Close

Picanto? Jeździ lepiej niż Golf GTI!

Hamowałem za wcześnie i za często. W zakrętach, przed którymi drogowym autem dawno bym zwolnił, instruktor kazał mi jechać z butem w podłodze – tak Michał Adamiuk, dziennikarz radia ZET wspomina swój pierwszy kontakt z wyścigową Kią Picanto.

Formalności z głowy. Egzamin na licencję zdany, zaświadczenia lekarskie podpisane (o tym wszystkim pisaliśmy tutaj). Do wyścigowego debiutu Michała Adamiuka zostało coraz mniej czasu, więc przyszła pora na pierwsze spotkanie z pucharową Kią Picanto.

– Na lotnisku w Białej Podlaskiej odwiedziłem zaprzyjaźnioną ekipę Driveart z Lublina, wraz z którą do swojego debiutu w KIA LOTOS RACE przygotowywał się młody kierowca Szymon Ładniak – wspomina dziennikarz Radia ZET, który w ciągu zaledwie kilku tygodni miał przygotować się do pierwszego w życiu startu w wyścigu. Minimalny wiek do zdobycia licencji to 14 lat, więc w oczekiwaniu na ten moment Szymon nie tracił czasu i od miesięcy trenował „na sucho” na zamkniętych torach i lotniskach. Michał odwiedził go właśnie na jednym z takich treningów. Kręta, wąska trasa wytyczona na betonowej nawierzchni pasa startowego bardziej przypominała próby z rajdów amatorskich. Ale tu chodzi o ćwiczenie techniki jazdy. Na wyścigowe rzemiosło czas miał przyjść później.

– Wsiadłem do ogołoconego z wszelkich wygód wnętrza, dociągnąłem sześciopunktowe, szelkowe pasy tak, że aż zabolało. Ciężko mi było wziąć głębszy oddech – wspomina swój pierwszy kontakt z wyścigówką Adamiuk. Ale gdy tylko ruszył… Picanto Race okazała się zaskakująco przyjazna. W ciasnych szykanach niesamowicie zwrotna, bardzo bezpośrednio reagowała na każdy, najmniejszy ruch kierownicą. Dziennikarz żałował, że tego dnia nie dane mu było sprawdzić auta przy wyższej prędkości, ale już kilka wolniejszych okrążeń dało mu pogląd na to jak reaguje „kijanka”. – Wydała mi się dynamiczniejsza niż podawane 8 sekund do setki. To zasługa wagi. Choć seryjny silnik generuje „tylko” 100 KM, to po ostrej diecie cały samochód schudł do 850 kg – opowiada Adamiuk. Jedyne zmiany jakie wprowadzono w samym motorze to oprogramowanie zmodyfikowane przez krakowski V-tech Tuning. Pojawił się też nowy dolot i specjalnie zaprojektowany do Picanto wydech firmy El-Tec.

Drugie, już poważniejsze podejście do małej wyścigówki dziennikarz zaliczył podczas przedostatniej rundy KLR w czeskim Moście. Tam też miał okazję przyjrzeć się całemu zapleczu mistrzostw. Wielki namiot z cateringiem, miejscem do odpoczynku dla kierowców, stanowiskami do pracy dla dziennikarzy i ekipy filmowej, wreszcie miejscem na konferencję prasową. W centralnym punkcie stał stolik z trofeami – żeby kierowcy wiedzieli, o co walczą. Obok namiotu wielka strefa ze stanowiskami do obsługi małych wyścigówek.

Podczas tamtego weekendu gościnnie najpierw wystartowało dwóch czeskich dziennikarzy. Michał musiał czekać do końca sesji kwalifikacyjnych. W końcu dostaje szansę – podczas ostatniego wolnego treningu tego dnia. – Choć na termometrze było 30 stopni to nie było zmiłuj i musiałem wbić się w pełny wyścigowy strój: bieliznę (długie rękawy i nogawki) i potwornie gruby kombinezon z niepalnej tkaniny o nazwie Nomex. Do tego założyłem balaklawę (rodzaj kominiarki) i kask. Nie było zmiłuj – wspomina dziennikarz Radia ZET.

Dobrany na szybko kombinezon okazał się za krótki i za szeroki, ale to nieważne. Grunt, że kubełkowy fotel pasował idealnie. Pełnowymiarowy tor wyścigowy to już zupełnie inna bajka niż pierwsze przymiarki na lotnisku. Prędkości są zupełnie inne, a dodatkowo trzeba uważać na innych kierowców. A prawdziwa zabawa zaczynałą się w zakrętach. – Żaden seryjny hot hatch pokroju Volkswagena Golfa GTI nie klei się do drogi tak, jak Picanto na wyczynowym zawieszeniu. Trudno mi było się przełamać. Hamowałem za wcześnie i za często. W zakrętach, przed którymi drogowym autem dawno bym zwolnił, instruktor kazał mi jechać z butem w podłodze – relacjonuje dziennikarz Radia ZET.

Kiedy zaczął łapać o chodzi, na torze pojawiły się czerwone flagi. Koniec sesji. Zjazd do boksu, Picanto wróciło w ręce czeskiego VIP-a. Na razie, bo podczas kolejnej rundy na torze Monza małą wyścigówkę przejąć miał już sam Michał Adamiuk. I zadebiutować w niezwykłym miejscu – na legendarnym torze F1 pod Mediolanem, zwanym „Świątynią Prędkości”.

A może Ty marzysz o zostaniu kierowcą wyścigowym? Albo chcesz żeby Twoje dziecko pojechało w ślady Roberta Kubicy? Zapisy na sezon 2018 już trwają! Tutaj znajdziesz wszystkie istotne informacje ten temat: KIA PICANTO 2018

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgoda na przetwarzanie danych osobowych

Zgoda marketingowa