sorento to sprawdzona konstrukcja o pojemności 2,2 litra. Ma 193 konie mechaniczne i 440 niutonometrów. I dwoma rzeczami mnie bardzo zaskoczył. Pierwsza, to kultura pracy zdecydowanie bardziej przypominająca motory sześciocylindrowe, niż czterocylindrowe. Nie wiem, jak to możliwe, ale Koreańczykom udało się to, czego od dziesięcioleci nie są w stanie ogarnąć europejskie koncerny – sprawić, by diesel nie drażnił uszu i nie irytował swoim brzmieniem. Częściowo może to być zasługa nieco zwiększonej pojemności (2,2 litra zamiast popularnych w Europie 2 litrów), ale z pewnością również wyciszenia komory silnika – nawet gdy motor rozkręca się do 3000-4000 obr., to w kabinie słychać tylko delikatny pomruk. W dodatku przyjemny dla ucha.

Drugie zaskoczenie, to elastyczność i dynamika. W danych fabrycznych przeczytacie, że do setki 2.2 CRDi rozpędza się w czasie 9,7 sekundy. Ale jestem pewien, że w rzeczywistości to około 9 sekund, a więc znacznie lepiej. Wóz, pomimo sporych gabarytów, sprawia wrażenie bardzo energicznego, nawet gdy jedziemy w trybie Eco. Nie ma tu układu miękkiej hybrydy, silnik świetnie dogaduje się z 8-biegową skrzynią dwusprzęgłową DCT i w efekcie Sorento zaskakuje dynamiką. Przy każdym położeniu mocniej nogi na pedale gazu odnosiłem wrażenie, że wszystkie konie są na jakimś dopingu. Że im się chce. Zero zamulania, zastanawiania się, czekania na przypływ mocy.

Zużycie paliwa mieści się w granicach rozsądku, choć dużo zależy od stylu jazdy. Jadąc autostradą w zakresie prędkości 120-140 km/h spalałem bardzo rozsądne 7,5 litra paliwa, a przy stałej prędkości 120 km/h było to 6,5 litra oleju napędowego. Ale miejskie korki, więcej dynamicznego przyspieszania i hamowania automatycznie podnoszą ten wynik do 9-10 litrów, a nawet powyżej tej wartości. Przyjąć należy, że mieszana jazda oznaczała będzie średnie zużycie na poziomie 8 litrów. Nieźle, biorąc pod uwagę to, z jak dużym SUV-em mamy do czynienia. 

W mieście oszczędniejsza z pewnością okaże się hybryda, ale w trasie to diesel będzie górą. Także z tego względu, że jego bak mieści 67 litrów ON – o 20 więcej niż PHEV benzyny. A to oznacza większy zasięg. Osiągalne jest 800-1000 km, co oznacza, że tankujecie na granicy z Czechami i dojeżdżacie na wybrzeże Adriatyku.

Druga przewaga, jaką wersja z dieslem ma nad hybrydowymi, to uciąg – może holować przyczepę o masie nawet 2500 kg. W przypadku hybrydy to maksymalnie 1110 (HEV) lub 1010 kg (PHEV). Zatem 2.2 CRDi pociągnie nie tylko skuter wodny, czy motocykl, ale nawet lawetę z drugim autem, dużą łodzią albo porządną przyczepę kempingową. I da sobie z tym radę nie tylko ze względu na silnik, ale także układ jezdny. Jestem po dużym wrażeniem tego, jak go dopracowano.

Choć Kia nie chwali się tym otwarcie, to moim zdaniem w ramach liftingu wprowadzono poprawki zarówno w zawieszeniu, jak i układzie kierowniczym. W efekcie mamy jednego z najlepiej prowadzących się SUV-ów tej klasy. Świetnie wyważonego, który nie boi się dynamiczniej pokonywanych zakrętów, prowadzi się bardzo pewnie i przewidywalnie w każdych warunkach. Zawieszenie doskonale wybiera każdy rodzaj nierówności (przy tym ekstra je wyciszono), układ kierowniczy daje bardzo dobre wyczucie tego, co dzieje się z przednimi kołami i nie jest „przewspomagany”, co w SUV-ach jest częstym zjawiskiem i powoduje, że auto jest nerwowe w skrajnych sytuacjach. Tutaj nic takiego nie ma miejsca. Wszystko skalibrowano doskonale. 

Kia Sorento diesel. Podsumowanie

Gdybym miał jednym słowem określić Sorento, powiedziałbym, że jest wyjątkowo spójne. Zespoły pracujące nad poszczególnymi jego elementami ewidentnie współpracowały ze sobą na każdym etapie. Dzięki temu udało im się stworzyć wóz, który w sposób nieosiągalny dla innych modeli w tym segmencie, łączy przestronność z praktycznością, komfort z pewnością prowadzenia, nowoczesne technologie z możliwościami diesla. Nowe Sorento bardzo dobrze jeździ i jeszcze lepiej wozi pasażerów. Jest dynamiczne, ciche, wygodne, komfortowe, bardzo dobrze wykonane i ma mnóstwo udogodnień ze znacznie droższych samochodów (a niektórych nawet one nie mają)

Większość samochodów tworzą inżynierowie i styliści. Odnoszę wrażenie, że Sorento zostało zbudowane nie tylko przez nich, ale także przez ich rodziny. Konsultantami przy tym projekcie byli ojcowie, matki i dzieci. Kierowcy i Ci, którzy wolą siedzieć w drugim i trzecim rzędzie siedzeń. W ten sposób powstał najbardziej przemyślany i spójny SUV na rynku. SUV, który jest jak najlepszy uczeń w szkole – i nauczyciele, i rodzice wskazują go swoim pociechom, jako wzór do naśladowania. To po prostu prymus.

Udostępnij

facebookxmail

Powiązane

Kia EV3. Pierwsze testy, opinie i wrażenia

Aktualności EV3 Elektryczny (EV) Ekologiczny Miejski Rodzinny SUV/Crossover

Kia EV3. Pierwsze testy, opinie i wrażenia

15 listopada, 2024

Gdyby ktoś kazał mi w trzech słowach opisać najnowszą Kię EV3 po pierwszym kontakcie z nią, powiedziałbym, że to „wielki…

Najlepszy elektryk, jakiego możecie kupić. Kia EV6 za 156 tys. zł

Kia i rynek Aktualności EV9 EV6 i EV6 GT Niro EV Elektryczny (EV) Ekologiczny Rodzinny Sportowy SUV/Crossover

Najlepszy elektryk, jakiego możecie kupić. Kia EV6 za 156 tys. zł

31 października, 2024

Architektura 800V, zasięg ponad 500 km, ultraszybkie ładowanie od 10 do 80 proc. w 18 minut. Do tego najprzestronniejsze w…

Nie musisz mieć ładowarki w domu, aby naładować elektryka

Aktualności EV9 EV6 i EV6 GT EV3 Niro EV Elektryczny (EV) Plug-in Hybrid (PHEV) Ekologiczny Miejski Rodzinny Sportowy Przepisy i porady

Nie musisz mieć ładowarki w domu, aby naładować elektryka

25 października, 2024

Elektryk ma sens tylko wtedy, gdy ma się własny dom – taki argument często pada z ust osób, które mieszkają…