324 nowe samochody elektryczne marki Kia zarejestrowane zostały w dwóch pierwszych miesiącach tego roku. To zapewniło marce aż 11,6 proc. udziałów w polskim rynku aut BEV (Battery Electric Vehicle). Doskonały rezultat, biorąc pod uwagę fakt, że samochody na prąd mają w swojej ofercie już 34 marki obecne w Polsce.
W porównaniu ze styczniem i lutym ubiegłego roku Kia zanotowała w segmencie BEV wzrost aż o 234 proc. Pod tym względem lepiej od niej w pierwszej dziesiątce rankingu wypadł tylko Hyundai, niemniej w jego przypadku mówimy o znacznie mniejszej liczbie elektryków, jakie wyjechały na drogi – było ich 222, czyli aż o 30 proc. mniej niż w przypadku Kii.

Reszta marek obecnych w pierwszej dziesiątce listy radziła sobie znacznie gorzej. Rynek tracą przede wszystkim marki premium, choć to przecież od nich zaczęła się „elektryczna rewolucja”. Rejestracje elektryków BMW zmniejszyły się o niemal 40 proc., Mercedesa o ponad 10 proc., a na plusie jest jedynie Audi (wzrost o 35 proc. i 9. miejsce w rankingu). Pierwszą dziesiątkę rankingu zamknął Volkswagen ze 106 zarejestrowanymi elektrykami, co dało mu tylko 3,8 proc. udziałów w segmencie BEV.

Największym przegranym w bitwie o polskiego klienta wydaje się jednak być Tesla. Po ponad dwóch latach spędzonych na pierwszym miejscu podium (zajmowała fotel lidera sprzedaży elektryków nieprzerwanie od września 2022 roku), w styczniu i lutym 2025 spadła na drugą pozycję. I bez dwóch zdań jest to dla niej spadek bardzo dotkliwy – w ciągu tych dwóch miesięcy sprzedała tylko 297 samochodów. W tym samym okresie zeszłego roku było to ponad 600 aut.
Wyścig technologiczny
Uczciwie należy powiedzieć, że to Tesla długo była pionierem motoryzacyjnej elektryfikacji. Ale ostatnio zatrzymała się w miejscu – jej dwa nowe modele, czyli 3 Highlander i Y Juniper są nowe tylko z nazwy, bo technologicznie niczym nie różnią się od swoich poprzedników. De facto przeszły jedynie lifting. Akumulatory, silniki, architektura całego napędu – wszystko zostało po staremu. A konkurenci potrafią już znacznie więcej. I lepiej.

Tesla ma nadal tylko 400-voltową architekturę, podczas gdy Kia w modelach EV6 i EV9 opartych na platformie E-GMP ma system 800-voltowy. Co to daje? Nieporównywalnie szybsze ładowanie niż u konkurencji, na co są jasne dowodu w postaci badań i raportów. Technologia 400V pozwala utrzymać stosunkowo wysoką moc ładowania przez bardzo krótki czas, podczas gdy w autach Kia z architekturą 800V utrzymywana jest ona dużo dłużej. Efekt, to znacznie lepsza krzywa ładowania w autach koreańskiego producenta, a co za tym idzie – wyraźnie krótszy czas ładowania.

Mówiąc o technologii, nie sposób pominąć faktu, że planery podróży w Teslach uwzględniają jedynie Superchargery (tylko kilka punktów w Polsce), podczas gdy planer w Kiach ma wbudowaną bazę ponad 7000 punktów ładowania i w dodatku wszystkie je można obsłużyć przy pomocy jednej karty bądź aplikacji Kia Charge. Poza tym elektryki Kia mają jeszcze coś, czego nie ma konkurencja – technologię V2L. Umożliwia ona zasilanie bezpośrednio z samochodu zewnętrznych urządzeń o mocy do 3,6 kW (kuchenek elektrycznych, czajników, ekspresów do kawy, lodówek, sprzętu i oświetlenia biwakowego etc.). A także ładowanie np. rowerów czy hulajnóg elektrycznych, a nawet podładowanie innych aut elektrycznych w sytuacji awaryjnej.

