Close

Sens oszczędzania według plug-ina

Gdy Kia Motors Polska opublikowała kilka tygodni temu cenniki Ceeda kombi i XCeeda w wersjach PHEV, w świat poszedł jasny przekaz – to najtańsze hybrydy plug-in na rynku. Ale z drugiej strony pojawiły się pytania, czy mimo wszystko zakup takiego auta ma sens. No to sprawdźmy…

Szczegółami technicznymi na temat aut nie będę Was zanudzał bo w zasadzie wszystko już opisałem TUTAJ. Teraz możemy tylko zerknąć do cennika i porównać XCeeda PHEV z… no właśnie, z którą wersją „zwykłego” XCeeda – benzynową, czy dieslem? Zakładam, że plug-ina kupuje się po to, żeby na co dzień jeździć nim głównie na prądzie po mieście, na krótkich dystansach i tylko czasami wyskakiwać „w trasę”. Nie ma zatem sensu zestawianie go z dieslem, bo ten służy przecież głównie do pokonywania większych dystansów. No więc na placu boju pozostaje nam PHEV oraz wersja 1.4 T-GDi. Dodatkowym argumentem w tym wypadku jest fakt, że oba auta mają niemal identyczną moc (141 i 140 koni).

Różnica w cenie

Plug-in startuje od wersji wyposażenia L, w standardzie ma skrzynię automatyczną 7DCT i kosztuje 129 990 zł. Gdy tak samo skonfigurujemy 1.4 T-GDi to wyjdzie nam dokładnie 101 990 zł. Różnica w cenie wynosi zatem 28 tys. zł. Pod względem wyposażenia auta różnią się nieznacznie. Wersja hybrydowa ma w standardzie dostęp bezkluczykowy (Kia Smart Key), ale też tylko 16-calowe felgi, podczas gdy w benzyniaku dostajemy 18-calowe. Można zatem uznać, że bilans wychodzi na zero.

Dużo miasta, trochę trasy

Żeby wiarygodnie wszystko policzyć, trzeba przyjąć jakieś założenia. Badania dowodzą, że przeciętny użytkownik prywatnego samochodu pokonuje rocznie 20 tys. km, a przez trzy czwarte tego dystansu nie wyjeżdża poza granice administracyjne miasta. Jeśli tak, to na potrzeby naszego „eksperymentu” założymy, że w ciągu roku samochód:

  • Przez 235 dni pokonuje średnio 50 km dziennie (praca, szkoła, zakupy) itp. To daje razem 11 750 km.
  • Podczas 40 weekendów średnio przejeżdża po 50 km (znajomi, zakupy, kino, restauracja itp.), co daje razem 2000 km.
  • Cztery dłuższe wypady na terenie kraju. Każdy średnio po 600 km w dwie strony, czyli razem 2400 km.
  • Wakacje w Chorwacji w dwie strony – 3000 km.

Ładowanie w mieście kontra…

XCeed PHEV potrafi przejechać wyłącznie na prądzie 59 km. To oznacza, że codziennym użytkowaniu i przez zdecydowaną większość weekendów będziemy jeździli nim wyłącznie w trybie elektrycznym. Ile to będzie kosztowało? Najrozsądniej będzie ładować samochód po prostu we własnym garażu, szczególnie że napełnienie baterii 0 do 100 proc. ze zwykłego gniazdka trwa rozsądne 5 godzin (i tylko trzy, gdy będziemy mieli gniazdo 3,3 kW). Wybieramy u operatora energii taryfę G12 (z podziałem na dzień i noc), programujemy timer w aucie tak, żeby ładowanie każdego dnia zaczynało się po godz. 22:00 i… śpimy spokojnie. Ile ta przyjemność wyciągnie nam z kieszeni? W taryfie G12 prąd w nocy kosztuje średnio 35 gr za każdą kWh – już z opłatą za przesył. Biorąc pod uwagę, że bateria XCeedzie ma 8,9 kWh pojemności, to napełnienie jej w taryfie nocnej kosztuje zaledwie 3,2 zł. Uwzględniając starty w przesyle energii, niech będzie to 3,5 zł. Powiedzmy to głośno:

XCeed przejeżdża

50 km za 3,5 zł

Wersję 1.4 T-GDi trzeba w tym czasie tankować. Zakładając, że litr benzyny kosztuje 5 zł, a samochód średnio w ruchu miejskim spala 8 litrów, to w tym wypadku za przejechanie każdych 50 km zapłacimy 20 zł. 

Po roku wydatki na prąd i paliwo w przypadku jazdy po mieście (dni powszednie i wspomniane 40 weekendów), czyli przejechanie łącznie 13 750 km, wyglądały będą w obu przypadkach następująco:

  • XCeed PHEV962 zł
  • XCeed 1.4 T-GDi – 5500 zł

…tankowanie w trasie

Sytuacja zmienia się nieco w trasie, bo przecież nie będziemy ładowali plug-ina co 50 km. Można jednak założyć, że podczas każdej dalszej wycieczki te 80 km (po 40 km w każdą stronę) przejedzie on wyłącznie na prądzie, a resztę w trybie hybrydowym. No i załóżmy, że ładowania będą już ze słupków, w których energia kosztuje po ok. 1 zł za kWh – czyli jedno „tankowanie” prądem to koszt ca. 9 zł, a dwa – 18 zł. No i jeszcze trzeba założyć jakieś spalanie benzyny. Myślę, że 6,5 litra brzmi bardzo uczciwie (32,5 zł za 100 km) – bo przecież będziemy z bagażami, czasami na autostradzie chce się przycisnąć etc. Wówczas wydatki na prąd i benzynę podczas czterech wycieczek po kraju i jednego wypadku na wakacje wyglądały będą w taki sposób:

