Gdy już zobaczycie nowego Ceeda, możecie oddać się bardziej przyziemnym przyjemnościom – zjeść rewelacyjne fondue, poszusować na nartach w zjawiskowych okolicznościach przyrody, albo kupić wybrance serca złotego Rolexa.
Poradnik genewski (cz.2)
Spis treści:
W pierwszej części poradnika (jeśli nie czytaliście, to koniecznie kliknijcie TUTAJ) skupiłem się na opisie samego Międzynarodowego Salonu Motoryzacyjnego w Genewie oraz lotniczych połączeniach ze szwajcarskim miastem. I kosztach takiego wypadu rzecz jasna. Druga część pomoże wam znaleźć odpowiedź na pytanie, czy warto (a przede wszystkim czy to opłacalne) udać w tak długą podróż samochodem (i którędy), gdzie szukać noclegów a także co zobaczyć poza samymi targami i jakim uciechom się oddać.
Podróż samochodem
Ze stolicy Polski do Genewy najkrótsza i najszybsza trasa wiedzie przez Wrocław, Drezno, Norymbergę, północne okolice Stuttgartu, następnie Bazyleę i Berno. Łącznie 1600 km i przynajmniej 15 godzin samej jazdy, nie licząc przerw. Ile to będzie kosztowało?
Załóżmy że:
– Nasz samochód spali podczas całej trasy średnio 7 litrów oleju napędowego (cały czas jedziemy autostradami i ekspresówkami)
– Bak mieści 60 litrów ON
– Cena litra ON w PL to 4,60 zł, a w Niemczech 5,70 zł
– Tankujemy pięć razy. Tak, żeby podróży wyszła jak najtaniej: w Warszawie, na granicy polsko-niemieckiej, granicy niemiecko-szwajcarskiej, w okolicach Stuttgartu i na granicy niemiecko-polskiej.
Przy takich ekonomicznych założeniach za samo paliwo zapłacimy około 1100 zł. Do tego dochodzi koszt winiety na drogi szwajcarskie – 150 zł (ważna przez rok). Razem wychodzi 1250 zł.
Wniosek: jeżeli udajemy się do Genewy w pojedynkę, podróż autem jest całkowicie nieopłacalna. Nawet przy dwóch osobach zastanowiłbym się nad sensownością takiego rozwiązania – cena co prawda spada, ale tracimy dwa dni na podróż. Samolotowe przesiadki pochłoną mniej czasu, a już na pewno mniej nas zmęczą niż siedzenie za kierownicą przez kilkanaście godzin. Tak naprawdę ekonomiczniej (i bezpieczniej, ze względu na częste zmiany za kółkiem) będzie jechać samochodem w 3-4 osoby.
Jeżeli zdecydujecie się na taką eskapadę to powinniście wiedzieć co nie co o przepisach drogowych w Niemczech i Szwajcarii. W tym pierwszym kraju policja dużo większą uwagę niż u nas przywiązuje do odstępów między samochodami. Przyjęło się, że na autostradzie musi to być połowa prędkości z jaką jedziecie, wyrażona w metrach (czyli jeżeli jedziecie 140 km/h to musicie być 70 m od auta przed wami). Niedozwolone i surowo karane jest również wyprzedzanie z prawej strony. Zwracajcie też uwagę na ograniczenia prędkości – na wielu autostradach wprowadzane są czasowo (nawet na kilka godzin) i wyświetlane na elektronicznych tablicach. Zdarzają się też znaki ograniczenia z dodatkową tabliczką umieszczoną pod spodem przedstawiającą np. chmurę i padający z niej deszcz. Oznacza to, że ograniczenie obowiązuje tylko wtedy, gdy droga jest mokra.
Szwajcarskie przepisy są znacznie bardziej radykalne. Na autostradach można jechać maksymalnie 120 km/h. I nikomu nie radziłbym przekraczać tej prędkości choćby o 5 km/h. Tamtejsza policja bezwzględnie egzekwuje przepisy i nawet za drobne przewinienie można dostać słony mandat. A za poważne stracić prawo jazdy, trafić do aresztu i dostać grzywnę liczoną w tysiącach franków szwajcarskich.
