Close

Porównanie: wyposażone po sufit SUV-y z mocnymi silnikami

Skórzana tapicerka, elektryczne fotele, nawigacja, światła LED, systemy wspomagające kierowcę, podgrzewane fotele. A do tego automatyczna skrzynia biegów i porządny benzyniak – powiedzmy, że 150 koni. Albo 160. No dobra, niech będzie 180. Ile kasy trzeba przygotować na takie auto? Sprawdźmy!

Wyprzedaże rocznika 2018 w większości marek już się zakończyły, ale równolegle firmy ruszyły z promocjami na modele wyprodukowane w tym roku. Tu można dostać rabat, tam dodatkowe wyposażenie, jeszcze gdzie indziej promocyjne finansowanie (kredyt, leasing itp.). A czasami wszystkie te rzeczy na raz.

Jako, że mam już za sobą trochę cenowych porównań samochodów z tego samego segmentu w rozsądnych konfiguracjach, to teraz postanowiłem sięgnąć po coś z półki wyżej. Po bogato wyposażone SUV-y z mocniejszymi motorami. Czemu akurat je? Raz, że takie auta są coraz częstszymi gośćmi na naszych drogach (czy nam się to podoba, czy nie, skutecznie wygryzają z rynku tradycyjne kombiaki i limuzyny), a dwa – coraz częściej zamawiane są w wersjach pozwalających otrzeć się o luksus.

Założyłem, że taki samochód nie musi mieć napędu na cztery koła (bo w rzeczywistości wykorzystuje go może 1 proc. kupujących i najwyżej przez 1 proc. czasu w roku), za to powinien gwarantować maksimum komfortu, wygody i mieć dobre osiągi. Dlatego padło na mocniejsze wersje silnikowe z automatycznymi skrzyniami biegów. Ekstrasy? O takich rzeczach, jak automatyczna klimatyzacja nawet nie będę wspominał bo to absolutne „must have” nawet w wersjach, które otwierają cenniki. Mówiąc „bogate wyposażenie” mam na myśli np. półskórzaną tapicerkę, elektrycznie regulowane fotele, nawigację, podgrzewaną kierownicę, audio klasy premium, dostęp bezkluczykowy, elektryczną klapę bagażnika, a do tego jeszcze systemy wspomagające kierowcę (np. asystenta pasa ruchu) czy reflektory LED.

Zasadnicze pytanie brzmi: u którego producenta dostaniemy jak najwięcej, wydając przy tym jak najmniej? Żeby na nie odpowiedzieć zacząłem od… odrzucenia wszystkich marek z segmentu premium (bo tu realnie za takie auto trzeba zapłacić ca. 180-200 tys. zł). Potem jeszcze wypadły Volkswagen Tiguan, Toyota RAV4, Honda CR-V, Maza CX-5 i Peugeot 3008, których lepiej wyposażone wersje startują z poziomu 140-150 tys. zł, a kończą się nawet w okolicach 170-180 tys. Uznałem, że byłaby to przesada. W końcu chodzi nam o to, by wyłożyć jak najmniej kasy i cieszyć się dynamicznym, mega porządnie wyposażonym, dużym, rodzinnym wozem.

Modele, które pozostały na placu boju umieściłem w tabeli poniżej. Starałem się zrównać ich wyposażenie tak, jak to tylko możliwe, żeby w miarę wiarygodnie ocenić rzeczywistą wartość aut. Niemniej nie zawsze się to udawało, bo np. niektóre elementy dostępne były wyłącznie w pakietach, które znacznie podniosłyby ostateczną cenę . Pod uwagę brałem wszystkie aktualne promocje (rabaty, wyposażenie dodatkowe), posługiwałem się wyłącznie oficjalnymi cennikami. Nie dzwoniłem po dealerach i nie pytałem ile jeszcze mogę urwać z ceny, albo czy dostanę dodatkowy upust za to, że jestem księdzem/ strażakiem/ przedsiębiorcą/ nauczycielem/ lekarzem/ żołnierzem/ woźnym (niepotrzebne skreślić). Oto, co z tego wyszło:

Najtańszy SUV

Podsumujmy wszystko raz jeszcze, zaczynając od najdroższego auta w zestawieniu:

Opel Grandland X, 139 600 zł – w mojej konfiguracji ociera się o 140 tys. zł, a to dlatego że do bazowej wersji Elite trzeba było dorzucić parę istotnych elementów, jak choćby reflektory LED, kamerę cofania czy podgrzewane fotele, kierownicę i tylną kanapę. Nie uwzględniłem w tabeli takich „drobnostek” jak światła przeciwmgielne (1000 zł!) czy radio DAB. Ale jednocześnie jako jedyny Opel ma na pokładzie praktycznie kompletne wyposażenie z dziedziny wspomagania kierowcy – w Elite seryjna jest nie tylko kamera rozpoznająca znaki drogowe, ale też asystent pasa ruchu, system autonomicznego hamowania, a także asystent martwego pola w lusterkach. No i jest to najmocniejsze auto w zestawieniu (180 KM) w dodatku z aż 8-biegowym automatem.

Hyundai Tucson, 133 200 zł – wersja Style ma w standardzie praktycznie wszystko, czego można oczekiwać od auta takiej klasy. Brakuje mu w zasadzie tylko półskórzanej tapicerki i elektrycznych foteli. Warto dopłacić 2800 zł do audio firmy Krall, które gra nieporównywalnie lepiej niż standardowe. Plus za 5-letnią gwarancję i ładowarkę indukcyjną do smartfonów – mała rzecz, a cieszy.