  • Prąd – 5 x 18 zł = 90 zł
  • Paliwo – 676 zł (wycieczki po kraju) + 949 zł (wakacje) = 1625 zł
  • Razem XCeed PHEV – 1715 zł

A teraz wersja benzynowa. Tu w prąd się nie bawimy tylko lejemy do pełna i jedziemy. Spalając jednocześnie trochę więcej paliwa. Myślę, że 8 litrów na setkę – bo jednak śmiga się już w większości przypadków autostradami, do tego dochodzi pełen załadunek auta czyli jakieś 300-400 kg dodatkowej masy. Bilans z czterech podróży po kraju i jednego wypadu do Chorwacji jest następujący.

XCeed 1.4 T-GDi – 2160 zł

Jak widać, różnica na korzyść PHEV-a wynosi 450 zł. Zawsze coś.

Oszczędzanie przez ładowanie

Dodatkowo, jeśli macie w domu fotowoltaikę to taki samochód ładujecie całkowicie za darmo! W Suma Summarum, przy powyższych założeniach…

PHEV pozwala zaoszczędzić w skali roku

ok. 5000-6000 zł

To daje 400-500 zł miesięcznie na samym paliwie! Przeczy to teorii głoszonej przez wiele osób, że „plug-in nie ma uzasadnienia ekonomicznego”. Owszem, trzeba zapłacić za niego wyraźnie więcej, ale… czy nie o to chodzi? Przecież za zdrowszą żywność też jesteśmy skłoni wydać większą sumę. Tak naprawdę w jednym i drugim przypadku oszczędzamy coś znacznie cenniejszego – środowisko. Na codzień poruszamy się czystym, cichym i „zdrowym” autem, które zapewnia zupełnie inne wrażenia z jazdy niż klasyczny samochód spalinowy. A podczas dłuższych wyjazdów nie jesteśmy uzależnieni od gniazdka z prądem bo cały zestaw pracuje w trybie hybrydowym. 

Zadaniem aut takich, jak XCeed jest po prostu odzyskanie równowagi, znalezienie balansu pomiędzy naszymi potrzebami, a potrzebami środowiska naturalnego. Na takie auto nie można patrzeć wyłącznie przez pryzmat pieniędzy, ale również przez pryzmat – jak górnolotnie by to nie zabrzmiało – przyszłości planety, na której żyjemy. A tym samym i przyszłości nas samych.

Powiązane artykuły

Komentarze (7) do “Sens oszczędzania według plug-ina

  1. bazi22

    Jakoś nie widzę tego, by hybryda z wolnossącym silnikiem paliła po trasie (po wyjechaniu baterii) mniej niż silnik turbo – zwłaszcza że jest o ponad 300 kg cięższa.

    1. S.Tinger

      Tyle, że układ w plug-inie działa wtedy jak w hybrydzie (np. Niro). Motor spalinowy jest wspomagany przez elektryczny. Założenie, ze będzie to 6,5 litra jest wiec raczej „pesymistyczne”. Niro HEV mieści się w 6 bez problemu.

  2. Ireneusz

    Zastanawia mnie dlaczego przy wszelkich wyliczeniach opłacalności “elektryków” i pokrewnych wszyscy, dokładnie wszyscy, przyjmują, ze każdy potencjalny właściciel takiego samochodu ma własny dom z garażem, w którym nocami tankuje? Co najmniej 3/4 mieszkańców miast, a do takich adresowane są takie pojazdy, mieszka w domach wielorodzinnych, często nawet bez miejsca garażowego. Jak w takich przypadkach wyglądałaby kalkulacja? na pewno nie byłoby już tak różowo. I proszę mnie źle nie zrozumieć, nie jestem przeciwnikiem tego typu pojazdów, a zwłaszcza hybryd, po prostu chciałbym rzetelnych wyliczeń. Pozdrawiam, szerokiej, cichej, zielonej drogi.

    1. S.Tinger

      W Polsce to problem infrastruktury i mentalności. Deweloperzy nie stawiają słupków to ładowania nawet w nowych inwestycjach, a wspólnoty i spółdzielnie mieszkaniowe nie pozwalają ładować elektryków we wspólnych gniazdkach.

  3. Bartek

    Nie chce mi się wierzyć, że przy jeździe autostradowej wolnossący 1.6 napędzające cięższe auto spali mniej, niż doładowany 1.4.

    1. S.Tinger

      Weź pod uwagę, ze napędza go wtedy nie tylko silnik wolnossący ale i elektryczny! Bo cały zestaw działa jak hybryda. Motor wolnossący po prostu chwilami się w ogóle wyłącza.

  4. Bartek

    Biorę pod uwagę, że działa jak hybryda, ale przy dłuższej jeździe autostradą będzie mało energii z odzysku. Samochód jest cięższy, silnik jest mniej sprawny – elektryczne wspomaganie pozwoli wg mnie nie spalić więcej od klasycznego ceeda. Przy czym gdyby to był HEV a nie PHEV, to spaliłby mniej – bo nie ma tak dużej różnicy w masie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgoda na przetwarzanie danych osobowych

Zgoda marketingowa