Jak szukać tanich lotów? Gdzie rezerwować noclegi? Czy warto kupować dodatkowe ubezpieczenie? Lepiej wypłacać gotówkę z zagranicznych bankomatów czy wymieniać walutę w kantorze? Na co uważać wynajmując samochód? Gdzie kupować winiety i tankować? Mam nadzieję, że w tym turystycznym poradniku o podróżowaniu znajdziecie nie tylko odpowiedzi na te pytania, ale wasz urlop będzie również bezpieczniejszy, tańszy, a jego organizacja mniej stresująca.
Podróżowanie dla początkujących – 7 porad, które przydadzą Ci się w tanim odkrywaniu świata!
Spis treści:
Sporo podróżuję, głównie po Europie. I służbowo, i prywatnie. Zjeździłem w zasadzie wszystkie kraje basenu Morza Śródziemnego, które moja rodzina uwielbia. Lataliśmy tam tanimi liniami, wybieraliśmy się samochodem – różnie. Ale prawie zawsze organizowałem takie wycieczki sam (oprócz służbowych, rzec jasna). Łącznie było ich kilkanaście, każda inna, obfitująca w nowe wrażenia, ale też wyzwania i doświadczenia. W tym materiale chciałbym podzielić się z Wami wnioskami z tych ostatnich. Dlaczego? Bo… mam taką wewnętrzną potrzebę. Może kogoś zachęcę do podróżowania po świecie na własną rękę? A może ułatwię życie lub pomogę zaoszczędzić parę groszy? Mam nadzieję, że każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Podróżowanie samolotem czy samochodem?
Na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć indywidualnie. Bo każde z tych rozwiązań ma swoje wady i zalety – w pierwszym przypadku docieracie na miejsce w 2-3 godziny, ale potem musicie siedzieć w jednym miejscu, ewentualnie wynająć samochód lub podróżować transportem publicznym. W przypadku podróży własnym autem, musicie być przygotowani na dłuższą i niekiedy męczącą podróż, ale już na miejscu jesteście całkowicie niezależni.
Jakiś czas temu pojechałem w podróż do Chorwacji Kią Sorento. Na majówkę. 2500 km w obie strony, podróż w jedną zajęła 12 godzin.
W dalsze części Europy np. do Hiszpanii czy Portugalii lepiej polecieć samolotem, a na miejscu wynająć samochód. Podróż będzie nie tylko wygodniejsza i szybsza, ale też tańsza. Wypożyczenie Kii Ceed na tydzień w sezonie wakacyjnym to wydatek ok. 300 euro. Poza sezonem połowa tej kwoty.
Gdzie kupić tanie bilety lotnicze?
Przede wszystkim warto śledzić serwisy takie jak fly4free.pl czy wakacyjnipiraci.pl, w których często pojawiają się bardzo dobre oferty. Ale jest jeden warunek – wtedy trzeba szybko podejmować decyzję, bo zainteresowanie najtańszymi ofertami (szczególnie w sezonie wakacyjnym) jest duże i z każdą minutą cena biletów rośnie.
Druga opcja, z której korzystam chyba najczęściej to serwis azair.cz, który jest wyszukiwarką lotów tanich linii. Po pierwsze, nie trzeba określać w nim dokładnej daty wylotu i powrotu lecz widełki, w których chcemy się zmieścić. Po drugie, system pokazuje nam połączenia bez lub z przesiadkami. I po trzecie, nie musimy określać dokładnego miasta wylotu i lądowania (wystarczy np. wpisać Polska i Południowe Włochy), co jest przydatne kiedy np. nie mamy jeszcze sprecyzowanej destynacji i uzależniamy ją od ceny biletów. Sam podróżowałem w ten sposób wielokrotnie – np. z Katowic do włoskiego Bari w szczycie sezonu letniego za niecałe 300 zł od osoby. Polecam też łączenie w ten sposób różnych lotów. Co powiecie na taki schemat: Lecicie bezpośrednio do Faro, a wracacie z Porto z szybką przesiadką w Brukseli za 350 zł od osoby i to wszystko pod koniec września, czyli w najlepszym okresie na zwiedzanie Portugalii?