Skoda Karoq, 123 250 zł – do porównania wybrałem wersję 1.5 TSI o mocy 150 koni, bo kolejny w gamie motor jest już znacznie mocniejszy (2.0 TFSI 190 KM), występuje tylko z napędem 4×4 i przez to jest też znacznie droższy. Do wyjściowych 113 tys. zł za wersję Style dorzucić trzeba jeszcze prawie 10 tys. zł na „luksusowe” dodatki w postaci elektrycznego fotela kierowcy czy asystenta pasa ruchu. Za to duży plus za seryjny adaptacyjny tempomat i elektryczną klapę bagażnika. No i naprawdę duże wrażenie robią możliwości konfiguracyjne – auto można indywidualizować na mnóstwo sposobów. Prawie jak w Porsche😉.

Nissan Qashqai, 122 040 zł – wersja specjalna N-motion z nowym 160-konnym benzyniakiem o pojemności zaledwie 1,33 litra ma bardzo dobrą cenę wyjściową – 120 tys. zł z groszami. Tyle, że zbyt wiele do niej już nie dokupimy. W zasadzie tylko podgrzewane przednie fotele w pakiecie z ogrzewaną przednią szybą za 1550 zł.  W serii jest nawigacja (ale ekran ma tylko 7 cali), reflektory LED i 19-calowe felgi oraz kamera cofania 360o, czujniki parkowania, parę systemów wspomagających kierowcę (także autonomicznego awaryjnego hamowania). Do pełni szczęścia brakuje np. lepszej tapicerki foteli, porządnego audio, czy podgrzewanej kierownicy.

Kia Sportage, 116 490 zł – SUV Kii w wersji ze 177-konnym benzyniakiem i dwusprzęgłową skrzynią 7DCT oraz wyposażeniem L kosztuje 110 490 zł. W aktualnej promocji możecie dorzucić do niego pakiet wyposażenia Bussiness Line Plus za 6000 zł i dostaniecie ekstrasy warte 16 000 zł. Tak otrzymujecie samochód, który ma w standardzie nie tylko półskórzaną tapicerkę i elektryczne fotele, ale nawet audio JBL, 8-calową nawigację, reflektory bi-LED, podgrzewaną tylną kanapę i kierownicę, dostęp bezkluczykowy i wiele innych. Z systemów wspomagających kierowcę jest asystent pasa ruchu, system wykrywający zmęczenie kierowcy, kamera rozpoznająca znaki a także automat zmieniający światła między drogowymi i mijania. Jak dla mnie brakuje jedynie felg większych o jeden cal no i może jeszcze elektrycznej klapy bagażnika. Za to jest 7 lat gwarancji! I promocyjne finansowanie m.in. kredyt z niską ratą, leasing 101,7 proc. (pierwsza wpłata od 0 proc. wartości auta), a przy wynajmie KIa For You dostaniemy dodatkowe 5 proc. rabatu na samochód.

Ford Kuga, 116 000 zł – w tym wypadku skończyło się na 150-konnej wersji Titanium (mocniejsza 176-konna ma AWD i jest sporo droższa), doposażonej m.in. w pakiet asystentów bezpieczeństwa, kamerę cofania, podgrzewaną kierownicę i elektrykę fotela kierowcy. Tak wyspecyfikowane auto nadal jednak nie ma reflektorów LED (jedynie ksenonowe), ani lepszego sprzętu audio (w tej wersji w ogóle nie można go zamówić). Za to seryjnie dostajemy elektryczną klapę bagażnika i półskórzaną tapicerkę.

Renault Kadjar, 112 600 zł – topowa wersja Intense ma świetną cenę wyjściową (104 tys. zł). Problem w tym, że jej wyposażenie wcale nie jest takie topowe. Nazwać Kadjara „luksusowym” to jak powiedzieć o jedzeniu na szkolnej stołówce, że jest wykwintne. Zaznaczenie „ptaszków” przy elektrycznym fotelu kierowcy, sprzęcie audio Bose i reflektorach LED winduje cenę do prawie 113 tys. zł. A nadal nie mamy kamery cofania, podgrzewanych foteli (nie wspominając o kierownicy, czy tylnej kanapie), zaś ekran nawigacji ma skromne 7 cali.

Rozstrzał cenowy pomiędzy najtańszym a najdroższym autem w zestawieniu to prawie 30 tys. zł. Sporo. O ile wysoką cenę Opla można jeszcze usprawiedliwić mocnym motorem, 8-biegowym automatem i systemami wspomagającymi kierowcę to prawie 125 tys. zł za wcale nie najlepiej wyposażonego, a przede wszystkim zaledwie 150-konnego Karoqa wydaje mi się wygórowaną kwotą. Kadjar i Kuga są najtańsze, ale też słabsze – mają odpowiednio 150 i 160 koni. Co więcej, w Fordzie automatyczna skrzynia ma zaledwie 6 przełożeń, a sam samochód jest konstrukcyjnie najstarszym modelem w zestawieniu (już pokazano jego następcę). Nie bez znaczenia dla niektórych będzie również fakt, że Renault i bliźniaczy Nissan osiągają te 160 koni z pojemności zaledwie 1,33 litra. Jeśli chodzi o warunki gwarancyjne to od wielu lat nikt nie pobił Kii.

Powiązane artykuły

Komentarze (2) do “Porównanie: wyposażone po sufit SUV-y z mocnymi silnikami

  1. SPORTAGE 2019 OWNER

    Proszę uwzględnić ,że cena KIA 116490 w tej konfiguracji dotyczy tylko koloru Sparkling Silver.
    Za resztę trzeba dopłacić + 2800,00 zł. /Cassa White + 1200,00 🙂

  2. S.Tinger

    Czyli, biorąc pod uwagę ten fakt, Sportage wypada jeszcze atrakcyjniej. Bo u konkurentów nawet za silver trzeba dopłacać :)))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgoda na przetwarzanie danych osobowych

Zgoda marketingowa