Close

Gin & (s)tonic

Jeżeli jesteście na bieżąco to pewnie wiecie, że dosłownie za chwilę w salonach pojawi się zupełnie nowy model Kii – Stonic. Ja miałem już okazję nim pojeździć. Po Berlinie. I muszę przyznać, że ma coś wspólnego ze słynnym brytyjskim drinkiem. Zwala z nóg. Nie tylko ceną.

Zacznijmy od faktów. Stonic to pierwszy crossover Kii w segmencie B. Czyli taki mały SUV z nieco podniesionym nadwoziem i kilkoma stylistycznymi akcentami upodabniającymi go do „terenówki”, jak choćby nakładki na progi i nadkola, czy relingi. Od razu jednak wyjaśnijmy sobie jedno: to nie jest auto do jazdy po bezdrożach. Nie ma napędu na cztery koła, reduktora, blokady mechanizmów różnicowych a tym bardziej wyciągarki. W tym przypadku chodzi o coś zupełnie innego: większą przestronność, lepszą widoczność, łatwość wsiadania, parkowania i podjeżdżania pod krawężniki. No i oczywiście o wygląd. A ten – przyznacie sami – w przypadku Stonica nie pozostawia nic do życzenia. Auto jest po prostu ładne i kształtne, a jednocześnie bije od niego pewnego rodzaju wesołość. To także efekt tego, że można sobie wybrać inny kolor dachu i lusterek (a także niektórych elementów wnętrza). Na żywo szczególnie fajnie wygląda w kolorze żółtym z czarnymi elementami. Albo w grafitowym z dachem i lusterkami w kolorze… no tym, takim… Jako facet nazywam go pomarańczowym, ale moja żona twierdzi, że to brzoskwiniowy. Swoją drogą, jak to jest, że wszystkie jej czerwone sukienki nazywam po prostu czerwonymi, zaś ona dzieli je na malinowe, wiśniowe, burgundowe, szkarłatne, różane itp.?

Estetyka Stonica nie pozostawia nic do życzenia. W przeciwieństwie do niektórych zakamarków Berlina…
Kolorowe wstawki rozweselają wnętrze. Tradycjonaliści mogą sobie wybrać szare

Wracając do Stonica, zbudowano go na płycie Rio, niemniej jest od niego zauważalnie większy – tak wzdłuż (+7,5 cm), jak i wszerz (+3,5 cm) oraz na wysokość (+5 cm). Przytył skromne 35 kg i pozostał bardzo lekki – masa własna wersji z podstawowym silnikiem 1,2 litra to zaledwie 1070 kg! Czuć to podczas jazdy. Samochód jest bardzo zwinny i zwrotny, świetnie resoruje i nawet w słabszych wersjach silnikowych pozostaje wystarczająco dynamiczny. Owszem, 84 konie mechaniczne w podstawowej wersji to ciut za mało (szczególnie gdy zamierzacie częściej wyjeżdżać poza miasto), ale już 100 koni w modelu z wolnossącym motorem 1,4 czyni ze Stonica całkiem żwawe autko. Dla naprawdę wymagających przewidziano motory 1,0 T-GDI (turbodoładowany o mocy 120 koni) oraz 110-konnego diesla 1,6 CRDi.

Najwięcej jeździłem tą ostatnią wersją i byłem bardzo mile zaskoczony tak kulturą pracy motoru, jak i jego osiągami oraz spalaniem. Na mniej zatłoczonych drogach peryferyjnych dzielnic Berlina zużywał tylko 4,5 litra oleju napędowego na setkę. Momentami, gdy droga wiodła przez lasy, a prędkość oscylowała wokół 70-80 km/h komputer pokładowy pokazywał wynik poniżej 4 litrów! Trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, że Niemcy jeżdżą dużo płynniej, bardziej przewidywalnie i spokojniej niż my. Spodziewam się więc, że na polskich drogach Stonic będzie palił nieco więcej. Ile dokładnie? Mam nadzieję, że niebawem dane mi będzie to sprawdzić. I może na pierwszy ogień pójdzie wersja ze 100-konnym benzyniakiem, która – jak mniemam – będzie najczęściej wybieranym modelem. Po pierwsze ma sprawdzony wolnossący motor, co jest coraz rzadszym widokiem w nowych autach. Po drugie realne spalanie ma wynosić rozsądne 7-8 litrów w mieście. I wreszcie po trzecie – będzie miała świetnie skalkulowaną cenę.