Ostatnia opcja to bezpośredni zakup biletu w jakiejś taniej linii. Wcześniej warto zapisać się jednak do newslettera przewoźników – dzięki temu będziemy na bieżąco informowani o promocjach. Np. WizzAir i Ryanair w okresie zimowym często mają 20-proc. przeceny na loty w wakacje. Ta pierwsza linia oferuje ponadto kartę WIZZ Discount Club, z którą wszystkie bilety można kupować taniej przez cały rok. Z kolei mieszkańcom zachodnich rubieży kraju gorąco polecam loty z Berlina linią EasyJet – można trafić bilety nad Adriatyk albo Morze Śródziemne za naprawdę śmieszne pieniądze. Przykład? Baleary po 150 zł od osoby późną wiosną, gdy jest tam już 25 stopni. Oczywiście w obie strony i ze sporym bagażem podręcznym.
W każdym przypadku ważne w tanim podróżowaniu jest jedno – śledzić różne oferty i cierpliwie szukać. Oraz nie mieć z góry upatrzonej jednej, konkretnej destynacji. Region, który jest bardzo tani w jednym roku, w kolejnym potrafi bardzo podrożeć. I odwrotnie.
Podróżowanie dla początkujących – gdzie kupić nocleg?
Bardzo często korzystam z Booking i Airbnb, ale… nie po to, aby rezerwować za ich pośrednictwem noclegi. Odstraszają mnie horrendalne prowizje, szczególnie w przypadku Airbnb. Jak ich uniknąć? Wielu wynajmujących to firmy, które można łatwo zidentyfikować. Wystarczy wpisać ich nazwę w wyszukiwarce i okazuje się, że prócz działania na Airbnb mają również własne strony internetowe, a na nich – tę samą nieruchomość w niższej cenie.
Podobnie sprawa wygląda z Booking.com – nie jest to regułą, ale zazwyczaj zarezerwujemy w danym terminie nocleg w konkretnym obiekcie taniej, jeśli odezwiemy się do niego bezpośrednio. Tylko pamiętajmy – muszą to być sprawdzone hotele, pensjonaty, kwatery itp. Czyli takie, które mają dużą liczbę opinii i wysoką ocenę. Ja staram się wybierać tylko takie, którym klienci wystawili na Booking przynajmniej 8,5.
Czasami lepszą opcją niż dwa powyższe serwisy jest HomeAway.co.uk. A jeszcze lepszą – agencje, które wyspecjalizowały się w poszczególnych krajach, ale zazwyczaj oferują na wynajem całe domy. Hiszpania? Polecam villaplus.com. Chorwacja? Korzystałem z zadowoleniem z MyIstria.com. Grecja? Bardzo dobrze robi to AgniTravel.com. W lipcu i sierpniu ich oferty są dość drogie, ale wiosną i jesienią można wynająć całe domy w naprawdę bardzo przyzwoitych cenach.
Osobiście zdarzało mi się korzystać również z oferty Neckermanna, ale tego niemieckiego (domena z końcówką .de). Trafiają się tam ciekawe oferty ośrodków wypoczynkowych w dobrych cenach, z własnym dojazdem i w sezonie wakacyjnym.
Poza sezonem warto przemyśleć wynajęcie całego domu, szczególnie jeżeli podróżujemy większą grupą. Możemy w nim poczuć klimat miejsca, w którym spędzamy urlop i cieszyć się przygodą na własną rękę.
Hacjenda w lokalnym stylu i spokojnej okolicy to wydatek ok. 500-600 euro za 7-8 osób.
Uwaga! Większość serwisów rezerwacyjnych rozlicza transakcje w euro (nawet jeśli cena podana jest w złotówkach). Nie płaćcie więc standardową kartą, bo będziecie zdziwieni, że na wyciągu jest wyższa kwota – bank doliczy sobie tzw. spread. Niżej wyjaśnię dokładniej, o co chodzi i napiszę, jak zapłacić… jeszcze mniej.
