Nie trzeba mieć kampera ani przyczepy, żeby wypocząć na łonie natury. Kempingowy asortyment jest dzisiaj tak obszerny, że zwykły samochód osobowy można na kilka dni zamienić w mobilny dom.
Osobówka prawie jak kamper
Spis treści:
W latach 70. i 80. w Polsce ogromną popularnością cieszyły się pola namiotowe i kempingowe. Kto miał w życiu nieco więcej szczęścia, zamiast namiotu ciągnął ze sobą słynną przyczepę Niewiadów. Po przemianach ustrojowych szybko jednak odstawiliśmy przyczepy i namioty na bok i przenieśliśmy się do pensjonatów, hoteli, na agroturystyki, zaczęliśmy chętnie jeździć i latać zagranicę. Aż przyszła pandemia i znowu wypoczynek na łonie natury wrócił do łask. Konieczność izolacji, ogólnoeuropejskie i lokalne obostrzenia, zamknięte hotele i restauracje, ograniczenia w podróżowaniu – wszystko to sprawiło, że ludzie zaczęli szukać alternatywy. Błyskawicznie na popularności zyskały kampery i przyczepy kempingowe. Pojawiły się nawet firmy gotowe przerobić dowolnego busa lub vana na mobilny dom.
Problem w tym, że kupno kampera czy kampervana to ogromny wydatek. Ich wynajem też nie należy do tanich. W sezonie za kampervana zapłacimy 600 zł za dobę, a za kampera z prawdziwego zdarzenia minimum 700 zł, choć nowocześniejszy sprzęt kosztuje 900-1000 zł. Przyczepy są tańsze – doba wynajmu w sezonie to 250-400 zł. Trzeba jednak mieć auto z hakiem, do tego holowanie większych przyczep będzie wiązało się z koniecznością zdobycia dodatkowych uprawnień.
Kamper, kampervan czy przyczepa z pewnością świetnie zdadzą egzamin, gdy wybierzemy się w kilkutygodniową wyprawę po krajach skandynawskich czy wybrzeżem Adriatyku. Ale jeżeli chcemy spędzić weekend czy kilka dni na biwaku, to alternatywą może być… zwykły samochód osobowy. Tylko odpowiednio wyposażony. W ostatnich latach bardzo dynamicznie rozwinęła się „turystyka samochodowa”, a co za tym idzie, pojawiło się mnóstwo ciekawych akcesoriów i rozwiązań. Oto kilka z nich.
Śpij na dachu…
Namioty dachowe to rozwiązanie od dawna znane miłośnikom rajdów off-roadowych, a od pewnego czasu cieszy się również uznaniem „cywili”. Box w kształcie kwadratu montowany jest do poprzeczek na dachu i w ciągu kilku chwil zamienia się w namiot, do którego wchodzi się po drabince. Namioty takie są jedno- lub dwuosobowe.
Rozwiązanie takie ma szereg zalet. Podczas jazdy box z namiotem pozostaje płaski, stawia opór aerodynamiczny podobny do standardowego boxu na bagaże czy narty. Rozłożenie namiotu jest bardzo proste i nawet amatorom zajmuje dosłownie kilka minut. Podłoga jest sztywna, równa i – siłą rzeczy – izoluje nas od ziemi. Wady? Do środka trzeba się wdrapać po drabince. No i… nie każdy będzie mógł w nim spać. Kupując namiot trzeba zwrócić uwagę na nośność dachu naszego samochodu. Zazwyczaj to około 80-100 kg, co oznacza że w praktyce przeznaczony jest dla jednej osoby dorosłej albo dwojga dzieci. Co prawda producenci podają nośność dachów z dużym zapasem, ale obciążając go bardziej, robicie to na swoje ryzyko. W przypadku wybranych modeli Kia ta oficjalna nośność wygląda tak:
Dodatkowo, niektóre namioty dachowe mają możliwość rozbudowania o specjalny aneks, który instaluje się z boku samochodu. Zapewnia on większą intymność, chroni przed wiatrem i chłodem, można w nim przygotowywać posiłki etc.
Ceny namiotów dachowych zaczynają się od około 3 tys. zł, lepsze modele kosztują 5-7 tys., ale są i takie po 10-15 tys. złotych! Te z górnej półki rozkładają się same dzięki zasilaniu 12V, a steruje się nimi za pomocą pilota. Do tego mają już „wbudowane” materace najlepszej jakości – cienkie, ale zapewniające wyjątkowo komfortowy wypoczynek.
Aneksy to znacznie mniejszy koszt – zapłacić za nie trzeba w granicach 1-2 tys. złotych. Niemniej nie do każdego dachowego namiotu oferowany jest taki przedsionek.
…albo w bagażniku
Nawet nieduży samochód może pełnić funkcję wygodnej sypialni. Na rynku dostępne są specjalne materace, które pozwalają wygodnie przespać się jednej osobie na tylnej kanapie, albo – gdy mamy kombi lub SUV-a – dwóm osobom w bagażniku. Najczęściej są dmuchane i takie najlepiej zdadzą egzamin, bo po złożeniu zajmują mało miejsca. Niemniej w przypadku takich samochodów jak Sorento, Sportage czy EV6 mogą nam wystarczyć zwykłe karimaty. Po rozłożeniu tylnych siedzeń w tych autach zyskamy powierzchnię przypominającą domowe łóżko!