Możliwość jazdy półautonomicznej? Ekrany dotykowe z możliwością instalacji aplikacji? Dzisiaj ma je większość nowych samochodów. Ale oprócz tego nadal mają również przyciski, pokrętła i klasyczne dźwignie do włączania kierunkowskazów czy wycieraczek.
Cena czyni cuda
Na spektakularny wzrost sprzedaży elektryków Kia miała też z pewnością duża obniżka cen. Niektóre jej modele potaniały aż o 32 proc. I dzięki temu wszystkie, łącznie z ogromnym i „wszystkomającym” EV9 łapią się na najnowszą dopłatę z programu NaszEauto. Do tego doszło jeszcze atrakcyjne finansowanie. Oto przykłady:
Kią EV3 można jeździć już za 1227 zł netto miesięcznie (1498 zł brutto dla osób fizycznych). Co więcej, w ratę wliczone jest już ubezpieczenie i serwis. W przypadku przedsiębiorców wpłatę wstępną w całości pokrywa dofinansowanie z programu NaszEauto, więc na start nie musimy wykładać nawet złotówki z własnej kieszeni. Klienci indywidualni wpłacają tylko 6900 zł.

Kia EV6 GT, która ma 585 koni, zrywa skórę z twarzy podczas przyspieszenia (3,5 sekundy do 100 km/h) i ma pełne wyposażenie kosztuje 239 940 zł brutto, a gdy uwzględnimy dopłatę z NaszEauto w wysokości 30 000 zł, to cena spada do 209 940 zł.

Kia EV6 RWD Plus za 153 854 zł. Brutto! To już cena uwzględniająca 30 000 zł dofinansowania, ale przyznacie, że robi wrażenie. Szczególnie, że samochód jest przestronny, świetnie wyposażony (wersja Plus z Pakietem Funkcjonalnym), ma ponad 500 km zasięgu i ładuje się od 10 do 80 proc. w zaledwie 18 minut! Jeżeli wolicie, to możecie skorzystać z finansowania Kia For You (dla osób fizycznych) albo Kia For Business (dla przedsiębiorców). Rata za takie EV6 wyniesie 1661 zł netto lub 2031 zł brutto. Bez wpłaty własnej, za to już z ubezpieczeniem i serwisem.

Kia EV9 w najbogatszej wersji GT Line z pakietem Relax (dwa niezależne, elektrycznie sterowane, ogrzewane i wentylowane fotele kapitańskie z funkcją odpoczynku w drugim rzędzie) za 245 764 zł, już po uwzględnieniu dopłaty z NaszEauto. Wierzcie mi, że za te pieniądze nie znajdziecie na rynku niczego większego, bardziej przestronnego, komfortowego, luksusowego i lepiej wyposażonego (jest nawet masaż w fotelu kierowcy, elektrycznie regulowana kierownica i audi Meridian).

Mówiąc zupełnie szczerze, to Kia po prostu – jak to mówi się kolokwialnie – rozwaliła system. W takich pieniądzach trudno kupić dzisiaj przyzwoite auto spalinowe, a tutaj mamy świetnie wyposażone elektryki z doskonałymi osiągami, dużymi zasięgami i jeszcze – w przypadku EV6 i EV9 – z wyjątkową architekturą 800V, gwarantującą ultraszybkie ładowanie.
Świadomość klientów
To trzeci, moim zdaniem dość istotny powód tego, że Kia wystrzeliła w górę. Klienci nie tylko potrafią liczyć, ale też mają coraz większą wiedzę na temat elektryfikacji. Także od strony technicznej. Patrzą już nie tylko na moc samego auta, ale też moc i czas ładowania, wiedzą czym jest krzywa ładowania, jakie są różnice w architekturze 400V i 800V etc. Nie umknęło im w związku z tym, że elektryki z logo Kia na masce pod tym względem są lepsze od konkurencji. Gotów jestem w związku z powyższym napisać w podsumowaniu, że obecnie żadna inna marka produkująca elektryki nie daje klientom tak dużo, za tak niewiele.