Niemcy przysłali delegację z Volkswagena i Opla. Niby dla ochrony, ale tak naprawdę sami poczuli niepokój

Skoro przy cenach jesteśmy, to uważam, że właśnie dzięki nim Kia Stonic zasługuje na miano „zwalającego nóg”. Pod tym względem konkurencja nawet nie zbliża się do jego zderzaka. Najtańsza wersja z 84-konnym motorem wyceniona została na 54.990 zł, a w wyposażeniu standardowym ma już manualną klimatyzację oraz 7-calowy kolorowy ekran z obsługą CarPlay i Android Auto (po wpięciu smartfon zyskujemy  dostęp np. do map Google na ekranie auta), radio z sześcioma głośnikami, bluetooth oraz elektryczne szyby i lusterka. Tak, to wszystko w urodziwym, przestronnym crossoverze za niecałe 55 tys. zł!!!

Jeżeli dorzucicie do tego ok. 11 tys. zł dostaniecie wersję ze 100-konnym benzyniakiem i wyposażenie L, czyli m.in. czujniki i kamerę cofania, automatyczną klimę, 17-calowe aluminiowe felgi, światła LED do jazdy dzienniej, skórzaną kierownicę, skórzano-materiałową tapicerkę na siedzeniach, chromowane elementy wnętrza etc.Innymi słowy, wydając niecałe 70 000 zł można stać się właścicielem porządnego, przestronnego i świetnie wyposażonego miejskiego crossovera. Jestem więcej niż pewien, że nikt na rynku nie da wam więcej za mniej. A niebawem także to udowodnię.

Powiązane artykuły

Komentarze (6) do “Gin & (s)tonic

  1. Posiadacz Kii

    W tej cenie jest jeszcze Duster – dużo większy, choć gorzej wykończony… Gdyby trzeba było wybierać, to nie jest taka prosta sprawa 🙂 Chyba że nowa wersja Dacii coś zmieni w tej kwestii i wtedy Stonic nie będzie aż tak atrakcyjny.

    1. S.Tinger

      Aż zajrzałem z ciekawości na Dacia.pl i zobaczyłem tam nowego Dustera, który wygląda jak… stary Duster. Jest też fota jego wnętrza i stwierdzenie, że zaprojektowali je całkowicie od nowa. Ale zapomnieli chyba dodać, że zrobili to jeszcze w
      XIX wieku.
      Nie wątpię, że Dacia jest dużym samochodem za rozsądne pieniądze. Ale to już absolutnie wszystko. Ja natomiast lubię jeszcze gdy auto jest estetyczne, porządnie wykończone, dobrze wyposażone, etc. itd. Więc chyba wolałbym się “gnieść” w Stonicu niż wozić powietrze Dusterem😉

  2. Spalony

    Takie podwyższone, ufikuśnione nowe Rio, z trochę większym bagażnikiem. Niby ładne, ale dopłata za stylówę i te parę litrów paki jest dość spora…

    1. S.Tinger

      Sęk w tym, że miejsca w środku też jest więcej. No i obaj dobrze wiemy, że są tacy, co dobrą stylówę cenią sobie wyżej niż walory praktyczne 🙂

  3. Martines

    Stonic jest naprawdę ładna i pewnie tak smakuje, ale moja Kia Ceed smakuje jeszcze lepiej jest moją
    Krwawa Mary

  4. Posiadaczka (już niedługo)

    Zakochałam się od pierwszego wejrzenia! Już jeździłam i niedługo zamówię – oczywiście wersję 1.4 L. Zastanawiam się jeszcze tylko nad zestawem kolorystycznym. Co do Dustera, jest strasznie toporny wewnątrz, dla mnie stylistyka ma duże znaczenie. Miałam Suzuki SX4 i Alfę 4×4 i tak na prawdę, taki napęd jest mi zupełnie niepotrzebny. A poza tym lubię Gin, więc tym bardziej będę jeździć (S)tonic`iem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgoda na przetwarzanie danych osobowych

Zgoda marketingowa