Wynajem auta, czyli prawdziwa ruletka
Wydawałoby się, że to banalna czynność – przylatujemy na lotnisko, idziemy do zlokalizowanego na nim okienka „Rent a car” i już po 15 minutach jedziemy w kierunku plaży, czy naszego hotelu. Błąd! Wynajem samochodu to potencjalnie największe zagrożenie, jakie może zepsuć wam wakacje. O ile oczywiście tego dobrze nie przemyślicie i nie zaplanujecie. W tym przypadku, co kraj to obyczaj. I co firma, to obyczaj. I co człowiek, to obyczaj. Dlatego doradzam dużą ostrożność. Zaraz opiszę wam, na co zwracać uwagę, ale najpierw trzy niezbyt przyjemne doświadczenia z mojego własnego życia wzięte, które pomogą uświadomić wam powagę problemu:
Doświadczenie 1: Auto oddaję do wypożyczalni z obtarciem na zderzaku, które – daję sobie głowę uciąć – było na nim już w chwili, gdy odbierałem wóz parę dni wcześniej. Tłumaczenie obsłudze nic nie daje. Z mojej karty znika 450 euro.
Doświadczenie 2: Wynajmuję samochód w dniu przylotu na lotnisko – koszt to 200 euro za tydzień, ale na mojej karcie zostaje zablokowane 1500 euro w charakterze depozytu. Kwota zostaje odblokowana dopiero po dwóch tygodniach od momentu oddania samochodu i powrotu do kraju.
Doświadczenie 3: Rezerwuję samochód za pośrednictwem serwisu Kayak.pl. Wykupuję dodatkowe, pełne ubezpieczenie. Dochodzi do szkody parkingowej (nie z mojej winy, ale sprawcy nie ma, z włoską policją nie idzie się dogadać). Firma wynajmująca wóz blokuje mi na karcie prawie 1000 euro na pokrycie szkód. Ubezpieczyciel wypłaca mi pieniądze, ale tylko 800 euro. I to dopiero po miesiącu, kilku nieprzyjemnych mailach i nerwowych telefonach.
Wiele wypożyczalni w regionie Morza Śródziemnego ma w ofercie auta Kia: od Picanto, przez Rio, a na Carensie dla większych rodzin skończywszy. Marka współpracuje m.in. z Hertzem i Avisem, ale także z wieloma mniejszymi, lokalnymi wypożyczalniami.
Europejskie wypożyczalnie coraz częściej oferują Stonica. Powód jest prosty: auto jest bardzo praktyczne. Ma sporo miejsca w środku i w bagażniku, zwiększony prześwit (co przydaje się na wielu drogach np. na Cyprze czy greckich wyspach) i jest niedrogie w zakupie. A tym samym również w wynajmie.
Uczcie się zatem na moich błędach. I posłuchajcie kilku generalnych spostrzeżeń:
- Najłatwiej, najprzyjemniej i bez zbędnych formalności wynajmuje się samochody na greckich wyspach, Cyprze i Malcie. Żadnych depozytów, nikt się nie czepia, nie próbuje naciągać itp. Najlepiej korzystać z wypożyczalni zaprzyjaźnionych z hotelem czy kwaterą, w której mieszkamy. Albo wyszukać ją w Internecie. Zdarzało mi się, że płaciłem za wynajem z góry gotówką, a na koniec… zostawiałem o 5 rano auto na parkingu lotniska, a kluczyk do niego wrzucałem pod dywanik albo do bagażnika. Firma nie ma okienka na lotnisku? Nie szkodzi! Sympatyczny Grek przywiezie Wam auto pod sam terminal i przywita szerokim uśmiechem.
- Uważajcie na włoskie wypożyczalnie! Wszystkie, bez wyjątku – i te małe, lokalne, i działające pod znanymi szyldami. Jeśli dobrze się nie zabezpieczycie będą robić problemy przy zwrocie, próbując wyciągnąć ostatnie euro z waszej kieszeni. Jak się w takim razie zabezpieczyć? O tym będzie poniżej.
- Hiszpania i Portugalia są pod tym względem bardzo cywilizowane, w szczególności wyspy np. Baleary. A Kanary czy Madera to już w ogóle luz-blues – jest podobnie, jak w Grecji.
A teraz krok po kroku, jak wynająć samochód i spać spokojnie:
- W sezonie wakacyjnym lepiej zarezerwować auto odpowiednio wcześniej. Szczególnie, że nie zawsze oznacza to konieczność wpłacenia zadatku.
