Close

Fakty i mity na temat samochodów elektrycznych. Ile kosztuje jazda elektrykiem?

Auta na prąd są dużo droższe w zakupie, ładowanie ich kosztuje więcej niż benzyna, trzeba je częściej serwisować, a akumulatory nadają się do wymiany po kilku latach. Takie stereotypy i opinie nadal krążą w przestrzeni publicznej, choć nie mają zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. 

Nie jest tajemnicą ani żadnym novum, że zdecydowana większość kierowców przy wyborze nowego samochodu kieruje się kosztami. Nie tylko samego zakupu, ale także późniejszego utrzymania. Chodzi o wydatki na paliwo czy prąd, przeglądy serwisowe, ewentualne naprawy etc. Dzisiaj postaram się Wam dokładnie wszystko policzyć i pokazać czarno na białym.

Ile kosztuje jazda elektrykiem? Cena samochodu

Są znacznie droższe niż auta spalinowe – taka powszechna opinia panuje na temat samochodów elektrycznych. I faktycznie, gdy porównamy cenę dowolnego auta na prąd z autem na benzynę tego samego segmentu, to cena elektryka wydaje się wyższa. Ale nie tak bardzo, jak powszechnie się sądzi. Przykład? Najtańsza Kia XCeed kosztuje 111 500 zł, podczas gdy Kia Niro EV 157 326 zł. Zatem różnica w cenie to ok. 46 tys. zł. Ale Niro EV ma 204 konie mechaniczne i przyspiesza od 0 do 100 km/h w 7,8 sekundy, podczas gdy XCeed jest o ponad 60 koni słabszy i znacznie mniej dynamiczny. Ponadto w wersji podstawowej ma gorsze wyposażenie i jest ciut mniejszy.

Co więcej, o ile do XCeeda nie dostaniemy żadnej dopłaty, to dofinansowanie z programu „Mój elektryk” do zakupu Niro EV może wynieść nawet 27 000 zł. Gdy zatem uwzględnimy subwencję, to różnica w cenie pomiędzy oboma autami spadnie do niecałych 20 tys. zł. A gdy weźmiemy pod uwagę również moc, osiągi i wyposażenie, to w zasadzie możemy uznać, że XCeed i Niro EV kosztują tyle samo!

Im większy samochód, tym różnice w cenie pomiędzy elektrykiem nie tyle się zacierają, co… zaczynają przemawiać za BEV-em! Weźmy np. Kię Sportage HEV FWD i Kię EV6 AWD z akumulatorem 58 kWh. EV6 jest większe niż Sportage – 17 cm dłuższe i ma o 22 cm większy rozstaw osi. Bagażniki obu aut są niemal takie same, ale już przestronność tylnej kanapy przemawia zdecydowanie za elektrykiem. Pod względem osiągów oba auta prezentują tę samą ligę – EV6 RWD 58 kWh przyspiesza do setki w 8,5 sekundy, podczas gdy Sportage w 8 sekund. Ceny? Sportage HEV z rocznika 2023 kosztuje 163 900 zł, podczas gdy EV6 – 167 127 zł. W przypadku tego drugiego dodatkowo dostajemy w gratisie jeszcze ładowarkę Habu o mocy 11 kW i lakier metalizowany! No i możemy ubiegać się o dofinansowanie z programu „Mój Elektryk”. Gdy sobie to wszystko policzymy, okaże się, że EV6 RWD 58 kWh będzie kosztowało nas finalnie… 137 tys. zł, czyli 30 tys. zł mniej niż Sportage!

De facto zamiast Sportage’a HEV FWD możemy kupić EV6 RWD ale w lepszej specyfikacji (EV6 Plus z pakietem FUN obejmującym m.in. elektryczną klapę bagażnika, reflektory adaptacyjne, automatyczne klamki), mocniejszym motorem i większą baterią (229 KM oraz 77 kWh z zasięgiem ponad 500 km). Takie auto po uwzględnieniu dopłaty z programu „Mój elektryk” będzie kosztowało 183 694 zł, czyli tylko 20 tys. zł więcej, niż Sportage. Choć osiągi będzie miało już znacznie lepsze, bo setkę takie EV6 osiąga w czasie 7,3 sekundy.