Dlaczego mielibyśmy spać w samochodzie zamiast pod zwykłym namiotem? Choćby dlatego, że komfort termiczny będzie znacznie większy, podobnie jak bezpieczeństwo. Samochód lepiej chroni przed deszczem, jest w nim ciszej i po prostu bardziej komfortowo.
Z bagażnika prosto do salonu
Gdy z bagażnika samochodu zrobimy sobie sypialnię, bardzo sensownym rozwiązaniem wydaje się stworzenie „strefy dziennej”, w której będziemy mogli np. przygotowywać posiłki. Służą do tego specjalne przybudówki namiotowe, które można kupić już za 1-2 tys. złotych. Montuje się je najczęściej do tylnej części samochodu, przez co z „sypialni” wysiadamy prosto pod dach namiotu. Takie aneksy są najczęściej uniwersalne, mają różną powierzchnię i można je rozbudowywać. Występują zarówno w wersjach tradycyjnych, jak i nadmuchiwanych. Te ostatnie po złożeniu zajmują trochę więcej miejsca, ale prościej się je rozstawia.
Kamperboxy
Rynek nie znosi próżni. Pandemia sprawiła, że ludzie zaczęli chętniej interesować się kamperami, więc od razu pojawiło się mnóstwo firm oferujących przerabianie zwykłych busów i vanów na kampery. Ale właściciele zwykłych osobówek nie muszą czuć się ignorowani. Kilka firm ma w ofercie tzw. kamperboxy, czyli małą zabudowę nawet do samochodów miejskich. Najczęściej składa się na nią kuchenka, lodówka, stolik, ale są też bardziej rozbudowane zestawy z łóżkiem, czy zbiornikiem na wodę. Najbardziej znaną marką przodującą w takich rozwiązaniach jest szwajcarski SwissRoomBox.
Jeżeli nie ma na rynku boxu, który spełnia Wasze oczekiwania, to możecie zlecić jego zaprojektowanie i przygotowanie. W Polsce jest kilka firm, które się w tym specjalizują, wystarczy że w Google wpiszecie hasła „zabudowa kempingowa”, „camper box” albo „zabudowa kamper”.
Jak widać, nawet z kombiaka, crossovera abo SUV-a da się zrobić namiastkę kampera. Oczywiście dłuższe wakacje spędzone w tak przygotowanym aucie raczej odpadają, ale weekendowe wyjazdy z namiotem na dachu, łóżkiem w środku i namiotem-aneksem, mogą się okazać ciekawym przeżyciem i fajną formą spędzania wolnego czasu. Szczególnie z perspektywy dzieciaków. A jak na biwak pojedziecie Kią EV6, to frajda może być jeszcze większa, bo na przykład wieczorem będziecie mogli urządzić sobie kino samochodowe w plenerze.
Wystarczy podłączyć telewizor albo projektor do gniazda ładowania w EV6. Nie, to nie żart. Elektryczna Kia seryjnie wyposażona jest w rozwiązanie V2L, które pozwala zasilać z gniazda do ładowania sprzęty z tradycyjną wtyczką 230V o mocy aż 3,6 kW. Możliwe jest zatem podpięcie kilku różnych urządzeń np. za pomocą przedłużacza: kuchenki, projektora, małej lodówki, lampki, czajnika, ekspresu do kawy, tostera, komputera itp. Kia zapewnia, że naładowany do pełna akumulator zapewni prąd czteroosobowej rodzinie na pięć dni. Potem nadal w akumulatorach będzie jeszcze 20 proc. energii, co pozwoli przejechać 80-100 km, choćby do najbliższej ładowarki. Przyznacie sami, że w ten sposób można urządzić sobie biwak, czy piknik w niemal domowych warunkach.
Powiązane
Aktualności EV3 Elektryczny (EV) Ekologiczny Miejski Rodzinny SUV/Crossover
Kia EV3. Pierwsze testy, opinie i wrażenia
15 listopada, 2024
Gdyby ktoś kazał mi w trzech słowach opisać najnowszą Kię EV3 po pierwszym kontakcie z nią, powiedziałbym, że to „wielki…
Kia i rynek Aktualności EV9 EV6 i EV6 GT Niro EV Elektryczny (EV) Ekologiczny Rodzinny Sportowy SUV/Crossover
Najlepszy elektryk, jakiego możecie kupić. Kia EV6 za 156 tys. zł
31 października, 2024
Architektura 800V, zasięg ponad 500 km, ultraszybkie ładowanie od 10 do 80 proc. w 18 minut. Do tego najprzestronniejsze w…
Aktualności EV9 EV6 i EV6 GT EV3 Niro EV Elektryczny (EV) Plug-in Hybrid (PHEV) Ekologiczny Miejski Rodzinny Sportowy Przepisy i porady
Nie musisz mieć ładowarki w domu, aby naładować elektryka
25 października, 2024
Elektryk ma sens tylko wtedy, gdy ma się własny dom – taki argument często pada z ust osób, które mieszkają…