- Nie korzystaj z systemów rezerwacyjnych agregujących oferty różnych firm jak np. Kayak.com czy rentalcars.com. Z kilku powodów, spośród których wymienię tylko dwa, za to bardzo istotne. Po pierwsze nie jesteście tu informowani o tym, jaki depozyt zostanie zablokowany na waszej karcie już na miejscu (a czasami to nawet 2000 euro). Po drugie, dodatkowe ubezpieczenie samochodu oferowane w takich serwisach to tzw. ubezpieczenie trzecie. W praktyce firma fizycznie wynajmująca samochód weźmie od was pieniądze za szkodę, a potem będziecie musieli walczyć o zwrot pieniędzy u ubezpieczyciela. I może się okazać, że w umowie był zapis, że macie udział na poziomie 100 czy 200 euro i nie odzyskacie całej kwoty.
- W wielu przypadkach tańsze, bezpieczniejsze i przyjemniejsze jest korzystanie z mniejszych wypożyczalni, działających tylko na rynku lokalnym. Polecam np. grecką Chalkidiki-cars.com, a na Balearach hiperrentacar.com. Ale już np. włoskiej Sicily by Car lepiej unikać jak ognia.
- Depozyt. Bardzo ważna rzecz, o szczegółach której nie informują bardzo często nawet oficjalne strony internetowe i regulaminy firm. Dlatego ja najczęściej po prostu dzwonię i o to pytam. A kwota depozytu i czas, na jaki zostanie zablokowany bywają przeróżne. Nieraz to 0 euro (pod warunkiem, że wykupi się pełne ubezpieczenie), przez 100 euro (równowartość baku paliwa), na absurdalnych wręcz 2000 euro skończywszy. Zapytajcie też o to, jak szybko wypożyczalnia odblokuje wam pieniądze po oddaniu samochodu. Choć powinna to zrobić w tej samej chwili to bywa, że się z tym ociąga. Choć to, kiedy znowu będziecie mieli środki do dyspozycji na koncie zależy również od waszego banku. Zdarza się, że odblokowanie trwa nawet 30 dni.
- Ubezpieczenie. Atrakcyjna kwota za wynajem zazwyczaj obejmuje tylko podstawową polisę (oprócz greckich wysp, gdzie chyba nie ma żadnego ubezpieczenia, ale nikogo i tak to nie interesuje). Za szkody do określonej w umowie wysokości (nawet 2000 euro) będziecie musieli zapłacić z własnej kieszeni. W praktyce to stłuczki, otarcia, wgniotki, skrzywiona felga, uszkodzona opona itp. W dodatku powszechną praktyką, przede wszystkim we włoskich wypożyczalniach, jest wmawianie klientom, że uszkodzili auto, choć np. rysa na drzwiach była już wcześniej. Dlatego przed odbiorem bardzo dobrze obejrzyjcie cały samochód i KONIECZNIE każcie pracownikowi nanieść do protokołu przekazania auta wszystkie jego wady. Dla dodatkowej pewności zróbcie też zdjęcia. Lepiej dmuchać na zimne.
- Dodatkowe ubezpieczenie kosztuje najczęściej od 5 do 20 euro (zależy od klasy auta i terminu) za dzień i moim zdaniem warto je wykupić. Ale – jak już wspomniałem – tylko bezpośrednio w firmie wynajmującej, a nie u brokera typu kayak.com. Raz, że najczęściej spada wówczas wysokość depozytu blokowanego na karcie (czasami do zera), a dwa – taka polisa zdejmuje z Was odpowiedzialność za mniejsze szkody. Choć nie zawsze wszystkie. Zdarzają się zapisy w umowach, że za drobne uszkodzenia np. do kwoty 100 euro nadal musi zapłacić wynajmujący. Albo wykluczone są z tej polisy opony i szyby (te można ubezpieczyć dodatkowo). Co wypożyczalnia, to obyczaj, więc dobrze wszystko sprawdzajcie.
- Przed oddaniem auta tankujcie je zawsze „pod korek”. Niektóre wypożyczalnie mają specjalne narzędzia mierzące dokładnie poziom paliwa w baku – jeżeli będzie brakowało choćby 5 litrów to mogą doliczyć wam nie tylko ich koszt, ale także np. 10, 20, a nawet 50 euro za „usługę tankowania”. W umowie powinien być zapis, jaka to dokładnie kwota.
Auto na wakacjach daje wolność i możliwość zwiedzania czegoś więcej, niż tylko plaży i atrakcji znanych z przewodników.
Można nim dotrzeć w miejsca, do których nie dojedziemy żadną komunikacją publiczną.