Noclegi i transport publiczny
Genewa nie jest tanim miastem. Na znalezienie czegoś poniżej 400 zł za noc w zasadzie nie ma co liczyć. Doba dla dwóch osób dorosłych w budżetowym hotelu typu Ibis kosztuje 400-600 zł. Za 700-900 zł znajdziemy znacznie ciekawsze oferty nawet czterogwiazdkowych obiektów (np. Hotel Ambassador w samym centrum). A kto nie musi liczyć się z pieniędzmi wyda na jedną noc nawet 3000 zł!
Większym grupom z czystym sumieniem polecić mogę bardzo dobre i dogodnie położone hotele Sagitta (mają dwa dobrze zlokalizowane obiekty w mieście) – dostępne są tu apartamenty z aneksami, dzięki czemu pobyt na osobę wypada dość korzystnie. Pobyty można rezerwować bezpośrednio na ich stronie www.hotelsagitta.ch, ale wcześniej sugeruję zerknąć do serwisów agregujących oferty (np. booking.com) bo za ich pośrednictwem może być jeszcze taniej.
Alternatywa to nocleg w jednej z mniejszych okolicznych miejscowości – Lozannie, francuskim Annemasse czy Ferney Voltaire (również jest po francuskiej stronie ale bardzo blisko lotniska). Noclegi mogą tu być o ponad 50 proc. tańsze niż w Genewie.
Za zakwaterowaniem w samej Genewie przemawia fakt, że miasto ma rozbudowany, doskonale funkcjonujący i – co najważniejsze – darmowy dla turystów transport publiczny. Gdy meldujecie się w hotelu czy hostelu otrzymujecie voucher umożliwiający korzystanie z całej sieci tramwajów i autobusów. Co więcej, także na lotnisku otrzymacie 80-minutowy darmowy bilet, dzięki któremu dojedziecie do miejsca zakwaterowania.
Jedzenie
Szwajcarska specjalność (przynajmniej w kantonie genewskim) to fondue – gar mieszanki stopionych serów, w których za pomocą specjalnych długich widelców macza się bagietkę. Siedzieć przy tym można choćby i godzinami. I im więcej osób, tym lepiej. No i obowiązkowo duuuużo wina. Na trawienie, rzecz jasna.
Knajpa, którą z czystym sumieniem polecam wam w celu utuczenia się takimi pysznościami to Au Petit Chalet (http://www.aupetitchalet.ch) – mają osiem różnych smaków fondue do wyboru a oprócz tego oczywiście inne wyśmienite frykasy, jak choćby ślimaki w ziołach.
Kto nie lubuje się w serach i ślimakach ten nie ma się czym martwić – w Genewie jest mnóstwo knajp serwujących jedzenie z całego świata. A ceny nie są takie straszne, jak mogłoby się wydawać. Przykładowo w Casanovie – kultowej restauracji z widokiem na słynną fontannę na jeziorze genewskim – ceny przystawek zaczynają się od 8 franków, a danie główne to wydatek rzędu 18-48 franków. Weźcie jednak pod uwagę, że to jedna z najdroższych jedzeniowych destynacji w mieście. Im dalej od jeziora, tym taniej – nawet o 50 proc. A wcale nie mniej smacznie.
Atrakcje
Już samo jezioro genewskie jest atrakcją samą w sobie. Otaczające jego południowy kraniec miasto przepięknie prezentuje się nocą. Z kolei za dnia wrażenie robią majaczące w odległości dosłownie kilkudziesięciu kilometrów ośnieżone szczyty Alp. No i do tego jeszcze wspomniana już Jet de Geneve – najwyższa w Europie fontanna. Wyrzuca wodę w górę na wysokość 140 metrów, z prędkością 200 km/h. Oświetla ją dwanaście reflektorów o łącznej mocy 9000 watów.
Poza tym Genewa to ciekawa architektura, mnóstwo muzeów oraz luksusowych sklepów. Zachwyceni będą głównie miłośnicy zegarków (miasto nazywane jest ich światową stolicą). Nie trzeba nawet wchodzić do salonów by podziwiać prawdziwe tykające dzieła sztuki – na witrynach nierzadko wystawiane są modele, których ceny – po przeliczeniu – sięgają setek tysięcy złotych. Wierni fani czasomierzy mogą również odwiedzić muzeum słynnej luksusowej marki Patek Philippe, której założycielem był Polak – Antoni Patek.
