Close

Elektryki rosną cztery razy szybciej niż cały rynek

Od stycznia do listopada sprzedaż nowych samochodów osobowych w Polsce wzrosła o 13,1 proc. w porównaniu z tym samym okresem roku 2022. W tym samym czasie aut elektrycznych zarejestrowano o 53 proc. więcej, zaś hybryd plug-in o 23 proc. To jasno pokazuje, w którym kierunku zmierza rynek. A Kia gra na tym rynku w ataku.

W listopadzie codziennie z salonów samochodowych wyjeżdżały średnio 63 samochody elektryczne. Łącznie było ich 1880 –  o 50 proc. niż w… całym roku 2018. W tym roku – jeżeli grudzień okaże się tak dobry, jak listopad – na drogi wyjedzie ponad 17 tys. elektryków. Innymi słowy, w ciągu zaledwie pięciu lat sprzedaż aut na prąd wzrosła piętnastokrotnie. Co prawda ich udział w całym rynku nadal jest skromny (wynosi 3,6 proc.), ale bardzo szybko rośnie – we wspomnianym 2108 roku było to ledwie 0,2 proc.

Jeszcze ciekawiej sytuacja zaczyna wyglądać, gdy do BEV doliczymy hybrydy plug-in (PHEV). W ciągu jedenastu miesięcy tego roku tych ostatnich zarejestrowano nad Wisłą prawie 12 tys. (23 proc. więcej niż rok wcześniej). To oznacza, że razem z elektrykami mają już 6,3 proc. udziałów w całym rynku. I jeżeli w przyszłym roku wzrosty będą podobne, to… BEV i PHEV wyprzedzą diesla, który ma obecnie 9,8 proc. udziałów.

Całkowita liczba jeżdżących po polskich drogach osobowych samochodów zelektryfikowanych również bardzo szybko rośnie. Na koniec listopada było ich 94 572 (z tego ponad 49 tys. BEV) i najprawdopodobniej już w styczniu przekroczona zostanie magiczna granica 100 tys. takich wozów. Tymczasem jeszcze pięć lat temu było ich raptem… 3 tys.

Czarno na białym widać, że elektryki to nie „chwilowa moda”, jak niektórzy wróżyli, ale stały trend, od którego nie ma odwrotu. I nie dlatego, że „zmusza się nas” do kupowania tego typu aut. Przeciwnie, dla wielu osób BEV to po prostu najlepsze możliwe rozwiązanie i świetnie sprawdza się nie tylko w domu, ale też w pracy. Najlepszym tego dowodem jest historia trzech częstochowskich Kii e-Niro, które służą za taksówki i przejechały po około ćwierć miliona kilometrów (TUTAJ przeczytacie wywiad z ich właścicielem). Do zakupu BEV zachęcają nie tylko ich osiągi, przestronność, cisza, czy brak zanieczyszczeń, ale też kwestie czysto praktyczne:

  • Możliwość ładowania w domu. Z gniazdka 230V albo WallBoxa. A od stycznia 2024 r. będzie to jeszcze prostsze, bo wszystkie elektryki Kia wyprodukowane w 2024 roku będą seryjnie wyposażone w przenośne ładowarki Habu o mocy 11 kW. Urządzenie zajmuje bardzo mało miejsca i można z niego korzystać zarówno w domu, jak i zabrać ze sobą. Nie trzeba inwestować w montaż wallboxa, wystarczy dostęp do gniazda trójfazowego (tzw. siły). Dzięki Habu Kię EV6 naładujemy w domowych warunkach do pełna w zaledwie 7 godzin.
  • Legalna jazda buspasami.
  • Darmowe parkowanie w miastach.
  • Państwowe dopłaty do zakupu wynoszące 27 000 zł (TUTAJ dowiecie się, jak je zdobyć).

Nie bez znaczenia jest również fakt, że publiczna infrastruktura do ładowania – wbrew temu, co twierdzili pesymiści – nadąża za rozwojem sprzedaży. Tylko w listopadzie otworzono w Polsce 230 nowych stacji ładowania (473 punkty). Od stycznia przybyły 974 stacje i 1878 punktów i łącznie tych pierwszych mamy już niemal 3 tys., a tych drugich niemal 5,7 tys.

