Spójrzcie na poniższe zdjęcie. Co widzicie? Tak, to wojskowy Hummer. No, prawie Hummer. Ok, bądźmy całkowicie szczerzy – tak naprawdę to wcale nie jest Hummer. To najnowszy model lekkiego wozu taktycznego zbudowanego od podstaw przez… Kia Motors. Serio. Ten opancerzony, uzbrojony, wyposażony w 225-konnego diesla, ośmiobiegowy automat, stały napęd na cztery koła wóz wyprodukował ta sam koncern, który oferuje Picanto, Rio i cee’da. Myślicie, że zrobili to dla żartu? Z przekory? Otóż nie. Kia produkuje sprzęt dla wojska od ponad 40 lat czyli dłużej niż auta osobowe na masową skalę. I na tym polu walki o klienta też odnosi duże sukcesy.
Wrzesień 7, 2017
Udostępnij
Spis treści:
Trzymając się żołnierskiego żargonu, można rzec że Kia poszła w kamasze w 1976 r. Tyle, że nie zaczęła służby od stopnia szeregowca. Raczej od razu pasowano ją na generała – południowokoreański rząd wybrał przedsiębiorstwo KIA Heavy Industry jedynym dostawcą sprzętu transportowego dla wojska. Było to ogromne wyróżnienie, ale oznaczało jeszcze większą odpowiedzialność. To trochę tak, jakby wręczono wam medal za odwagę po czym dopiero wysłano na front.
Już po kilku miesiącach od rozpoczęcia prac, Kia dostarczyła pierwsze niewielkie, ale już uzbrojone pojazdy, spełniające założenia armii. Firma bardzo szybko zaczęła nabierać doświadczenia i rozwijać gamę – od prostych wozów służących do przemieszczania się po bazach, aż po potężne platformy m.in. do transportu rakiet średniego i dalekiego zasięgu. Po czterech latach miała już w ofercie pięć pojazdów – każdy w innej wersji wagowej i o innej przydatności na polu walki. Szło tak dobrze, że w 1981 r. podpisano pierwszy kontrakt eksportowy – z Iranem, a w 1985 r. zbudowano pierwsze autorskie centrum rozwojowe (do tego momentu wozy budowano głównie przy współpracy z Amerykanami). Z kolei rok wcześniej spółka-córka KIA Machine Tool rozpoczęła produkcję broni. Działa artyleryjskie KH-178 105 mm i KH-179 155 mm zaprojektowano co prawda w Stanach Zjednoczonych, ale Koreańczycy sprzedawali je jako własny produkt. Pierwsze miało zasięg 18 km, drugie – 30 km. I korzystała z nich nie tylko armia koreańska (do niej trafiło łącznie 1,7 tys. egzemplarzy KH-178); kilkadziesiąt sztuk broni kupiło m.in. Chile. Ciekawe wydaje się też to, że nawet wyprodukowane ponad 30 lat temu egzemplarze ciągle są używane – z powodzeniem wykorzystuje się w nich pociski spełniające standardy NATO.
Trzonem działalności KIA Military Vehicles pozostała jednak produkcja pojazdów wojskowych. Od momentu jej uruchomienia, czyli w ciągu 41 lat w świat wyjechało ok. 140 tys. wozów z czego 22 tys. trafiło na eksport – do armii 26 innych państw, m.in. Iraku, Brazylii, Kolumbii, Arabii Saudyjskiej, czy Maroka. Obecnie wozy powstają głównie w fabryce w Gwangju – tej samej, gdzie produkowane są cywilne modele np. Soul czy Carens [KM1] . Niemniej kompletnie ich nie przypominają.
Patrząc na zdjęcia wojskowych modeli Kia możecie poczuć się wręcz wstrząśnięci tym, że w XXI wieku produkuje się pojazdy, które wyglądają jak z poprzedniej epoki – proste, siermiężne i o urodzie kiosku ruchu. Ale armia rządzi się swoimi prawami – wozy mają służyć w skrajnie trudnych warunkach i to długimi latami. Dlatego muszą być szalenie solidne i banalne w naprawach. Jak ciężarówka nawali na froncie to kapral Cheong nie będzie szukał najbliższego ASO i dzwonił po Assistance tylko wyciągnie spod siedzenia zestaw podstawowych narzędzi i sam wymieni półośkę. Właśnie dlatego muszą to być proste pojazdy. Co nie znaczy, że całkowicie pozbawione elementów podnoszących komfort. Od wielu lat standardem w wojskowych samochodych z logiem Kia jest klimatyzacja, radio czy elektryczne szyby.
Bezpieczeństwo też mierzy się tu inaczej. Poduszki powietrzne? Systemy automatycznie hamujące przed przeszkodami? Radary? Kamery? Nic z tych rzeczy. Wojskowe auta zazwyczaj nie jeżdżą po autostradach i miastach, w związku z czym nie uderzają w filary wiaduktów i nie zderzają się ze sobą na skrzyżowaniach równorzędnych. Za to może się zdarzyć, że zostaną ostrzelane albo najadą na minę. A w takim wypadku poduszki powietrzne raczej się nie przydadzą. Za to solidna, stalowa, wytrzymała konstrukcja jak najbardziej. I Kia też o to dba. Jej auta spełniają najwyższe standardy amerykańskiego wojska dotyczące ochrony pasażerów (MIL-STD-1180B) a także federalnego urzędu ds. bezpieczeństwa samochodów.