Kto zamiast jedzenia, muzeów i błyskotek woli spędzać czas aktywnie może wsiąść w samochód (własny lub wynajęty – w mieście jest mnóstwo wypożyczalni, można też skorzystać z oferty firm przewozowych) i już po około godzinie będzie na ośnieżonych alpejskich stokach.
Najbliżej jest w okolice Chamonix, położonego u stóp najwyższego szczytu w Europie Mont Blanc ale do tanich ten kurort nie należy. Bardzo wymagający i zamożni mogą też pojechać w słynne trzy doliny (Les Trois Vallees) – to największy narciarski kompleks na świecie. Jest tu 335 tras zjazdowych o łącznej długości ponad 600 km. Choćbyście siedzieli dwa tygodnie, to każdą nie zjedziecie.
Dalej (droga zajmie 2-3 godziny, zależnie od warunków), za to sporo taniej będzie np. w Tignes albo Val d’Isere. Tras jest tu pod dostatkiem, śniegu również. Białe szaleństwo trwa do późnego kwietnia, a jeszcze w marcu potrafi porządnie sypnąć. Wypożyczenie nart na 3-4 dni kosztuje 80-100 euro, a ceny noclegów są bardzo zróżnicowane. Najlepiej samemu poszukać czegoś np. przez hotelscombined.com czy wspomniany wcześniej booking.com
Pogoda
W górach może być piękne słońce (powinniście się uzbroić w krem z filtrem do twarzy bo mocno opala), parę stopni na plusie i mnóstwo śniegu. Równie dobrze przez trzy dni możecie jeździć w chmurach, przy silnym wietrze, mocnych opadach (część wyciągów i tras jest wtedy zamknięta, szczególnie w wyższych partiach) i temperaturze poniżej minus 20 stopni. Trudno przewidzieć. To w końcu góry.
W samej Genewie w okresie targów motoryzacyjnych pogoda jest… bardzo różna. Zdarza się, że w powietrzu wyraźnie czuć już wiosnę – dwa lata temu spacerowałem po mieście w samej koszuli i marynarce, bo odczuwalna temperatura w słońcu wynosiła ok. 18 stopni. Ale np. rok temu przywitał mnie śnieg z deszczem i było raptem 2-3 stopnie na plusie.
Zresztą wierzcie mi – na salonie w Genewie pogoda odgrywa trzecioplanową rolę. Choćby wiało, lało i mroziło to atmosfera tych targów działa rozgrzewająco na każdego, kto choć trochę lubi motoryzację. To po prostu święto samochodów. A w tym roku Kia, dzięki Ceedowi będzie je celebrować wyjątkowo hucznie.
PS: Pamiętajcie o konferencji Kii na targach! Zapiszcie sobie w kalendarzu: 6 marca, godz. 12.15. Relacja na żywo na fanpage’u Kia Motors Polska na Facebooku.
Link do oficjalnej strony salonu: https://www.gims.swiss/en
Powiązane
Aktualności EV3 Elektryczny (EV) Ekologiczny Miejski Rodzinny SUV/Crossover
Kia EV3. Pierwsze testy, opinie i wrażenia
15 listopada, 2024
Gdyby ktoś kazał mi w trzech słowach opisać najnowszą Kię EV3 po pierwszym kontakcie z nią, powiedziałbym, że to „wielki…
Kia i rynek Aktualności EV9 EV6 i EV6 GT Niro EV Elektryczny (EV) Ekologiczny Rodzinny Sportowy SUV/Crossover
Najlepszy elektryk, jakiego możecie kupić. Kia EV6 za 156 tys. zł
31 października, 2024
Architektura 800V, zasięg ponad 500 km, ultraszybkie ładowanie od 10 do 80 proc. w 18 minut. Do tego najprzestronniejsze w…
Aktualności EV9 EV6 i EV6 GT EV3 Niro EV Elektryczny (EV) Plug-in Hybrid (PHEV) Ekologiczny Miejski Rodzinny Sportowy Przepisy i porady
Nie musisz mieć ładowarki w domu, aby naładować elektryka
25 października, 2024
Elektryk ma sens tylko wtedy, gdy ma się własny dom – taki argument często pada z ust osób, które mieszkają…