Dla porównania, na koniec 2018 r. stacji było zaledwie 300, a niektórzy wróżyli, że rozbudowa sieci grozi nam blackout’ami, będzie niezwykle trudna, a w pewnych regionach wręcz niewykonalna. Tymczasem samych szybkich stacji, dysponujących mocami ładowania 50 kW i większymi, mamy dzisiaj około 1300. W tym roku uruchomiono też nad Wisłą kilka ultraszybkich stacji, na których ładowarki mają moc 350 kW. Położone są przy autostradach i umożliwiają naładowanie Kii EV6 od 10 do 80 proc. w ciągu zaledwie 18 minut. A 4,5 minuty ładowania wystarczy, żeby przejechać 100 km!

Oczywiście rosnąca popularność elektryków i hybryd plug-in ma również bezpośredni związek z tym, że w ostatnich latach producenci wprowadzili do oferty dziesiątki zelektryfikowanych modeli. W efekcie dzisiaj każda licząca się marka sprzedaje auta na prąd. Sęk w tym, że większość z nich dopiero teraz zaczęła z takimi pojazdami „eksperymentować”, czyli de facto dopiero uczą się tej technologii. Na palcach jednej ręki można policzyć firmy, które pracowały nad zelektryfikowanymi samochodami zanim stały się one modne.  Za to właśnie one mają dzisiaj najbardziej dopracowane napędy, najszerszą ofertę i systematycznie ją powiększają. I tym wygrywają z konkurencją.

Jak spojrzymy na ranking najchętniej kupowanych marek BEV w jedenastu miesiącach 2023, to niekwestionowanym liderem jest Tesla z 27,4 proc. udziałów w segmencie. Zaraz za nią uplasował się Volkswagen z udziałem 9,7 proc. i to jest niemałym zaskoczeniem, ponieważ jeszcze rok temu zajmował 7. miejsce i miał tylko 4,7 proc. udziałów. Jego awans to efekt pewnego paradoksu. Na Volkswageny ID.3 czy ID.4 popyt był tak mały, że wytwarzające je zakłady musiały we wrześniu i październiku wstrzymać produkcję i zwolnić część załogi. A koncern zdecydował się prowadzić agresywną politykę cenową, aby poprawić wyniki sprzedaży – niektóre modele przeceniono o kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Trzecie miejsce w segmencie BEV należy do Kii, która od stycznia do listopada sprzedała 1311 elektryków, co dało jej solidne 8,5 proc. udziałów. Jeszcze większy udział koreańska marka miała w segmencie PHEV, bo aż 10,3 proc. (1203 zarejestrowane samochody). Gdy natomiast spojrzymy na cały rynek pojazdów zelektryfikowanych (BEV + PHEV), to okazuje się, że w gronie tradycyjnych marek Kia jest absolutnym liderem z wynikiem 2514 zarejestrowanych aut (lepiej od niej wypada tylko Tesla). To daje jej ponad 9 proc. udziałów w segmencie. Czyli, co jedenasty BEV lub PHEV wyjeżdżający na drogi to Kia.

To efekt tego, że marka od dawna inwestuje w rozwój elektromobilności, jednak nie skupia się na jednej technologii, lecz równolegle rozwija BEV, PHEV i HEV. I cały czas poszerza ich ofertę. Obecnie ma cztery elektryki w różnych segmentach (e-Soul, Niro EV, EV6 i EV9), do których w przyszłym roku dołączy kolejny (EV3). Oprócz tego w Kii można wybierać spośród pięciu hybryd plug-in (Ceed kombi PHEV, XCeed PHEV, Niro PHEV, Sportage PHEV, Sorento PHEV) i trzech klasycznych hybryd (Niro HEV, Sportage HEV, Sorento HEV). Mówiąc krótko, w zasadzie w każdym segmencie Kia oferuje trzy napędy zelektryfikowane. Żaden inny producent nie daje klientom tak szerokiego wyboru. Ale to niejedyny klucz do sukcesu. Innym jest technologia. Kia rozpoczynała pracę nad elektrykami zanim stało się to powszechne i modne – pierwsze auto na prąd zaprezentowała 12 lat temu (Kia Ray EV), a do oficjalnej sprzedaży w Europie wprowadziła w 2014 roku. Był to model e-Soul. Od tamtej pory sukcesywnie usprawniała technologię, a trzy lata temu zaskoczyła świat modelem EV6. Do dzisiaj żadna inna marka w segmencie popularnym nie oferuje platformy 800V, tak szybkiego ładowania i takich osiągów. I właśnie to najlepiej moim zdaniem pokazuje, jak bardzo Kia wyprzedziła konkurencyjne marki w elektrycznym wyścigu. I – patrząc na statystyki – klienci zdają się to widzieć i rozumieć.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgoda na przetwarzanie danych osobowych

Zgoda marketingowa