Fakt jest taki, że na przestrzeni ostatnich lat samochody elektryczne potaniały, a spalinowe podrożały. W efekcie, gdy mówimy o autach o podobnej przestronności, wyposażeniu i przynajmniej podobnych osiągach, to ceny obu rodzajów aut bardzo zbliżyły się do siebie. A niekiedy – jak w powyższym przypadku – elektryk może się okazać nawet tańszy, niż np. hybryda. I to nie tylko w zakupie.

Ile kosztuje jazda elektrykiem? Koszty ładowania

Prawie 90 proc. użytkowników samochodów elektrycznych ładuje je przede wszystkim we własnym domu/garażu. Bo to zdecydowanie najwygodniejsze i najtańsze rozwiązanie. Wystarczy gniazdo siłowe (trójfazowe), aby naładować EV6 RWD z baterią 77,4 kWh w ciągu około 7 godzin. Jeżeli dziennie przejeżdżamy 50 km głównie po mieście, to taka ilośc prądu wystarczy nam nawet na 10-12 dni. A ile takie ładowanie będzie kosztowało? Średnia cena 1 kWh w 2023 roku wynosiła 85 groszy, uwzględniając wszystkie dodatkowe opłaty. Przyjmijmy, że w tym roku, po spodziewanych podwyżkach (które nie są jeszcze przesądzone), będzie to 1,2 zł. I dorzućmy jeszcze straty wynikające z procesu ładowania na poziomie 5 proc. Reasumując, na naładowanie od 0 do 100 proc. EV6 RWD potrzebujemy 80 kWh po 1,2 zł za 1 kWh. To daje nam rachunek w wysokości 96 zł. Według Kii przejedziemy na tym 528 km, ale przyjmijmy, że będzie to 450 km (bo dynamiczniej, bo niższa temperatura otoczenia). 450 km za niespełna 96 zł. Czyli 21 zł za 100 km. Przy aktualnych cenach paliwa to równowartość trzech litrów benzyny 95! Zwracam uwagę, że przyjąłem pesymistyczne założenia – droższy prąd, niż mamy obecnie oraz niższy zasięg, niż wynika z WLTP.

W jeszcze bardziej komfortowej sytuacji są Ci, którzy mają fotowoltaikę. Nie dość, że ładują swój samochód elektryczny całkowicie za darmo, to jeszcze dzięki programowi Kia Eco Drivers mogą kupić auto taniej.

Natomiast udając się w dalszą podróż i korzystając z publicznych ładowarek, faktycznie musimy liczyć się z wyższymi kosztami ładowania. Ceny zależą od operatorów, a tych w całej Europie jest kilkuset. Na szczęście aby korzystać z ich oferty nie musimy mieć kilkuset aplikacji w telefonie czy kilkuset podpisanych umów. Wystarczy, że mamy usługę Kia Charge integrującą ofertę niemal wszystkich operatorów, a możemy w łatwy i przyjemny sposób korzystać z ponad 6000 punktów ładowania w Polsce i 600 tys. w całej Europie. Ceny? Te nadal zależą od tego z ładowarki którego operatora korzystamy, ale np. ultraszybkie ładowanie na stacjach Ionity kosztuje 3,5 zł za 1 kWh. Chyba, że mamy w usłudze Kia Charge wykupiony pakiet Power Ionity, to wówczas cena spada do 2,8 zł za 1 kWh. Czyli za naładowanie naszej EV6 RWD od 0 do 100 proc. zapłacimy niecałe 220 zł. Przejedziemy na tym ok. 400 km z prędkością autostradową, co daje koszt 55 zł na 100 km. To równowartość 8 litrów benzyny 95 (na stacjach przy autostradach tankowanie jest nieco droższe). Więc jest naprawdę nieźle.

Reasumując, korzystając na co dzień z gniazdka w domu, możemy liczyć na bardzo niskie koszty eksploatacji samochodu elektrycznego. Gdy mamy fotowoltaikę, będziemy mogli jeździć nim w zasadzie za darmo. Wówczas na każdych 100 km oszczędzimy 52 zł (w porównaniu z autem zużywającym średnio 8 litrów benzyny), czyli 520 zł na 1000 km, 5200 zł na dystansie 10 000 km i aż 52 000 zł przejeżdżając 100 000 km!