Alternatywa dla wynajmu auta? Transfer
Jeżeli boicie się wynajmować samochód, to nie na wasze nerwy etc., a z drugiej strony nie chcecie korzystać z transportu publicznego (rozumiem, bo wiem jak ciężko tacha się pod jedną pachą torbę, a pod drugą dwulatka) to jest alternatywa: prywatny transfer. Są firmy, które wyspecjalizowały się w odbieraniu klientów z lotnisk i odwożeniu na nie. Co więcej, jeśli jedziecie większą grupą to firma przyśle po Was dużego busa i cena spadnie do poziomu niższego niż bilety na publiczny autobus czy pociąg. Praktykowałem to w Grecji kontynentalnej i we Włoszech. Za każdym razem z doskonałym rezultatem. I kompletnie bez stresu.
Ubezpieczenie, czyli podróżuj bezpiecznie
Wyjeżdżając za granicę zawsze należy wykupić dodatkowe ubezpieczenie. Wiele firm oferuje ubezpieczenia podróżne za niewielkie pieniądze. Nigdy nie wiecie, co może się wydarzyć, a takie ubezpieczenie chroni Was oraz osoby do niego przystępujące przed dodatkowymi kosztami w sytuacji chociażby choroby czy wypadku.
EKUZ kontra ubezpieczenie podróżne
Odkąd jesteśmy w Unii Europejskiej, mamy prawo do darmowej opieki medycznej na terenie wszystkich państw Wspólnoty. Aby móc z niej skorzystać, koniecznie powinniśmy wyrobić sobie i wszystkim członkom rodziny kartę EKUZ (Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego) – krótką i prostą instrukcję, jak to zrobić znajdziecie TUTAJ. Pamiętać jednak trzeba, że EKUZ nie pokrywa pełnych kosztów leczenia za granicą. W praktyce uprawnia do refundacji opłat poniesionych tylko na to leczenie, które w danym kraju oferowane jest w ramach bezpłatnej pomocy medycznej. Tymczasem w wielu krajach obowiązuje zasada współfinansowania. Np. w Hiszpanii za samo pobranie krwi zapłacimy 30 euro, a w Grecji za tygodniowy pobyt w szpitalu aż 1400 euro! Transport karetką, wizyta u specjalisty, leczenie bolącego zęba – za te rzeczy też trzeba często płacić. A kwoty bywają kosmiczne. No i EKUZ nie pokrywa kosztów transportu do kraju (a już w przypadku złamanej nogi jest to dość kosztowna i skomplikowana operacja), akcji ratunkowych (np. w górach czy na morzu), kontuzji powstałych w wyniku uprawiania sportów ekstremalnych (a do takich zaliczyć mogą nam choćby naukę windsurfingu) itp.
Wniosek nasuwa się sam i jest chyba oczywisty dla wszystkich: prócz EKUZ zawsze warto wybrać ubezpieczenie podróżne. Tym, którzy twierdzą, że to droga impreza polecam skorzystanie z bardzo przyzwoitej wyszukiwarki rankomat.pl. Sam głównie za jej pośrednictwem wykupuję ubezpieczenia, choć najczęściej pochodzą one z ERV – niemieckiej firmy ubezpieczeniowej specjalizującej się w polisach podróżniczych. Kilka razy musiałem skorzystać z jej ubezpieczenia i za każdym razem wszystko przebiegało mega bezproblemowo – zwrócili mi nawet 40 euro za wizytę pediatry we Włoszech, który wypisał receptę i rachunek na kawałku kartki wyrwanej z kajetu (i generalnie był obrażony na mnie za to, że w ogóle śmiałem poprosić o jakiś „bill” czy „check”).
Tak, czy siak, tygodniowe ubezpieczenie dla 4-5 osobowej rodziny w wersji ekonomicznej to wydatek… 100 zł! Wówczas mamy zagwarantowane leczenie do kwoty ok 80-100 tys. zł, ale już bez ratownictwa i innych dodatków. Lepszym wyborem są polisy za 150-200 zł. Za to możemy mieć zagwarantowane leczenie na sumę 150-200 tys. zł, koszty ratownictwa, a nawet OC, NNW, OC sportowe i ubezpieczenie bagażu! Za 250-300 zł to już jest niezły wypas i generalnie nie ma co przepłacać (choć niektórzy będą wam proponowali polisy za 400-500 zł za rodzinę). Ja staram się zawsze wykupować polisę właśnie z przedziału 150-200 zł na tydzień.