Jeśli chodzi o samą gamę to obecnie składa się ona z pięciu modeli, przy czym każdy z nich ma jeszcze po kilka wersji, w zależności od przydatności dla wojska:
1. Seria KM450
Kompaktowe ciężarówki z napędem na cztery koła przeznaczone do stosowania na wszystkich typach dróg oraz w terenie. Wyróżniają się dużą głębokością brodzenia: 76 cm. Wyposażone w 139-konnego diesla i pięciobiegową skrzynię. W wersji transportowej przystosowane do przewozu 12 uzbrojonych żołnierzy. Występuje też jako ambulans, wóz zaopatrzeniowy albo specjalny (z dowolnym sprzętem zainstalowanym na zamówienie armii).
2. Seria KM250
Można powiedzieć, że to większy brat KM450. Ma napęd na sześć kół, 180-konnego diesla i może przewieźć do pięciu ton ładunku. Występuje też jako cysterna – do przewozu wody (z funkcją jej podgrzewania!) lub paliwa, oraz jako wóz zaopatrzeniowy bądź specjalny. Ze względu na duży uciąg (4,5 tony) cargo standardowo wyposażone jest w specjalny hak do ciągnięcia przyczep lub dział artyleryjskich kaliber 105 mm.
3. Seria KM500
270-konny 270-konny diesel, dopuszczalne obciążenie do 10 ton i możliwość ciągnięcia przyczep (lub dział artyleryjskich kaliber 155 mm) o wadze do 13,6 ton czyni ten pojazd niezwykle uniwersalnym. Dostępny jest również w wersji mobilnego biura, z którego dowódcy mogą zarządzać polem walki – wyposażone jest w klimatyzację, własny agregat prądotwórczy z gniazdkami 230V, a nawet terminal dostępu do Internetu i sprzęt nagłośnieniowy. Inne ciekawe odmiany: mobilny magazyn z częściami zamiennymi a także stacja do neutralizowania substancji toksycznych.
4. Seria KM1500
Ośmiokołowe potwory z napędem wszystkich kół. 450-konny diesel plus automatyczna skrzynia biegów. W wersji holowniczej ma wyciągarkę zdolną uciągnąć 25 ton! A na przyczepie może przetransportować nawet 80 ton. Z tego względu bardzo często wykorzystywany jest do przewożenia ciężkiego sprzętu: czołgów (nawet trzech naraz), wyrzutni rakiet etc. I to z imponującą – jak na taką masę – prędkością 90 km/h oraz zasięgiem na jednym zbiorniku ponad 700 km.
5. KLTV
Z ang.: Kia Light Tactical Vehicle – to pierwszy autorski, zaprojektowany od podstaw przez firmę Kia Kię taktyczny wóz opancerzony w typie amerykańskiego Hummera. Wyposażony w 225-konnego diesla (spełnia normę Euro 5), ośmiobiegowy automat, ABS, niezależne zawieszenie wszystkich kół, a nawet… kamerę cofania. Jego najmocniejszą stroną jest jednak kuloodporne nadwozie, choć Kia nie zdradza szczegółów dotyczących tego, ostrzał z jakiej broni auto jest w stanie wytrzymać. Po prostu nie chce kusić potencjalnych wrogów. Wspomniano jednak o innym udogodnieniu: pojazd wyposażony jest w innowacyjny system mający chronić go przed zakłóceniami elektromagnetycznymi.
KLTV dostępny jest w aż siedmiu wersjach, m.in. jako wóz do przewozu dowódców, wojskowego personelu, taktycznego rozpoznania albo zaopatrzeniowy. Może zostać też uzbrojony w dowolną broń. Produkcja pojazdu rozpoczęła się w czerwcu ubiegłego roku. A co potrafi, możecie zobaczyć m.in. na tym filmie:
Obecnie firma pracuje nad zupełnie nowym wozem typu MTV czyli średnim pojazdem taktycznym. Pierwsze testy opancerzone 420-konne auto ma już za sobą.
W przeszłości Kia produkowała jeszcze inne pojazdy dla wojska. W latach 80. eksperymentowała z małymi pojazdami gąsienicowymi, ale na kartach historii szczególnie chlubnie zapisał się model KM420 przypominający trochę wyglądem słynne rosyjskie UAZ-y. Jego produkcję rozpoczęto w 1997 r. i szybko zyskał status podstawowego środka transport w wojsku. Ostatnie egzemplarze opuściły zakłady Kiia w tym roku (łącznie wyprodukowano 23 tys. egzemplarzy), a następcą auta został model KLTV. Co ciekawe, KM420 cieszył się taką popularnością i miał taką renomę, że już w 1999 r. Kia zdecydowała się wypuścić na rynek komercyjny jego ucywilizowaną wersję. Model nazywał się Retona i tak naprawdę pod względem konstrukcyjny był… Kią Sportage pierwszej generacji. Ale dla klientów liczyło się, że wyglądają w nim jakby dopiero co opuścili poligon.
Zaangażowanie Kii w kwestie wojskowe nie sprowadza się jedynie do produkcji pojazdów dla żołnierzy. Na poziomie cywilnym koncern oferuje służącym w armii rabaty na normalne samochody. Także w Polsce. Przykładowo, żołnierz lub oficer może liczyć na 5 proc. upustu na modele Venga, Rio czy cee’d, 6 proc. na Optimę czy Carensa i 5,5 proc. na Sportage. Co więcej, rabaty te łączą się z innymi promocjami. Reasumując, w okolicach wyprzedaży rocznika dobry snajper może sobie upolować w salonach Kii coś naprawdę atrakcyjnego.
Ciekawostka
KIA to w amerykańskim żargonie wojskowym skrót od określenia Killed In Action (pol. zabity na polu walki). Określa się nim żołnierzy, który zginęli z broni nieprzyjaciela.
Zakup samochodu, czy to nowego czy używanego, zawsze wiąże się z koniecznością dopełnienia kilku formalności. Dodajmy, że część z nich…
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.ZgodaPolityka prywatności