Z kolei ładowanie w stacjach publicznych, nawet tych najszybszych i najlepszych, oznacza koszty porównywalne z eksploatacją auta benzynowego zużywającego około 8 litrów paliwa na 100 km. W świetle tego wszystkiego odpowiedź na pytanie, czy samochód elektryczny się opłaca, wydaje się oczywista. 

Ile kosztuje jazda elektrykiem? Przeglądy, naprawy, akumulator

Samochód elektryczny składa się ze znacznie mniejszej liczby części niż spalinowy. Nie ma turbosprężarki, układu wydechowego, wału napędowego, sprzęgła, skrzyni biegów, katalizatora, sondy lambda, filtra cząstek stałych, przepustnicy, kolektora dolotowego, świec, rozrządu, koła zamachowego i wielu innych rzeczy. Nie wymienia się w nim oleju i filtrów, bo ich też tutaj nie ma. Co więcej, ze względu na możliwość hamowania generatorem, hamulce wytrzymują kilkukrotnie większe przebiegi niż w autach spalinowych.

Wszystko to zdecydowanie obniża koszty przeglądów – polegają one głównie na sprawdzeniu stanu akumulatora, przejrzeniu zawieszenia, ewentualnie wymianie filtra kabinowego i płynu hamulcowego. W niektórych modelach wymienia się jeszcze środek odpowiadający za chłodzenie baterii, ale to przy większych przebiegach.

A co z akumulatorem? Wiele osób twierdzi, że po kilku latach będzie się nadawał do wymiany a jego efektywność znacząco spadnie już po przejechaniu 100 tys. km. To jednak stereotypy nie mające żadnego potwierdzenia w rzeczywistości. Przeciwnie, dotychczasowe doświadczenia użytkowników pokazują, że nawet po przejechaniu 250 tys. km kondycja akumulatora w elektrycznej Kii e-Niro jest na poziomie 96 proc. Po 100 tys. km nadal możemy liczyć na efektywność na poziomie 98-99 proc. Dopiero w okolicach 500 tys. km przebiegu możemy mówić o degradacji na poziomie 10 proc., niemniej nawet wówczas zasięg będzie wynosił 90 proc. pierwotnego. Szerzej opisywałem zagadnienie trwałości akumulatorów w tym materiale. 

Ile kosztuje jazda elektrykiem? Darmowe parkowanie i jazda buspasami

Do końca 2025 r. właściciele samochodów elektrycznych mogą cieszyć dwoma istotnymi przywilejami niedostępnymi dla właścicieli innych samochodów. Po pierwsze, mogą całkowicie legalnie jeździć buspasami w każdym polskim mieście. W przypadku Warszawy może to skrócić czas przejazdu z jednego końca miasta na drugi nawet o kilkadziesiąt minut! Gdy inni stoją w korku, my po prostu jedziemy.

Drugi przywilej to darmowy postój na miejskich/gminnych miejscach parkingowych. Nie trzeba żadnego bilecika czy abonamentu – po prostu parkujemy, a dzięki zielonym tablicom rejestracyjnym służby wiedzą, że my nie musimy uiszczać opłaty.

Czy samochód elektryczny się opłaca?

W przypadku tych, którzy mają gdzie takie auto ładować, przez 90 proc. czasu jeżdżą po mieście albo na krótkich dystansach opłaca się zdecydowanie. A fotowoltaika tę opłacalność podnosi jeszcze bardziej. Nie bez znaczenia jest także to, że auto elektryczne to zupełnie inny komfort jazdy – cisza i spokój, moment obrotowy dostępny od muśnięcia pedału gazu, świetna dynamika, brak wyczuwalnej zmiany przełożeń, a przede wszystkim brak spalin, zanieczyszczeń, trujących związków. A ta ostatnia cecha opłaci się nie tylko właścicielom elektryków, ale nam wszystkim. 

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgoda na przetwarzanie danych osobowych

Zgoda marketingowa