A jak się prezentuje OC lub ubezpieczeniem bagażu?
Obecne ubezpieczenia oferują szeroki zakres ochrony, daleko wykraczający poza hospitalizację, leczenie czy transport do kraju. Ja np. zawsze rozszerzam ubezpieczenie o OC. Po co? Wyobraźcie sobie, że np. wasze dziecko niechcący wybija szybę w jakimś aucie. Albo wyjeżdża na drogę na rowerze i ktoś, żeby uniknąć wypadku, rozwala swoje auto o latarnię. Zdarzyć może się absolutnie wszystko i wtedy takie OC was chroni. Zwracajcie tylko uwagę na to, czy obejmuje zarówno szkody osobowe, jak i w mieniu.
Warto ubezpieczyć również bagaż, przynajmniej do jakiejś minimalnej kwoty, która pozwoli wam częściowo zrekompensować sobie zawartość zagubionej przez linię lotniczą, czy po prostu skradzionej np. z samochodu walizki. Tym, którzy na wakacjach są aktywni i uprawiają sporty, polecam pakiet sportowy, chroniący i sprzęt i was samych (np. w wypadku kontuzji). Są jeszcze takie „cuda” jak ubezpieczenie od zdarzeń pod wpływem alkoholu, czy rekompensata za opóźniony lot, ale to już niuanse i każdy sam musi decydować, czy warto. Natomiast jeżeli udajecie się za granicę własnym autem, które nie jest ubezpieczone na ewentualność wszelkiego rodzaju szkód, do polisy podróżnej warto dobrać assistance samochodowy. Nawet drobna stłuczka poza granicami kraju, może nas tam unieruchomić na dłużej. Wówczas ubezpieczyciel zapewni nie tylko odholowanie samochodu do warsztatu, ale też pokryje koszt hotelu do czasu naprawy wozu, ewentualnie da auto zastępcze lub zapłaci za powrót całej rodziny samolotem do kraju.
Płatności kartą czy gotówką?
Dawniej nie było alternatywy – wymienialiśmy w kantorze złotówki na walutę kraju, do którego jechaliśmy i upychaliśmy zwitki banknotów w różnych częściach garderoby i bagażu. Dziś w każdym zakątku Europy zapłacimy za wszystko kartą, ewentualnie wyciągniemy za jej pomocą gotówkę z bankomatu. Problem polega na tym, że standardowe karty do rachunków fatalnie się do tego nadają. Chodzi o tzw. spread, czyli „prowizję” banku od takich transakcji. W praktyce oznacza to bardzo niekorzystny kurs wymiany. Weźmy np. rachunek z restauracji na kwotę 30 euro. Szybko liczymy w głowie, że wspólnotowa waluta jest po 4,5 zł więc obiad kosztował nas 135 zł. Wchodzimy na konto i widzimy, że z rachunku zniknęło więcej, niż te 135 zł. Powód: bank policzył sobie euro wyżej, niż kosztuje w rzeczywistości. To samo tyczy się kasy wypłacanej z zagranicznych bankomatów, przy czym tam dochodzi jeszcze opłata za samą czynność – nieraz nawet 15 zł!
Powiecie, że to małe sumy, ale wyobraźcie sobie że łącznie podczas całych wakacji wydajecie 1000 euro, płacąc kartą za hotel, w restauracjach, za paliwo, wynajęcie samochodu etc. Przy takiej sumie możecie oddać bankowi w charakterze samych prowizji nawet 300-400 zł! A to już nie byle jaka kwota. Czy w takim razie należy wymieniać walutę w kantorze i płacić na miejscu gotówką? W żadnym wypadku nie trzeba.
Wiele polskich banków ma już w ofercie tzw. karty i rachunki walutowe. Najczęściej wiąże się to z dodatkową opłatą, ale niewielką – rzędu 20-30 zł za rok, a czasem w ogóle nie musimy dodatkowo płacić. Jedne karty obsługują tylko jedną walutę (np. euro), inne – kilka. Wówczas nie płacimy za przewalutowanie środków, a kursy są najczęściej równie atrakcyjne, jak te w stacjonarnych kantorach. Do tego dochodzi np. darmowa wypłata z bankomatów itp. Jeżeli natomiast wasz bank nie ma w ofercie rachunku i karty walutowej, albo jest to dość kosztowna impreza to polecam wam skorzystanie z darmowych usług jednego z fintechów: Revolut, Monese czy N26.
W dużym skrócie, są to wirtualne banki, które umożliwiają wymianę walut w czasie rzeczywistym i natychmiastowe płatności. Sam od 4 lat korzystam z powodzeniem z Revoluta. Żeby dostać fizyczną kartę do płatności musiałem tylko zrobić zdjęcie swojemu dowodowi osobistemu. Doładowanie konta przez aplikację zajmuje sekundę, potem wymieniam od razu pieniądze na interesującą mnie walutę, płacę i wypłacam z bankomatów za darmo (w tym drugim przypadku są limity, ale sensowne). Szczerze? Bardziej atrakcyjnych kursów wymiany nie spotkałem w żadnym kantorze czy banku! Dlatego tą kartą płacę także za rezerwacje np. hoteli czy samochodów w wypożyczalniach. I na Booking czy Airbnb. Zdarza się, że z konta znika mi nawet mniej niż napisano w ofercie. Co więcej, Revolut działa nie tylko w przypadku euro, ale kilkudziesięciu najpopularniejszych walut na całym świecie! Jestem bardzo zadowolony i nie kusi mnie nawet trochę, by przeskoczyć do jakiegoś polskiego banku.
Ważne, jeśli chodzi o Revoluta – trzeba pamiętać, aby zrobić wszystkie przewalutowania w tygodniu, bo w weekend naliczana jest prowizja.
Podróżowanie dla początkujących – tankuj w mieście, winiety kupuj na miejscu
Na koniec dwie rady dla tych, którzy na urlop podróżują samochodem. Nie kupujcie winiet na zagraniczne autostrady przed wyjazdem u polskich pośredników. Zapłacicie o kilkadziesiąt procent więcej. Najlepiej kupować te rzeczy tuż po przekroczeniu granicy – zazwyczaj znajdziecie je w wyznaczonych, dobrze oznakowanych punktach czynnych całą dobę albo na stacjach benzynowych. Nie ma się też co stresować tym, że zaraz za granicą czaiła się będzie policja, która wlepi wam mandat za brak winiety – nikt nie praktykuje takiego polowania na kierowców.
Jeżeli chodzi o tankowanie to warto zjeżdżać na nie z autostrad (na nich jest najdroższe) do mniejszych miast, znajdujących się zaraz przy drodze. Nadłożymy dosłownie 2-3 kilometry, a na całym baku paliwa zaoszczędzimy nawet 10-15 euro. Choć nie jest to regułą.
To byłoby na tyle. Napisałem wszystko, czym chciałem się z wami podzielić, choć na pewno nie wyczerpałem tematu. Mam szczerą nadzieję, że moje doświadczenia i rady pozwolą wam lepiej zaplanować urlop, wakacje, czy szybki wyjazd poza szczytem sezonu. A niektórych może do tego wręcz zachęcą. Jedno jest pewne – warto podróżować!
Bon voyage!
Powiązane
Aktualności EV3 Elektryczny (EV) Ekologiczny Miejski Rodzinny SUV/Crossover
Kia EV3. Pierwsze testy, opinie i wrażenia
15 listopada, 2024
Gdyby ktoś kazał mi w trzech słowach opisać najnowszą Kię EV3 po pierwszym kontakcie z nią, powiedziałbym, że to „wielki…
Kia i rynek Aktualności EV9 EV6 i EV6 GT Niro EV Elektryczny (EV) Ekologiczny Rodzinny Sportowy SUV/Crossover
Najlepszy elektryk, jakiego możecie kupić. Kia EV6 za 156 tys. zł
31 października, 2024
Architektura 800V, zasięg ponad 500 km, ultraszybkie ładowanie od 10 do 80 proc. w 18 minut. Do tego najprzestronniejsze w…
Aktualności EV9 EV6 i EV6 GT EV3 Niro EV Elektryczny (EV) Plug-in Hybrid (PHEV) Ekologiczny Miejski Rodzinny Sportowy Przepisy i porady
Nie musisz mieć ładowarki w domu, aby naładować elektryka
25 października, 2024
Elektryk ma sens tylko wtedy, gdy ma się własny dom – taki argument często pada z ust osób, które mieszkają…